Choroby odkleszczowe, takie jak babeszjoza i anaplazmoza, od lat stanowią ogromne zagrożenie dla psów, a coraz częściej także dla kotów. Jak podkreśla lek. wet. Agnieszka Dańko-Maciąg z Gabinetu Weterynaryjnego „DANWET” w Starachowicach, problem przestał być sezonowy. Zimy są coraz łagodniejsze, dlatego kleszcze są aktywne praktycznie przez cały rok.
Najczęściej diagnozowaną chorobą jest babeszjoza niebezpieczna infekcja wywoływana przez pierwotniaka atakującego krew. Objawy pojawiają się bardzo szybko: wysoka temperatura, apatia, osłabienie i brak apetytu. Zwierzę może słabnąć z dnia na dzień. Czasami potrzebna jest nawet transfuzja krwi.
– Mimo leczenia nie zawsze udaje się psa uratować – przyznaje weterynarz.
Anaplazmoza również stanowi zagrożenie, choć jej objawy są często utajone. Może minąć kilka tygodni, zanim właściciel zauważy niepokojące symptomy, takie jak ból mięśni czy sztywność.
– Jeśli nie wykonamy odpowiednich badań, łatwo przeoczyć tę chorobę – dodaje.
Kleszcze zimą? To możliwe
Wbrew powszechnemu przekonaniu, zagrożenie nie mija z końcem jesieni. Coraz częściej dochodzi do przypadków zakażeń nawet w styczniu.
– Zdarzało się, że pies złapał kleszcza po spacerze w lesie mimo śniegu i wcześniejszych mrozów. To był styczeń – mówi lekarka.
Największe nasilenie przypadków w tym roku wystąpiło w lutym, a marzec przyniósł prawdziwe apogeum zachorowań.
Nie tylko kleszcze. Pchły też groźne
Choć dziś mówi się głównie o kleszczach, nie można zapominać o pchłach. Przenoszą one tasiemce i mogą powodować poważne zapalenia skóry. Na szczęście większość nowoczesnych preparatów działa zarówno na pchły, jak i na kleszcze.
– Pchły nadal są obecne, choć dziś rzadziej się o nich mówi –zauważa.
Jak chronić zwierzę?
Podstawą jest całoroczna profilaktyka. Dostępne są preparaty w formie kropli na kark, obroży oraz tabletek. Największą skuteczność mają te ostatnie, są bezpieczne w stosowaniu i działają przez dłuższy czas. Nie kumulują się w narządach wewnętrznych i wbrew opinii nie uszkadzają wątroby. Pod warunkiem, że preparat jest podany zdrowemu zwierzęciu i dobrany do wagi psa czy kota. Wymioty i biegunki mogą się pojawić jak po podaniu każdego leku ale są to sporadycznie sytuacje. To szczególnie ważne dla aktywnych psów, które lubią kąpiele w rzekach czy jeziorach.
Trzeba jednak pamiętać, by dobrać środek odpowiednio do masy ciała zwierzęcia i nie dzielić tabletek ani nie „docinać” obroży.
– Preparaty mają określoną dawkę, która ma działać na konkretną wagę. Dzielenie ich to proszenie się o kłopoty – ostrzega weterynarz.
Co zrobić, gdy znajdziemy kleszcza?
Jeśli wiemy, jak to zrobić- usuwamy. Ważne, by wyjąć kleszcza w całości. W przypadku urwania, miejsce należy zdezynfekować i obserwować. Rumień wokół ukąszenia może świadczyć o zakażeniu. Niektóre środki działają w ten sposób, że pasożyt żerując usycha.
– Czasem lepiej poczekać, aż kleszcz sam padnie po kontakcie z substancją aktywną niż go na siłę wyrywać – radzi.
Nowe zagrożenie
W Polsce zaczynają pojawiać się nowe gatunki kleszczy bardziej agresywne i prawdopodobnie odporniejsze na popularne środki. Jednym z nich jest Hyalomma marginatum, tzw. kleszcz wędrowny, gatunek wcześniej występujący głównie w Azji i południowej Europie. Jest znacznie większy od rodzimych kleszczy, a co najważniejsze, nie czeka biernie na żywiciela, lecz aktywnie go poszukuje. Może przenosić niebezpieczne choroby, takie jak krymsko-kongijska gorączka krwotoczna, babeszjoza czy riketsjoza.
– Już słyszę od właścicieli, że kleszcz „nie odpada”, mimo tabletki. Potem okazuje się, że środek był źle dobrany albo podzielony – zauważa.
Jeśli okaże się, że nowe gatunki są odporne na dostępne preparaty, może to oznaczać poważny problem dla właścicieli zwierząt i lekarzy weterynarii.
Zabezpieczaj cały rok
Leczenie chorób odkleszczowych to nie tylko stres dla zwierzęcia i właściciela, ale również spore koszty, szczególnie jeśli dojdzie do konieczności hospitalizacji, transfuzji krwi czy intensywnej terapii.
– Nie ma co oszczędzać. Raz podany preparat to nie święty spokój. Trzeba zabezpieczać regularnie, przez cały rok – podkreśla lek. wet. Agnieszka Dańko-Maciąg.
Nawet jeśli pies już przechorował babeszjozę, nie oznacza to, że jest odporny. Wręcz przeciwnie, kolejne zakażenie może być groźniejsze i trudniejsze do opanowania.
🧠 Masz pytanie, temat do poruszenia, a może opinię?
Skontaktuj się z redakcją – Twoje zdanie ma znaczenie!
Napisz do nas
Co sądzisz o tej sprawie? Daj znać w komentarzu poniżej. 💬
🗨️ Najczęściej komentowane w ostatnim tygodniu
🔄 Zobacz również
🆕 Najnowsze artykuły