Djakuju znaczy dziękuję

Getting your Trinity Audio player ready...

To słowo coraz częściej słychać na starachowickich ulicach mimo, że pomoc płynąca od mieszkańców miasta nie dla „djakuju” się odbywa. Ukraińcy, którzy w Starachowicach znaleźli azyl, jednak dziękować chcą i zdecydowali się wziąć udział w akcji zwanej Subotnikiem.
To czyn społeczny, w jego ramach nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy posprzątali Park Miejski.
Wtorek, 12 kwietnia, w Parku Miejskim im Stefana Żeromskiego zjawia się 16-osobowa grupa obywateli Ukrainy  i wyposażona w grabie i rękawiczki zabiera się za sprzątanie. Wspiera ich w tym „Starachowiczanka”.
– Kontakt z nami odbył się dzięki prezydentowi Markowi Materkowi, wyposażyliśmy naszych nowych przyjaciół w sprzęt do pracy, a po zakończonej akcji zbierzemy worki z liśćmi. Cieszymy się, że mogliśmy się przydać i mamy nadzieję, że przyjdzie nam jeszcze wspólnie działać na rzecz na rzecz naszego miasta – mówi dyrektor spółdzielni socjalnej Monika Pawłowska.
Akcję koordynowała radna Agnieszka Cheda.
– Bardzo się ciesze, że Starachowice to miasto otwarte dla wszystkich, że przyjmujemy z otwartym sercem tych ludzi. Spotkała ich straszna tragedia i ważne jest dla mnie, że tak dobrze nam idzie integracja. Ukraińcy są naprawdę wspaniałymi ludźmi, oni chcą współpracować, chcą pomagać. Pokażmy, że to doceniamy – mówiła na spotkaniu z dziennikarzami radna – Grupy się wymieniają, akcja będzie trwała trzy dni, dziś jest tu z nami 16 osób. Cześć z nich pracuje, mimo obowiązków zawodowych ale także rodzinnych oni po prostu chcieli tu być. Chcą pokazać, że czują się związani ze Starachowicami – dodała.
Ważna postacią ukraińskiej społeczności jest Wołodia. Dla niego Polska to kraj przodków, dziadek od strony mamy służył w 62 Pułku Piechoty w Toruniu, związani z Lubelszczyzną, dziś on z rodziną na świętokrzyskiej ziemi.
– Wy się nami tak pięknie opiekujecie, oddajecie nam serce, mamy zapewnione noclegi, jedzenie, my naprawdę jesteśmy bardzo wdzięczni. Ta akcja to wyraz naszej integracji z miastem, chcemy pomóc, przydać się. Dla nas to ważne żebyście wiedzieli, że to co dla nas robicie znaczy bardzo bardzo dużo. To na pewno nie ostatnia taka akcja z naszej strony – zapewniał.
Agnieszka Cheda dodaje, że warto byłoby pomyśleć może o wspólnej akcji Ukraińców i mieszkańców Starachowic.
Wołodia, który jest pomysłodawcą starachowickiego subotnika, jest także ojcem trójki dzieci. Jedno z nich ma miesiąc i przyszło na świat w Starachowicach.
– To dziewczynka – Zlatka – mówi dumna Agnieszka Cheda, dzięki której udało się zapewnić całej rodzinie spokojny byt. – Żona Wołodii jechała tu w ciąży, nie było w ogóle pewności kiedy urodzi i i czy nie stanie się to w drodze. Miała za sobą ogromny stres, ale robiliśmy wszystko, żeby tu na miejscu miała jak najlepszą opiekę. Ukłon tu w stronę doktora Walkowskiego, ale podziękowanie także dla doktor Niewczas – stomatolog – która ratowała ząbka starszej pociechy.
W strachu o żonę, o dzieci o atakowany kraj Wołodia musiał przyjąć na barki kilka ról. Zapewnić rodzinie opiekę, ale także walczyć w miarę możliwości o tych, którzy pozostali tam. jest zatem koordynatorem wszelkich zbiórek, to on stoi za transportami do Domu Dziecka w Mariupolu, wysyła także na front kamizelki kuloodporne czy krótkofalówki. Cały czas w ruchu, cały czas coś robi.
W Starachowicach Ukraińcy znaleźli spokój, którego im brakowało. Tu żyją, mieszkają, rozpoczynają pracę, aklimatyzują się. A my życzymy, żeby czuli się tu naprawdę dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *