Po katastrofalnej powodzi, która w połowie września nawiedziła Dolny Śląsk i Opolszczyznę, grupa społeczników ze Starachowic ruszyła z pomocą do najbardziej dotkniętych terenów. Wolontariusze zorganizowali transport darów i niezbędny sprzęt, by pomóc w sprzątaniu i wsparciu lokalnych mieszkańców. Inicjatywę koordynują Sylwia Bujnowska i radny Konrad Rączka.
W weekend 14-15 września, powódź spowodowała ogromne zniszczenia na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Już w poniedziałek społeczniczka Sylwia Bujnowska i radny Konrad Rączka zorganizowali grupę ochotników, by ruszyć z pomocą na teren kataklizmu. Do akcji przyłączyło się 10 osób.
Dzięki zaangażowaniu lokalnych firm, takich jak PSB Mrówka Starachowice, która zapewniła bus z paliwem, oraz Bartłomiejowi Lesiakowi, który dołączył z własnym pojazdem, wolontariusze ruszyli na dwa busy i dwie osobówki wypakowane darami. Wsparcie logistyczne zapewniły również osoby prywatne oraz fundacja Widzialna Ręka. Ekipa ze Starachowic zabrała ze sobą 1300 kombinezonów ochronnych i niezbędny sprzęt. – Zadzwoniłam do Konrada, który zorganizował nocleg i busy. Max Ciszek i Ola Krzos pomagali z formalnościami, a Piotr doradzał przy doborze sprzętu. Wybraliśmy Głuchołazy, gdzie działa nasz przyjaciel Mikołaj z fundacji Wolne Miejsce” – relacjonuje Sylwia Bujnowska. Na miejscu warunki były bardzo trudne. Wiele terenów było skażonych wodą zmieszaną z fekaliami i substancjami ropopochodnymi. – Brakuje sprzętu, fachowców i rąk do pracy. Niektóre miejsca są nadal niedostępne – dodaje Sylwia. Pomimo trudności, społecznikom udało się rozpocząć akcję sprzątania i wspierać mieszkańców najbardziej dotkniętych przez żywioł. Na miejscu poznaliśmy społeczników z Kwidzynia z ks. Tomaszem Wieczorkiem na czele, powstała wspólna nazwa KS Angels czyli: K=Kwidzyń S=Starachowice Anioły.
Jak podkreślają społecznicy, Sylwia i Konrad podjęli tę inicjatywę z potrzeby niesienia pomocy. W krótkim czasie zdołali zorganizować niewielką grupę wsparcia, jednak po przybyciu na miejsce zdali sobie sprawę, jak ogromna jest skala zniszczeń i jak wiele pracy jeszcze przed nimi. Czasu do zimy pozostało niewiele, a noce już są chłodne. Społecznicy chcieliby tam wrócić z większą grupą wolontariuszy, ale bez wsparcia Gminy czy Powiatu może to być niemożliwe. Mimo próśb, prezydent nie zdecydował się na włączenie do akcji. Zamiast tego, wspólnie z CUS zorganizował zbiórkę darów. Tymczasem, jak podkreślają Sylwia i Konrad, na miejscu najbardziej brakuje nie rzeczy, ale rąk do pracy. – Dary są ważne, ale to ludzie są teraz najpotrzebniejsi – mówią, apelując o wsparcie w postaci wolontariuszy gotowych na wyjazd i pomoc w sprzątaniu oraz odbudowie terenów dotkniętych kataklizmem.