Getting your Trinity Audio player ready...
|
Tej podróży nasz poseł na Sejm Krzysztof Lipiec długo nie zapomni. Podczas lotu do Szczecina samolot miał awarię i znad miejsca docelowego musiał zawrócić do Warszawy.
– Stalowe nerwy z polityki przydały się w codziennym życiu – mówi GAZECIE poseł Krzysztof Lipiec.Parlamentarzyści lecieli samolotem do Szczecina, by później dojechać do Rewala na posiedzenie Sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej, której Krzysztof Lipiec jest członkiem. Nie dość, że lot został opóźniony, to jeszcze nie doszedł do skutku, bo maszyna nie mogła wylądować w Szczecinie i musiała zawrócić do Warszawy.- Samolot wystartował z 40-minutowym opóźnieniem z uwagi na usterkę. Nad Szczecinem usłyszeliśmy już komunikat pilota, żeby przygotować się do lądowania, a po chwili pilot powiedział, że samolot ma usterkę i musimy zawrócić do Warszawy – relacjonuje polityk.Poseł Lipiec mówi, że nie odczuwał dużego strachu, bo nie raz podczas lotów samolotem odczuwał bardziej niepokojące turbulencje.- Trzeba być mężczyzną. Strachu nie było, bo tak naprawdę na nic nie miałem wpływu. Trzymałem tylko kciuki, żeby udało się wylądować w Warszawie. Cóż mogłem zrobić? Przecież wysiąść z samolotu się nie dało… To nie pierwszy mój lot samolotem i czasami bardziej niepokojące były turbulencje – mówi ze spokojem starachowicki polityk Prawa i Sprawiedliwości.Wraz z posłami na pokładzie był Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, a także pracownicy Kancelarii Sejmu. Posiedzenie komisji, które miało odbyć się w Rewalu, zostało odwołane. Politycy mieli tam dyskutować o przyszłości Portu Rybackiego w tej miejscowości.(mp)