W domu starachowiczanki, pani Izy, widać fascynację starymi meblami, obrazami, zegarami, czy lampami. O takich wnętrzach mówimy, że są „z duszą”. Dobrze pasują tu figurki aniołów – istot będących uosobieniem duchowości. Pani domu nie tylko je kupuje, ale i od dawna samodzielnie tworzy wykorzystując do tego tylko jeden rodzaj materiału, mianowicie drewno. Poznajmy bliżej jej pasję.
Kawałek do kawałka
Jej prace przykuwają uwagę, ale pani Iza uważa, że nie tworzy niczego wielkiego.
– Po prostu robię sobie anioły, nic innego nie potrafię – stwierdza z zakłopotanym uśmiechem moja rozmówczyni.
Wybiera do tego drewno, ale traktuje je w szczególny sposób. Jej prace to nie są rzeźby. Pani Iza nie ingeruje w materiał, zachowuje jego oryginalność. Zestawia ze sobą kawałki drewna, lub kory w pierwotnym, stworzonym przez naturę kształcie. Wybiera takie, które najlepiej pasują do stworzenia uskrzydlonych postaci. Dopasowuje, potem łączy klejem lub gwoźdźmi. I kolejny anioł do powieszenia na ścianie, czy postawienia na półce gotowy.
Inspiracja przywieziona z podróży
Na pytanie o to, jak zaczęła się jej przygoda z wytwarzaniem aniołów pani Iza wraca wspomnieniami do pewnej podróży po Podlasiu.
– To był chyba 2016 rok. Weszłam do małego sklepiku, gdzie były takie rzeczy z niczego. Bardzo mi się spodobały i pomyślałam, że też bym coś takiego zrobiła. Wykonałam zdjęcie i według niego zrobiłam pierwszego anioła a potem już jakoś samo poszło – wspomina.
Na początku próbowała swoich sił, więc tworzyła tylko pojedyncze sztuki. Potem nabrała wprawy, więc prac przybywało, jednak większość pani Iza rozdała tym, którym spodobało się jej oryginalne rękodzieło.
– Ale każdemu aniołowi zrobiłam zdjęcie, żebym nie zapomniała jak wyglądał – podkreśla.
O drewno u niej nietrudno
Skąd bierze materiały do tworzenia anielskich figurek?
– Gdy ma się własny dom otoczony drzewami o drewno nie jest trudno. Gdy jestem w lesie też czasem przyniosę korę, czy korzenie o fajnych kształtach, które mogą mi pasować. Również, gdy mąż tnie drewno do domu, mówię mu co zostawiamy i odkładam te kawałki do takiego swojego pudełka. Rzadko jest tak, że mam ułożony w głowie pomysł i szukam do niego materiałów. Zazwyczaj jest na odwrót: widzę kawałek drewna i myślę, że z tego mogłoby coś być – opowiada pani Iza.
Czasami trochę pomaga naturze. Na przykład, gdy ma pomysł na anioła wyciętego z desek.
– Wtedy pomaga mi mąż przy pomocy wyrzynarki. To jest ten jego wkład, którego nie mogę pominąć, bo ja się takim narzędziem nie posługuję. Sama potrafię tylko coś tam udziabać – śmieje się pani Iza.
Trochę natury, trochę farby
Jej anioły mają w sobie naturalną, surową urodę, ale nieraz pani Iza dodaje od siebie mały plastyczny akcent i częściowo pokrywa niektóre postaci farbami akrylowymi.
– Nie maluję im oczu, czy ust, bo tego nie potrafię, tylko koloruję pewne elementy – mówi.
W domu ma też anioły zakupione w sklepach.
– Kupowałam ich bardzo dużo do momentu, gdy zobaczyłam, że zaczęły się powtarzać. Teraz robię to tylko wtedy, gdy widzę ciekawą pracę, której nie jestem w stanie sama wykonać, bo jest na przykład z ceramiki. Drewnianych raczej nie kupuję – stwierdza.
Dom z duszą
Na rozmowę o „anielskim zajęciu” pani Iza zaprosiła mnie do swojego oryginalnie urządzonego domu. Panuje tu klimat przeszłości. Stare meble z porządnego, litego drewna umiejętnie odnowionego, stoją na podłogach z solidnych, pastowanych desek. Na ścianach i półkach mnóstwo ozdób w stylu retro: zegary, ikony, lichtarze, dawny radioodbiornik, naczynia z gliny itp. Jedno z okien przesłania zasłonka wykończona koronką wydzierganą na szydełku. Do tego miły, ziołowy zapach suszonych roślin. Wszystko razem tworzy atmosferę swojskiej przytulności.
– Zawsze lubiłam coś zmieniać, poprawiać po swojemu. I lubiłam starocie. Odnawiam je częściowo sama, częściowo robi to mój mąż. Przy malowaniu mebli używam techniki, która daje efekt przetartej farby, bo nie podobają mi się idealnie gładkie powierzchnie – mówi.
O takich pomieszczeniach mawia się, że mają „duszę”. Jednak gdy pytam, czy znajdujące się tu anioły, istoty będące symbolami życia duchowego, mają z tym jakiś związek, pani Iza ze śmiechem zaprzecza.
– Nie szukałabym tu jakiejś nadprzyrodzoności. To wyłącznie kwestia wizualna.