„NIE BYŁO CZASU NA STRACH”

Getting your Trinity Audio player ready...

Od prawie dwóch miesięcy Polska walczy w groźnym koronawirusem. Pandemia ogłoszona przez Światową Organizację Zdrowia zweryfikowała nasze codzienne życie. Zamknięto szkoły, galerie, ogłoszono kwarantannę i inne obostrzenia. By uniknąć zakażenia, musimy się do nich stosować. Swoje własne procedury mają ci, którzy są na pierwszej linii frontu. Osoby, które na co dzień zajmują się chorymi na COVID-19 pacjentami. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, personel zarządzający i pomocniczy szpitala…
***
Starachowicki Powiatowy Zakład Opieki Zdrowotnej, decyzją wojewody świętokrzyskiego, wraz z wybuchem epidemii w Polsce, został przekształcony w jednoimienny szpital zakaźny. Do naszej lecznicy trafiają zakażeni SARS-CoV-2 mieszkańcy z całego województwa, a personel medyczny starachowickiego szpitala niesie im pomoc. Jak wygląda codzienność w placówce, przed jakimi wyzwaniami stanęli pracownicy szpitala i sam dyrektor naczelny? W rozmowie z dziennikarką Gazety Starachowickiej opowiada on sam. Zapraszam na rozmowę z Grzegorzem Kaletą, dyrektorem naczelnym PZOZ w Starachowicach.
***
– Panie dyrektorze, walka z koronawirusem to…
– … Największe wyzwanie, przed jakim stanął starachowicki szpital. To nieustanna praca – 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu – w obliczu zagrożenia, którym jest wysoce zakaźny wirus.
– Pandemia koronawirusa opanowała cały świat. Dotarła również do nas, powodując zweryfikowanie planów, a starachowicki Powiatowy Zakład Opieki Zdrowotnej stawiając przed nie lada wyzwaniem. Był pan zaskoczony decyzją wojewody? Tym że to właśnie nasz szpital przekształcono w jednoimienną jednostkę?
–  Przeznaczenie PZOZ do walki z COVID-19 było dla mnie dużym zaskoczeniem. Starachowicki szpital jest wielospecjalistycznym podmiotem leczniczym i nie przypuszczałem, że będzie zapleczem dla całego województwa i że stanie się szpitalem zakaźnym – jednoimiennym. Decyzja wojewody była dla nas wiążąca i musieliśmy sprostać temu wyzwaniu. Warto wspomnieć, że obiekt był budowany w poprzednim systemie z myślą o szczególnym wykorzystaniu w czasie zagrożenia pokoju. I jego przeznaczenie się spełniło, choć to zupełnie inna walka i na innym froncie.
– Przed jakimi wyzwaniami stanął szpital?
– Nowa i niespotykana dotąd sytuacja epidemiczna wymusiła wiele zmian zarówno w sferze organizacyjnej, jak i leczniczej. Od chwili przekształcenia szpitala w jednoimienny, tj. od 16 marca br., na oddziały szpitalne przekazywani są pacjenci zakażeni wirusem SARS-CoV-2 oraz z podejrzeniem zakażenia. W konsekwencji każda osoba trafiająca do szpitala jest przyjmowana i hospitalizowana ze szczególnymi środkami ostrożności. Taka sytuacja budzi niepokój u załogi, stwarza napięcie i wymaga ciągłej czujności. Poza tym szpital stanął przed ogromnym wyzwaniem nie tylko w sferze lecznictwa, ale także zaopatrzenia. Sytuacja epidemiczna wymusiła konieczność dodatkowego doposażenia jednostki w urządzenia i sprzęt medyczny niezbędny do walki z COVID-19, zwłaszcza w respiratory. Równorzędną potrzebą jest zapewnienie bezpieczeństwa personelu narażonego na kontakt z wysoce zakaźnym wirusem poprzez zapewnienie m.in.: kombinezonów ochrony biologicznej, masek filtrujących FFP3 i FFP2, gogli, czy przyłbic, które do tej pory nie stanowiły podstawowego wyposażenia, bo nie było takiej potrzeby.
– A przed jakimi wyzwaniami stanął personel i pan osobiście?
– W obecnej sytuacji epidemicznej personel medyczny i pomocniczy jest zmuszony do zachowania szczególnej ostrożności podczas pracy. Pracownicy, którzy mają bezpośredni kontakt z pacjentami zakażonymi, czy z podejrzeniem zakażenia wirusem SARS-CoV-2, kilka a nawet kilkanaście razy dziennie przebierają się w odzież ochronną, co wymaga uwagi i pełnej koncentracji. Dla mnie największym wyzwaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa personelowi i pacjentom poprzez stałe i nieprzerwane pozyskiwanie środków ochrony osobistej, a także dodatkowego wyposażenia w niezbędny sprzęt medyczny. Przekształcenie szpitala wymusiło ograniczenie działalności podmiotu, co wpłynęło nie tylko na sferę leczniczą, ale także finansową. Dokładam wszelkich starań, aby podmiot funkcjonował prawidłowo w tej szczególnie ciężkiej sytuacji epidemicznej, w zupełnie nowych dla nas warunkach.
– W pierwszych dniach ogłoszonej epidemii wystosował pan list do firm z prośbą o pomoc. Aż tak było źle?
– Dotychczasowi dostawcy szpitala wykazywali braki stanów magazynowych lub/i drastyczny wzrost cen najpotrzebniejszych i podstawowych zarazem środków ochrony osobistej m.in.: rękawiczek, jednorazowych ubrań zabiegowych, a nawet maseczek chirurgicznych, których cena wzrosła z 9 gr do nawet 7 zł za sztukę. Informacja, która została opublikowana, dotyczyła aktualnych wówczas potrzeb szpitala i przyczyniła się do nawiązania nowych kontaktów handlowych, nowych kontrahentów, a co za tym idzie realizacji dostaw.
– Jak jest obecnie pod względem sprzętowym, pod względem zabezpieczenia medycznego?
– Priorytetem w zakresie doposażenia szpitala było pozyskanie jak największej liczby respiratorów. To najważniejszy sprzęt wykorzystywany w walce o życie i zdrowie pacjentów znajdujących się w najcięższych stanach niewydolności oddechowej. PZOZ posiadał 21 własnych urządzeń. To wystarczająca ilość na potrzeby powiatu, ale nie całego województwa. I tu z pomocą przyszły inne podmioty, także lecznicze. Świętokrzyskie Centrum Onkologii użyczyło 3 respiratory, a Szpital Wojewódzki w Czerwonej Górze kolejnych 7 urządzeń. Warto wspomnieć o świętokrzyskich strażakach, którzy użyczyli 9 respiratorów transportowych zarówno z ochotniczych, jak i powiatowych jednostek. Kolejne sprzęty użyczone zostały z Agencji Rezerw Materiałowych. Przywieźli je żołnierze WOT. Obecnie szpital posiada 59 respiratorów. Jak już wcześniej wspomniałem, stale uzupełniamy zapasy magazynowe w sprzęt ochrony osobistej m.in.: kombinezony ochronne, fartuchy barierowe, maski filtrujące i maseczki chirurgiczne, gogle, przyłbice, odzież jednorazową, czy rękawiczki. Są to duże wydatki, więc z radością przyjmujemy każdą darowiznę finansową czy rzeczową. A darczyńców jest wielu. Są to duże i małe firmy, osoby fizyczne i prawne, instytucje, samorządy i organizacje pozarządowe.
– Pomagają ludzie… Zwykli, normalni, często anonimowi mieszkańcy Starachowic… Zaskoczyła pana ta solidarność? I to tak naprawdę od pierwszych dni utworzenia szpitala zakaźnego…
– Obecna sytuacja pokazuje, że ludzie jednoczą się w obliczu zagrożenia, chcą i potrafią nieść bezinteresowną pomoc. Personel otrzymuje posiłki, środki czystości, kosmetyki do pielęgnacji skóry zniszczonej środkami dezynfekcyjnymi, a nawet szyte ręcznie maseczki. Ludzie pomagają w różny sposób, tak jak potrafią. W ten sposób okazują nam wdzięczność za naszą pracę, a my dziękujemy za to wsparcie wykonując swoją pracę najlepiej jak potrafimy, z pełnym zaangażowaniem i oddaniem.
– Jak wygląda codzienna praca szpitala? Ilu pacjentów trafia do was dziennie i jak wygląda opieka nad nimi, są specjalne procedury? Trafiają do was różni pacjenci, z tzw. chorobami współistniejącymi. Czy walkę z wirusem można porównać do pola bitewnego?
– Do szpitala codziennie przyjmowani są nowi pacjenci. Czasem to pojedyncze osoby, czasem całe grupy. Reagujemy na bieżącą sytuację epidemiczną i nie odmawiamy pomocy, także szpitalom spoza naszego województwa (np. w zakresie dializ). Pacjenci pojawiają się nie tylko z podejrzeniem, czy zakażeniem koronawirusem, ale także z różnymi schorzeniami wymagającymi leczenia, nawet zabiegowego. Każdemu udzielana jest pomoc, każdy ma zapewnioną stałą opiekę pielęgniarską i lekarską. Praca personelu medycznego i pomocniczego uległa zmianie. Przede wszystkim zaostrzony został reżim sanitarny. Każdorazowe wejście do pacjenta wymagającego diagnostyki w kierunku koronawirusa wymaga przebrania się w kompletny strój ochrony biologicznej. Personel, oprócz jednorazowych ubrań zabiegowych, zakłada dodatkową odzież ochronną tj.: kombinezony z ochroną biologiczną lub fartuchy barierowe, maski filtrujące, gogle lub przyłbice, obuwie ochronne, ochraniacze na obuwie, czepki oraz trzy pary rękawiczek jednorazowych, które pozwalają na bezpieczne ubranie się i zdjęcie odzieży ochronnej po kontakcie z pacjentem. Te wydawałoby się proste czynności są skomplikowane i wymagają pełnego skupienia szczególnie podczas rozbierania się z nich. Szpital nie działa i nie wygląda tak samo. Funkcjonowanie podmiotu leczniczego w formie szpitala jednoimiennego wymusiło m.in.: połączenie oddziałów znajdujących się na tych samych piętrach, rozgraniczenie stref tzw. „czystych” i zakaźnych tzw. „brudnych”, w których panuje zaostrzony reżim sanitarny, wytyczenie śluz, wdrożenie rygorystycznych procedur postępowania dla personelu każdego szczebla, wyznaczenie nowych ciągów komunikacyjnych, czy wprowadzenie nowego oznakowania.
– Pacjent „zero”, jak pan wspomina dzień, kiedy do Starachowic trafił pierwszy zakażony pacjent? Był strach?
– Nie było czasu na strach. Wszystko działo się szybko. Przekształcenie szpitala w kilka dni wymagało wytężonej pracy i bardzo dobrej logistyki. Realizacja transportów sanitarnych pacjentów, zmiany organizacyjne, reorganizacja pracy oddziałów i układanie nowych grafików – wszystko to działo się jednocześnie. Było wiele pomysłów, czasem sprzecznych koncepcji i jeszcze więcej rozmów niosących skuteczne rozwiązania. Udało nam się stworzyć prawdziwy zespół, który wspólnie wypracował nowy model funkcjonowania szpitala. Był stres i była mobilizacja. W takich warunkach wszyscy przeszliśmy swoisty egzamin. W poniedziałek (16 marca br.) przywożono już do nas pierwszych pacjentów. Załoga musiała być gotowa… i była. Byłem i jestem dumny z takiego ZESPOŁU.
– Ale pacjenci z koranowirusem leżą też w innych szpitalach w województwie. Czym różnimy się od tamtych placówek i co mamy więcej do zaoferowania, czego oni nie mają? Czym różni się jednoimienny szpital zakaźny od oddziałów zakaźnych choćby w Kielcach czy w Busku.
– Jesteśmy szpitalem jednoimiennym wyznaczonym w województwie świętokrzyskim dla osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2 oraz z uzasadnionym podejrzeniem zakażenia SARS-CoV-2 wykonującym świadczenia medyczne specjalistyczne w zakresie dotychczasowej działalności, natomiast oddziały zakaźne w szpitalach w Kielcach czy Busku-Zdrój diagnozują i leczą pacjentów z zakażeniem lub podejrzeniem uzasadnionym podejrzeniem zakażenia SARS-CoV-2 bez chorób towarzyszących wymagających leczenie wysokospecjalistycznego.
– Załoga… Tak naprawdę to oni: lekarze, pielęgniarki, laboranci, salowe są na pierwszej linii frontu. Są Bohaterami… Zmęczonymi?
– Teraz już tak. Zmęczenie przychodzi na każdego z nas i każdy inaczej sobie z nim radzi. Za pracownikami jest już kilka tygodni ciężkiej pracy w obliczu stałego zagrożenia. Nie wiadomo ile tygodni, a nawet miesięcy będzie trwać pandemia. Załoga się mobilizuje nawzajem. Wierzę, że wytrwa tyle, ile będzie potrzeba.
***
– W Hotelu Senator mieszka wasz personel? Skąd ten pomysł?
– Hotel dla medyków jest odpowiedzią na potrzebę personelu. Wiele osób dojeżdża do pracy z innych miast i po męczącym dyżurze mogą odpocząć w hotelu lub pozostać na dłuższy czas. Dla personelu przeznaczonych jest 60 pokoi 2-osobowych. Fundacja Hotele dla Medyków finansuje noclegi.
– W Starachowicach zaczęło funkcjonować Izolatorium. Dlaczego? Przecież mamy wystarczająco miejsc w szpitalu?
– Izolatorium przeznaczone jest dla osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2, samodzielnych, których stan zdrowia nie wymaga hospitalizacji a którzy nie mogą przebywać w izolacji domowej z różnych powodów, np. dlatego, że mieszkają z rodziną. Spośród wszystkich hoteli na terenie powiatu starachowickiego tylko panowie Filip Prokop i Arkadiusz Pająk – właściciele Hotelu Senator – wykazali się obywatelską postawą i odwagą przekazując część hotelu (40 pokoi) na Izolatorium. Wymagało to dostosowania części przeznaczonej na Izolatorium do wymogów SANEPIDU, wykonanie śluz, przeszkolenie personelu, wyznaczenie i zabezpieczenie traktów do bezpiecznego poruszania się pacjentów i personelu, odizolowanie części hotelowej od izolatorium poprzez wybudowanie ścian działowych. Należy podkreślić, że wirus utrzymuje się w zależności od powierzchni od kilku do kilkudziesięciu godzin. Właściciele hotelu przygotowali specjalne procedury dezynfekcji powierzchni i pomieszczeń. Hotel będzie całkowicie bezpieczny dla gości po zakończeniu działalności izolatorium.
***
– Ta sytuacja, która wynikła tak naprawdę na początku pana pracy w szpitalu, jest wyzwaniem. Chyba nie przypuszczał pan, że coś takiego się wydarzy?
– Nikt nie przypuszczał.
– Myśli pan, że wygracie, że my wygramy tę walkę?
– Wierzę w to głęboko i wiem, że tak się stanie.
– Panie dyrektorze, dziękuję za to, że w tym trudnym okresie zgodził się pan na rozmowę. I dziękuję za pomoc, jaką niesiecie mieszkańcom naszego województwa.
Anna Ząbecka
Szpital w Starachowicach został przekształcony w jednoimienny szpital zakaźny
Zamknięty sektor Izolatorium w Hotelu Senator
Personel starachowickiego szpitala mieszkający w hotelu ma możliwość odpoczynku przed kolejnym dniem walki z koronawirusem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry