Getting your Trinity Audio player ready...
|
Nie przejmowali się niczym, nie oglądali za siebie, zrobili urocze pa pa i ruszyli w drogę. Starachowickie słoneczka z pilotką Elżbietą Tyczyńską wyruszyły zwiedzać Europę.
Działo się. Niejeden siwy włos przybył na głowie organizatorom wycieczki, niejeden rodzic włos z głowy rwał w trosce o swoje powsinogi. A one? One doskonale się bawiły.
Zaczęli od sąsiada za zachodnią granicą. Niemcy przyciągnęły ich Bramą Brandenburską i samochodami, co szczególnie zainteresowało chłopców. Poznawali ciekawostki związane z krajem, zawiłości językowe i zachwycali trójkolorową flagą.
Gdy już zaprzyjaźnili się z niemiecką kulturą, to nabrali ochoty na paryskie śniadanie. Niewielkie i niezbyt tuczące, bo we francuskiej stolicy czekał na ich pokaz mody, w którym sami brali udział. Co to był za dzień: makijaż, perfumy, prasowanie, rozbieranie, zakładanie – modele nie wiedzieli w co ręce włożyć. A potem? Potem był czerwony dywan i paryski wdzięk, szyk i czar. te pióra… woale… czapki i kapelusze… Panowie w niczym nie ustępowali paniom, wyglądali tak, ze niejedno damskie serducho mocniej drgnęło.
Zmęczeni francuską przygodą zawitali do Grecji. W malowniczych zaułkach greckich miasteczek rodzinne tawerny skusiły starachowickich przedszkolaków smakiem greckiej sałatki. Pałaszowali, aż im się uszy trzęsły. Wykazali się również odwagą, stanęli do pojedynku – ach, co to była za zorba. Jeszcze dziś Elżbieta tyczyńska opowiada jak nie mogła ściągnąć swoich podopiecznych parkietu.
Za kolejny cel obrali sobie Hiszpanię i… nie chcieli wyjeżdżać. Plażowali, odpoczywali, degustowali i ratowali mieszkańców przed, czającym się po kątach, widmem końca wakacji.
Podróż zakończyli w słonecznej Italii i nie mogli się zdecydować, czy wolą pizzę czy makaron.
Udało nam się podsłuchać, że kolejne wakacje będą bardziej egzotyczne. Dyrektorkę placówki widziano jak kupowała bilety do Meksyku.