Święta w naszych domach

Dla jednych to czas rodzinnych spotkań przy świątecznym stole, dla innych chwila zadumy i refleksji. Zapytaliśmy znanych mieszkańców naszego miasta i powiatu, jak spędzają Wielkanoc, z czym kojarzą im się te święta i jakie wspomnienia noszą w sercu.

Małgorzata Dziamka, właścicielka Miejskiej Szkoły Tańca MiM   

– Jeśli tylko jest to możliwe staramy się spędzać święta rodzinnie i tak też będzie w tym roku. Spotkamy się u rodziny syna w górach. Zabierzemy tam koszyczek ze święconką oraz mój sernik na zimno, w którym podobno jestem mistrzynią. Musi być też babka i malutkie babeczki. Najlepsza babka to ta z zakalcem, moja córka go uwielbia (śmiech).  A od pieczonych mięs specjalistą jest mój mąż Tadeusz. Staramy się trzymać tradycji postu do momentu poświęcenia pokarmów a później już hulaj dusza! Samodzielnie przygotowuję dekoracje świąteczne. Od pewnego czasu jest wśród nich wielkanocne drzewko, czyli gałązki obwieszone pisankami.

Mirosław Gęborek, radny miejski 

– Święta Wielkanocne uwielbiam za wyjątkowe zwyczaje. Wzorem naszych mam gotujemy jajka w łupinkach z cebuli, a pisanki to już dzieło najmłodszych. Tradycyjnie spotykamy się w naszym domu na rodzinnym śniadaniu wielkanocnym z dziećmi i wnukami. W poniedziałek, zgodnie z tradycją  śmigusa dyngusa, lejemy się wodą.  Po południu z żoną robimy sobie wycieczkę do Świętej Katarzyny, czy na Święty Krzyż. Ale nie zawsze święta spędzaliśmy w domu. Co jakiś czas świętujemy w większym gronie w góralskim klimacie. Wyjątkowo ciepło wspominam też, jak byliśmy uczestnikami święcenia pokarmów w  Szklanych Domach w Ciekotach. Przyjechał „bryczką” ksiądz biskup, w beczce była woda święcona, na stołach koszyczki. Potem piękne życzenia, dzielenie się jajkiem a na koniec koncert muzyczny pt. „Impresje wielkopostne”.

Elżbieta Gralec, zastępca prezydenta Starachowic  

– Cieszę się, że te Święta nadal kultywujemy w duchu rodzinnej bliskości. Że rzadko wyjeżdżamy, choć taki trend też się pojawia, ale jednak częściej wolimy być razem. Ja też tak podchodzę do świąt. Przystrajamy dom: pojawiają się bratki, wianki, króliczki, wykonany przeze mnie stroik z brzozowych gałązek z pisankami. Mam dwie córki, jedna z nich studiuje w Katowicach, więc bardzo rzadko przebywa w domu. W tym roku przyjedzie trochę wcześniej przed świętami, więc mam nadzieję na wspólne wypieki i inne dania. Stołu wielkanocnego nie wyobrażam sobie bez sernika z brzoskwiniami i galaretką brzoskwiniową. Nie jestem mistrzynią wypieków, ale serniczek to mój popisowy numer. Może kiedyś dam przepis (śmiech). Lany Poniedziałek musi u nas być, bo to okazja do świetnej zabawy. Jesteśmy mokrzy, ale radośni.

Krzysztof Lipiec, poseł z ramienia PiS

– Wielkanoc spędzam tak, jak przystało na polską rodzinę o chrześcijańskich tradycjach. Wszystko zaczyna się od Niedzieli Palmowej, później celebrujemy Wielki Tydzień. W pamięci najbardziej utkwiły mi Drogi Krzyżowe z Nowej Słupi na Święty Krzyż pod przewodnictwem biskupa sandomierskiego. Jako dziecko w Wielką Sobotę chodziłem do kościoła z koszyczkiem. Byłem też ministrantem, i to wzorowym, w związku z czym pełniłem warty honorowe przy Grobie Pańskim, co było wielkim zaszczytem. Bardzo oczekiwałem na Rezurekcję mimo, że trzeba było wstać o godz. 5.00 rano. Potem, i tak jest do dziś, tradycyjne śniadanie z barszczem na białej kiełbasie i chrzanem. Najsmaczniejszy robi moja żona. W Poniedziałek Wielkanocny polewany się wodą, ale za tym akurat zwyczajem nie przepadam, bo nie lubię być mokry (śmiech).

Sylwester Kiełek, dyrektor Państwowego Ogniska Plastycznego

– Tradycja jest dla nas bardzo ważna. Zależy nam, by przeżyć Triduum Paschalne, staramy się też zabrać do kościoła moją 92- letnią teściową. Kilka lat temu mieliśmy okazję przeżyć w naszej parafii na Łazach Triduum według dawnego rytu trydenckiego, czyli po łacinie. To była piękna uroczystość, wspominam ją do dziś z łezką w oku. Do świątecznego gotowania się nie wtrącam. Nie mogę patrzeć jak moja żona się męczy w kuchni, więc z niej wychodzę (śmiech). Żona jest prawdziwą mistrzynią, uwielbiam jej mięsa, barszcz i ciasta. Pierwszy dzień świąt spędzamy rodzinnie przy stole, bo mamie jest miło, gdy wszystkich nas może zobaczyć. O Lanym Poniedziałku zawsze zapominam, ale przypomina mi o nim żona (śmiech)

Paweł Kołodziejski, dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki   

– Myśląc o Świętach coraz częściej uciekam do czasów dzieciństwa i wczesnej młodości. Tradycyjnie rodzina odwiedzała nas w niedzielę wielkanocną a w poniedziałek to my udawaliśmy się z rewizytą. Oczywiście Święta miały swój wymiar religijny, jakkolwiek dla dziecka, czy nastolatka wymiar ten był pewnym dodatkiem. Był grób Pański odwiedzany w tym czasie. Jakkolwiek symbol cierpienia nie przedostawał się tak silnie do młodego umysłu, to zawsze budził niepokój i niedowierzanie. Z każdym kolejnym rokiem element refleksji, zadumy ale i nadziei wychodził na plan pierwszy zastępując gwar i zabawy. Pozostało to co najważniejsze, że w takie dni jesteśmy razem i wiara w to, że tak już będzie, nawet kiedy opustoszeje ostatnie miejsce przy stole.

Barbara Kozieł, prezeska Klubu Seniora Manhattan Starachowice

– Pochodzę z wielodzietnej rodziny i razem z rodzeństwem pomagaliśmy naszym rodzicom w przygotowaniach. W Wielką Sobotę oczywiście chodziliśmy do kościoła z koszykiem, w Wielką Niedzielę jedliśmy biały barszcz na śniadanie. Najbardziej pamiętny był Lany Poniedziałek, bo, jak mówi tradycja, im więcej wody tym więcej szczęścia. Przekazałam te wszystkie tradycje naszej córce. Naszą rodzinną tradycją był również spacer do lasu po śniadaniu wielkanocnym. Jako seniorka też kultywuję  tradycję. W naszym klubie co roku organizujemy spotkanie przy „jajeczku”. Składamy sobie życzenia: zdrowia, radości oraz spędzenia tego czasu w gronie najbliższych. Zapraszamy również ważnych dla nas gości.

Jerzy Krawczyk, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku 

– Wielkanoc spędzę w małym gronie: tylko ja z żoną. Z moimi synami i ich bliskimi będziemy mieli okazję zobaczyć się dopiero w długi majowy weekend i wtedy będzie dla nas to najważniejsze, bo prawdziwie rodzinne świętowanie. A wcześniej żona zadba o poświęcenie koszyczka, w pierwszy dzień świąt usiądziemy do tradycyjnego śniadania, złożymy sobie życzenia dzieląc się święconym jajkiem. Wśród życzeń będą też te dotyczące zdrowia, bo w naszym wieku senioralnym jest ono szczególnie ważne. Zaraz po śniadaniu a także w drugi dzień świąt, wyjdziemy na długi spacer wokół Lubianki. To taki nasz obowiązkowy rytuał.

Ernest Kumek, wójt gminy Brody  

– W moim domu świąteczna atmosfera pojawia się już w Niedzielę Palmową. To pierwszy, ważny znak, że zbliżają się te najważniejsze dla chrześcijan dni w roku. Tradycją, której od lat nie zmieniam, jest samodzielne przygotowywanie domowych wędlin. Mam nawet własnoręcznie wykonaną wędzarnię – to coś, co bardzo mnie cieszy i daje poczucie kontynuacji rodzinnych zwyczajów. Ale Wielkanoc to nie tylko porządki i przygotowania kulinarne. Dla mnie ogromne znaczenie ma także udział w Triduum Paschalnym. To czas wyciszenia, modlitwy i głębokiej refleksji nad tym, co w życiu naprawdę ważne. Staram się wtedy zwolnić tempo i być blisko rodziny.

Agnieszka Polak, prezeska Fundacji „Nasze Zdrowie” wspierającej osoby niepełnosprawne 

–  Ważny jest dla mnie już sam 40 – dniowy okres Wielkiego Postu. Staram się wtedy zwolnić, podejść do życia bardziej refleksyjnie, zadając sobie różne pytania w kontekście poszukiwania prawdy i Boga. Tradycję zachowuję do dziś, bo zaszczepili mi ją moi rodzice. Już odeszli i kiedyś było mi z tego powodu smutno. Teraz Wielkanoc jest dla mnie okazją do ucieszenia się z myśli, że oni zmartwychwstaną. Miło wspominam, jak przed laty z najbliższymi szliśmy na mszę do klasztoru na św. Krzyżu, a potem robiliśmy sobie śniadanie w plenerze. Palmy robiliśmy sami: z bukszpanu i bazi. Potem jako arteterapeutka wykonywałam takie same z pacjentami starachowickiego szpitala, słuchając przy okazji ich pięknych wspomnień związanych ze świętami. Dziś moją, można powiedzieć, drugą rodziną są osoby związane z prowadzoną przeze mnie Fundacją. Teraz z nimi dzielę się święconym jajkiem.

Beata Wiśniewska, kierownik Spółdzielczego Domu Kultury

– Święta Wielkanocne to dla mnie zatrzymanie się w biegu codzienności, potrzeba refleksji i wyciszenia. I możliwość przebywania z rodziną. To jest ten czas, gdy możemy być razem, ponieważ na co dzień syn mieszka poza Starachowicami. I tę bliskość cenię najbardziej. Dekoracji robię już mniej niż kiedyś, wolę kupić coś pięknie wykonanego, ale w domu zawsze są kwiaty oraz rzeżucha. Potrawy są tradycyjne z żurkiem i jajkami faszerowanymi na czele. Ciast jemy mało.  Rodzinnie, czyli we czworo, bo także z synową, kroimy składniki na typowo polską sałatkę jarzynową z majonezem.

Kinga Sawicka, radna powiatu starachowickiego

– Tegoroczne Święta Wielkanocne spędzę w gronie najbliższej rodziny w Starachowicach. Tradycyjnie będziemy robić kraszanki, czyli jajka malowane na jeden kolor w łupinach cebuli, które później staną się pisankami. Śniadanie wielkanocne obowiązkowo z białym barszczem i jajkami na wiele sposobów. Pieczone mięsiwa również zagoszczą na stole a do nich chrzan. Nie zabraknie sałatki jarzynowej z majonezem kieleckim (!), jak i mazurka oraz babki drożdżowej. Po obfitych rozkoszach stołu wybierzemy się na spacer. Bardzo chcę ten świąteczny czas wykorzystać maksymalnie na spędzenie go z bliskimi. W lany poniedziałek zdecydowanie dużo wody, ale to już za sprawą morsowania, na które wybieram się z grupą Morsujących Wiedźm Świętokrzyskich.

 Jolanta Sopińska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej 

– Wielkanocne świętowanie podoba mi się z powodu celebrowania końca zimy tak, jak to miało miejsce jeszcze przed chrześcijaństwem. Lubimy też dobrze zjeść, więc przygotowujemy dużo potraw. Ja piekę mazurki i baby, mąż gotuje żurek, musi być też dużo jajek oraz sałatek z nowalijek. Dom ozdabiam gałązkami wierzby i drzew owocowych. Święta to dla nas czas wypoczynku. Spacerujemy, oglądamy filmy, czytamy książki. Jak zawsze mam przygotowany cały ich stos. W tegoroczne święta chcę przeczytać dwie książki Macieja Siembiedy „Nemezis” i „Kairos”. Chcę to zrobić, bo 30 maja pisarz będzie gościem naszej biblioteki, więc powinnam być dobrze przygotowana do spotkania.

Agata Wojtyszek, posłanka z ramienia PiS  

– Dla mnie Triduum Paschalne to już tak naprawdę Święta. Te przeżycia związane z Męką Pana Jezusa są bardzo osobiste, bo wtedy jeszcze nie ma gości. To także czas przygotowania do rodzinnego śniadania. Liczę na to, że jak do tej pory, ja i mój mąż usiądziemy do niego razem z moimi synami i wnukami i będziemy się cieszyć swoją obecnością. Już od Świąt Bożego Narodzenia postanowiłam, że wracam do własnoręcznego pieczenia ciast. Postaram się przygotować takie, jakie moi synowie próbowali w dzieciństwie. Kultywujemy zwyczaj Lanego Poniedziałku, mamy przygotowane specjalne zabawki do polewania. To także okazja do rozmowy z wnukami, skąd taka tradycja się wzięła i co oznacza. Zależy mi na tym, by znały nasze polskie dziedzictwo.

Łącznie: 3 odwiedzin • Dzisiaj: 1

📊 Jak oceniasz ten materiał?

🧠 Masz pytanie, temat do poruszenia, a może opinię?

Skontaktuj się z redakcją – Twoje zdanie ma znaczenie!

Napisz do nas

Co sądzisz o tej sprawie? Daj znać w komentarzu poniżej. 💬

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. System rejestruje adresy IP.
Nadużycia można zgłaszać na: redakcja@starachowicka.pl

🗨️ Najczęściej komentowane w ostatnim tygodniu

🆕 Najnowsze artykuły

Przewijanie do góry