Na Elaboracji kopią doły pod kolejne odpady

Odsłuchaj całą treść artykułu, możesz nawet zablokować ekran!
Getting your Trinity Audio player ready...

Nie milkną echa dwóch pożarów na terenie zakładu przy ul. Elaboracji. Wiemy już na pewno, że pierwszy z nich powstał w wyniku podpalenia. Mieszkańcy natomiast piszą i są zaniepokojeni prowadzonymi na terenie zakładu pracami. Współwłaściciel firmy zapewnia, że wszystkie prace prowadzone są zgodnie z prawem i wszystkimi wymaganymi pozwoleniami.
Kilka dni starachowiccy strażacy walczyli z dwoma pożarami na terenie zakładu składującego tekstylia przy ul. Elaboracja w Wąchocku. O sprawie było bardzo głośno, a jeszcze głośniej zrobiło się po opanowaniu zagrożenia, kiedy przystąpiono do szacowania strat. Koszty akcji gaśniczej sięgnęły setek tysięcy złotych, a jednym z głównych tematów było zanieczyszczenie środowiska spowodowane palącymi się tekstyliami. Na ten temat dyskutowały lokalne władze i służby ratownicze, radni powiatowi i miejscy. Na sesjach pojawiali się również zaniepokojeni mieszkańcy. Pojawiło się wiele teorii, które uderzały również we właścicieli firmy. Jeden z nich, Stanisław Głowacki, mówił GAZECIE o swoich odczuciach, że to na niego stara się zrzucić winę za te zdarzenia, twierdził, że było to podpalenie i nawet wyznaczył nagrodę za znalezienie sprawcy bądź sprawców. Teraz wiemy na pewno, że było to podpalenie (przynajmniej jeśli chodzi o pierwszy pożar), o czym zapewniła nas szefowa starachowickiej prokuratury, Eliza Juda.- Cały czas prowadzimy czynności w tej sprawie, ale jeśli chodzi o pierwszy pożar to otrzymaliśmy już opinię biegłego i wiemy, że do pożaru doszło w wyniku podpalenia. Nadal postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś – powiedziała Eliza Juda, prokurator rejonowy w  Starachowicach.Tymczasem do naszej redakcji odezwali się czytelnicy zaniepokojeni obecną sytuacją na terenie Centrum Odpadów i Recyklingu. W przesłanej korespondencji twierdzą, że w miejscu pożarów prace porządkowe prowadzone są w niewłaściwy sposób. Twierdzą, że właściciele wycinają drzewa bez zezwoleń i wykopują doły na odpady po pożarach nazywając je „syfem”. Swoje słowa podpierają fotografiami.Współwłaściciel firmy, Stanisław Głowacki zapewnia, że nic nie dzieje się niezgodnie z prawem, a na wszelkie działania posiada konieczne pozwolenia. Sytuację nazywa kolejną próbą ataku na jego firmę, nie podpartego zupełnie faktami.- W sprawie pożarów na terenie naszej firmy na razie niewiele się zmieniło. Sprawcy nadal nie złapano, ale my staramy się normalnie żyć i funkcjonować. Nadal chcemy zrealizować to co mieliśmy zaplanowane od początku i nadal chcemy zainwestować w dużą firmę w Starachowicach, która będzie miejscem pracy dla wielu mieszkańców miasta i okolic. Prace, które aktualnie prowadzimy na terenie zakładu, zmierzają właśnie do tego. Wszystko co robimy opieramy na posiadanych planach budowlanych i na wszystko mamy stosowne pozwolenia. Powtórzę jeszcze raz to co mówiłem już wielokrotnie, że nie damy się zastraszyć i nadal mamy w planach uruchomienie zakładu – mówi nam Stanisław Głowacki.Informacje jakie trafiły do GAZETY przesłane zostały również do Starostwa Powiatowego w  Starachowicach, czyli jednostki samorządowej, która od początku sprawą się interesowała. Rzecznik Prasowy Zarządu Powiatu, Anna Ciesielska potwierdziła, że takie informacje do nich dotarły.- Przekazaliśmy ją organom ścigania, które prowadzą postępowanie w sprawie pożaru w Centrum Odpadów i Recyklingu przy ulicy Elaboracji w Wąchocku. Powiat nie ma narzędzi ani też możliwości, aby interweniować. W chwili obecnej nie ma też podstaw do przeprowadzenia jakiejkolwiek kontroli. Samorządowe Kolegium Odwoławcze wszczęło postępowanie mające na celu uchylenie decyzji starosty starachowickiego w sprawie wydania zezwoleń na przetwarzanie i zbieranie odpadów na terenie tego zakładu. Próbę kontroli podjął Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Nie został jednak wpuszczony na teren firmy, jak poinformowała na posiedzeniu Powiatowej Komisji Bezpieczeństwa i  Porządku Publicznego dyrektor Elżbieta Szafarczyk – powiedziała GAZECIE Rzecznik Prasowy Zarządu Powiatu.- Powiat nadal stoi na stanowisku, że w przypadku wrześniowych wydarzeń mieliśmy do czynienia z poważną awarią wewnątrz zakładu, a skala nieprawidłowości, z którą mamy tam do czynienia powoduje, iż powinna zostać wydana decyzja przez Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o wstrzymaniu działalności zakładu w trybie art. 364 Ustawy o Ochronie Środowiska. Nagromadzenie w tym miejscu różnych substancji i składowanie ich w sposób niezgodny z wydanymi decyzjami zdaje się to tylko potwierdzać. Natomiast brak sprawcy i fakt, że odpady znajdują się u posiadacza, nie daje staroście żadnych uprawnień do wydania decyzji w trybie art. 101 Ustawy o  Odpadach, jakiej domaga się od Powiatu Świętokrzyski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Kielcach, który mylnie kwalifikuje zdarzenie jako wypadek – dodaje Anna Ciesielska.(mp)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry