Dyskusję o handlu chodnikowym w Starachowicach wywołała grupa właścicieli sklepów, którzy czują się pokrzywdzeni tego typu działalnością. W październiku ub. roku skierowali oni skargę z 33 podpisami do władz miasta informując, że uliczni sprzedawcy konkurują z nimi w nieuczciwy sposób, bo nie ponoszą kosztów typowych dla działalności gospodarczej jak podatki, opłaty za użytkowanie lokali, czy wydatki na zatrudnienie pracowników. W odpowiedzi na protest miasto ogłosiło konsultacje społeczne, których elementem było wtorkowe (25 luty br.) spotkanie, na którym pojawili się przedstawiciele niezadowolonych handlowców. Usiłowano na nim wypracować takie rozwiązania, by walcząc z nieuczciwymi praktykami nie uderzyć w tych, którzy, jak podkreślali sprzedawcy, nie stanowią dla nich zagrożenia.
Co to za osoby? Jak wyjaśnił jeden z przedsiębiorców chodzi m.in. o seniorów dorabiających drobną i krótkotrwałą sprzedażą kwiatów, czy owoców z własnych upraw do swoich zbyt skromnych świadczeń.
– Nie mamy nic przeciwko tzw. „babci spod Stokrotki”, czy komuś kto postoi ze 2 godziny z grzybami, ale tych, którzy korzystają z luk prawnych. Zrezygnowali z wynajmowania boksów w galerii „Skałka”, bo nie chcą ponosić kosztów czynszu, mediów, czy zatrudnienia pracowników. Poobstawiali miasto swoimi „słupami” pod przykrywką, że ta starsza pani dorabia sobie do emerytury, co jest wierutną bzdurą. On tej babci zapłaci stawkę godzinową oraz parę złotych do urzędu miasta za zajęcie 2 metrów powierzchni, z których, jak urzędnik odjedzie z kasą fiskalną, zrobi się 12 metrów. I to są całe jego koszty. I o takim problemie mówimy. O „Januszach biznesu”, którzy już w maju zaczynają od truskawki, a kończą przed Wszystkimi Świętymi z chryzantemami – przekonywał.
– W 2023 roku z mapy Polski zniknęło 2300 małych sklepów, w I półroczu 2024 roku było to już 1600 sklepów, a 5200 zawiesiło działalność m.in przez takich handlarzy – mówił inny uczestnik spotkania.
– Niech ten handel się odbywa, ale w wyznaczonych przez miasto miejscach, a nie niejako pod drzwiami przedsiębiorców. Można by też wymagać, żeby ci ludzie mieli umowę na wywóz śmieci, dostęp do toalety, czy bieżącej wody, czyli to, co jest wymagane od nas przedsiębiorców. Nie mamy też nic przeciwko prawdziwym rolnikom, którzy ciężką pracą zarabiają na swoje utrzymanie, ale przeciwko cwaniakom, którzy towar kupują na giełdach – mówiła inna przedstawicielka niezadowolonej grupy.
To najważniejsze uwagi, które padły w trakcie ożywionej dyskusji o uczciwych zasadach handlu pod gołym niebem. Spróbowała ją podsumować Malwina Skrzyniarz- Pióro, kierownik Referatu Działalności Gospodarczej i Zasobów Lokalowych Urzędu Miejskiego w Starachowicach.
– Rozumiem, że dążymy do tego, by na terenie miasta wyznaczyć na handel uliczny kilka lokalizacji, daleko od sklepów, obwarować je metrażowo i czasowo, wymagając od handlujących umowy na wywóz śmieci, dostępu do toalety i bieżącej wody – wyliczyła urzędniczka, z czym kupcy zasadniczo się zgodzili.
Spotkanie, w którym wzięli udział to nie jedyna forma zbierania opinii na temat ulicznego handlu. Gmina zachęca też do wypełnienia ankiety w terminie do 5 marca. br. O tym, jak to zrobić informuje na swojej stronie internetowej. Finałem publicznej dyskusji o zasadach handlu pod gołym niebem na być uchwała rady miejskiej.
🧠 Masz pytanie, temat do poruszenia, a może opinię?
Skontaktuj się z redakcją – Twoje zdanie ma znaczenie!
Napisz do nas
Co sądzisz o tej sprawie? Daj znać w komentarzu poniżej. 💬
🗨️ Najczęściej komentowane w ostatnim tygodniu
🔄 Zobacz również
🆕 Najnowsze artykuły