Getting your Trinity Audio player ready...
|
Kielecka prokuratura bada przetarg na dostawę ciepła do Urzędu Miejskiego w Starachowicach i konserwację węzła cieplnego. Pojawiły się podejrzenia, że mogło dojść do zachowań w celu osiągnięcia korzyści, na czym ucierpieć miałaby gmina.
Rzecz dotyczy przetargu z września zeszłego roku, wygranego przez firmę Energetyka Cieplna ze Skarżyska – Kamiennej, której oferta była najtańsza. Opiewała bowiem na kwotę 240 tys. zł, a zatem niższa niż proponował nawet starachowicki ZEC. Wyboru najlepszej dokonała komisja, w której zasiadali też naczelnicy niektórych wydziałów Urzędu Miejskiego. Umowę podpisał zastępca prezydenta miasta.
Sprawa już wtedy była różnie komentowana przez opozycję, a anonimowi „radni” wysłali pismo do śledczych, w którym informowali o podejrzeniach. 17 marca br. do przewodniczącej Rady Miejskiej Lidii Dziury i radnych dotarły pisma z Prokuratury Okręgowej w Kielcach informujące, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie zamówień na dostawy miału węglowego oraz inwentaryzacji w 2012 roku. Zdaniem prokurator Grażyny Cichockiej, zebrane materiały uprawdopodobniły, że mogło dojść do „zachowań podjętych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby reprezentujące Gminę Starachowice” podczas przetargu na ciepło dostarczane do Urzędu Miejskiego w 2013 roku. Należało więc zbadać, czy nie weszły one w porozumienie z firmą Energetyka Cieplna, działając tym samym na szkodę gminy. Jest to czyn ścigany na wniosek pokrzywdzonego, więc prokurator wystąpiła do Rady Miejskiej, aby ta określiła, czy śledczy mają się temu przyjrzeć. Decyzję w sprawie ścigania ewentualnych sprawców przestępstwa radni podjęli w miniony piątek (28 marca), choć nie obyło się bez dyskusji. Zdaniem Krzysztofa Korusa uchwała ta była „ni z gruszki, ni z pietruszki”, bo jeśli jest podejrzenie o popełnieniu przestępstwa, organy ścigania winny się sprawą zająć, a nie żądać od Rady Miejskiej podjęcia jakiejś uchwały.
– Rozmawialiśmy o różnych przestępstwach, ale nigdy nie było tak, żebyśmy musieli podjąć jakieś uchwały – dziwił się radny.
– Mimo że organy ścigania mają informacje, muszą mieć wniosek pokrzywdzonego, a ponieważ stroną skarżącą byli radni (anonimowi), stąd wystąpiono z wnioskiem do rady – tłumaczyła Paulina Jesionek, radca prawny UM.
– A co jeśli rada nie podejmie uchwały? – dopytywał się Piotr Nowaczek, podkreślając że nie czuje się wnioskodawcą pisma, skierowanego do śledczych. Żądał, aby publicznie je odczytano, podając także nazwiska autorów. Okazało się wówczas, że w urzędzie pisma już nie ma, jak stwierdziła przewodnicząca RM Lidia Dziura. To jednak Nowaczka nie zadowalało, prosił by to sprawdzić jeszcze w el-Dok-u. Ale nic znowu nie wskórał. W końcu publicznie zaapelował, by ujawnili się jego autorzy. W odpowiedzi usłyszał, by pytał o to w prokuraturze.
– Tu takiej wiedzy nie mamy – stwierdził radny Marcin Pocheć, choć nie przekonał Piotra Nowaczka, który skwitował to krótko: chowacie głowę w piasek i zawnioskował o głosowanie imienne. Także o zwrócenie się do śledczych, by przy okazji zbadali wszystkie przetargi od 2006 roku do chwili obecnej, na co przewodnicząca odpowiedziała, że „bezsensownych wniosków nie zamierza poddawać pod głosowanie”.
W obronę wziął Nowaczka Michał Sendecki, twierdząc że każdy radny ma prawo złożyć wniosek, nawet najgłupszy.
– Wiem, że ten wychodzi poza zakres merytoryczny uchwały, ale przegłosujmy go – apelował do przewodniczącej. Nic to nie dało. Nowaczek wywalczył jedno – głosowanie było imienne. Za złożeniem wniosku o ściganie ewentualnych sprawców przestępstwa opowiedziało się 20 radnych. Radna Agnieszka Cheda wytknęła jednak przewodniczącej to, że powiedziała o piśmie dopiero na sesji, nie dając czasu na przemyślenie tej kwestii. Przeciwko wnioskowi był tylko Waldemar Tuz, który – jak uzasadniał – nie ma zamiaru głosować przeciwko ludziom, zasiadającym wówczas w komisji przetargowej.
Sprawy nie chciał komentować nam prezes Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach, bo nie dostał żadnego pisma. Wiceprezydent Sylwester Kwiecień, który był wprawdzie obecny na sesji, lecz w charakterze gościa, powiedział GAZECIE:
– Dla mnie to trochę dziwne. Dlaczego prokuratura nie wnioskowała do rady, kiedy stawiała mi wcześniej zarzuty? Było już wiele donosów i wniosków o taką uchwałę… Mogę zaapelować tylko do śledczych, by zajęli się tym jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed wyborami, a nie odkładali ad acta. Jeśli faktycznie były korzyści, to trzeba sprawdzić kto je przytulił. Bo tak ciągle żyjemy w świecie prawdopodobnych oskarżeń – stwierdził S. Kwiecień. – Jestem przekonany, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Przetargów w urzędzie było o wiele więcej. Ten nie był ani największy kwotowo, ani prowadzony inaczej. Uważam, że dla uzyskania większej przejrzystości radni powinni zwrócić się do prokuratury o sprawdzenie wszystkich przetargów z ostatnich dziesięciu lat – stwierdził Sylwester Kwiecień.
– Moim zdaniem jest to element gry politycznej – robienie zamieszania przed wyborami. Konkurencji nie starcza umiejętności ani wiedzy, żeby prowadzić merytoryczną kampanię więc zniżają się do tego poziomu – dodał.