Getting your Trinity Audio player ready...
|
Kiedy 16 października 1978 roku wierni zgromadzeni na placu św. Piotra w Watykanie i przed ekranami telewizorów na całym świecie usłyszeli „Habemus Papam Karol Wojtyła”, nie kryli zaskoczenia, że nowym papieżem zostaje człowiek reprezentujący kraj bloku wschodniego. Jednak Polacy, słysząc nazwisko Wojtyły poczuli powiew nadziei. Czuli, że ich rodak, jako głowa kościoła katolickiego może mieć wpływ na ich przyszłość, że dzięki niemu mogą nastąpić zmiany. Z niecierpliwością czekali na informację, że ich ukochany Jan Paweł II odwiedzi z pielgrzymką swoją ojczyznę…
Karol Wojtyła zwany był Papieżem Pielgrzymem. W trakcie trwania swojego pontyfikatu, według oficjalnych danych, odbył 104 zagraniczne pielgrzymki, odwiedzając 130 krajów. Do swojego ojczystego, w trakcie trwania swojej posługi w Watykanie, przybył dziewięć razy.
Gdy Watykan poinformował, że Jan Paweł II w czerwcu 1979 roku odwiedzi Polskę, wśród jego rodaków zapanowało pełne wzruszenia oczekiwanie, natomiast wśród ówczesnych władz gorączkowe, pełne niepokoju przygotowywania.
– To było ogromne zaskoczenie – tak opowieść o powstaniu papamobile zaczyna Waldemar Grzyb, nasz przewodnik po Ośrodku Badawczo – Rozwojowym Fabryki Samochodów Ciężarowych.
– Jan Paweł II chce po Polsce podróżować polskim papamobile. Zapanowała konsternacja, zaczęto się zastanawiać, jaki polski samochód? No jaki?! STAR!
Według ustaleń strony włoskiej z Episkopatem Polski wiadomo było, że Papież będzie podróżować dwoma samochodami. Z Watykanu do naszego kraju sprowadzono limuzynę marki Fiat. Pozostawała kwestia dużego, otwartego wozu, dobrze znanego nam z podróży papieskich, którym Jan Paweł II będzie się przemieszczał witany przez pielgrzymów i z którego będzie pozdrawiał rodaków.
Jedno było pewne, musi być to bardzo stabilne auto. Dlaczego? Podczas wizyty Karola Wojtyły w Meksyku napierający na samochód pielgrzymi prawie przewrócili terenowy wóz, który przewoził Papieża.
– Wybór padł na markę STAR, miało to być cabrio z zabudowaną gondolą, na podwoziu ciężarówki 660M2 – opowiada Waldemar Grzyb. – Dodatkowym wymogiem Episkopatu były wmontowane fotele dla biskupów. A fotel dla Papieża miał być delikatnie uniesiony w górę. Na samochodzie musiało znaleźć się miejsce na nagłośnienie. A kabina miała być wyłożona skórą.
W Starachowicach do nadzorowania i koordynacji tworzenia samochodu dla Jana Pawła II, został wyznaczony inżynier Stanisław Kozłowski, który prywatnie był przyjacielem Karola Wojtyły.
– Oczywiste było, że właśnie inżynier Kozłowski będzie nadzorował budowę tego samochodu – mówi Waldemar Grzyb. – On znał Papieża jeszcze z czasów młodości, Karol Wojtyła gościł u niego w domu, w Starachowicach – opowiada były dyrektor OBR.
Wóz dla Papieża swoją konstrukcję opierał na stabilności podwozia STAR 660. Reszta to były wykończenia: drewniane czy też skórzane plus dodatkowe potrzebne instalacje. Bo z gondoli wysuwały się schody.
– Podwozie było zrobione na prototypowni Zakładu Doświadczalnego Ośrodka Badawczo – Rozwojowego. I ono pojechało do PIMOTU (Przemysłowy Instytut Motoryzacyjny – przyp. red.). A PIMOT we współpracy z kurią wykonał gondolę, inaczej nadwozie. To właśnie w niej było 16 miejsc, foteli po jednej i drugiej stronie dla otoczenia Papieża. Tam również znajdował się wygodny fotel dla Jana Pawła II. Zainstalowano i umieszczono również nagłośnienie i mikrofon, za pomocą którego Papież przemawiał do rodaków. Oczywiście znajdował się też baldachim.
Nad wykończenie podwozia, w Starachowicach pracowało kilkanaście osób. Wykonywali oni zalecenia, jakie dostali od PIMOT-u. Oba wozy papamobile prezentowały się znakomicie. OBR musiał przygotować dwa samochody z jednego, banalnego powodu. W przypadku jakiejkolwiek awarii wozu pierwszego. Jak wspomina Waldemar Grzyb, ze Starachowic wyjechały dwa podwozia, a na jednym z nich, bez żadnego problemu zamocowano gondolę i głośniki. Jednak pojawił się problem, z którym inżynierowie musieli sobie poradzić… Papamobile musiało jechać bardzo wolno. Taki też obrazek pamiętamy z archiwalnych zapisów, auta powoli i spokojnie jadącego ulicami polskich miast. z którego Papież pozdrawiał wiernych.
– To było 3 kilometry na godzinę – kontynuuje Waldemar Grzyb. – Do tego silnik benzynowy musiał być cichy. I byłoby dobrze, gdyby nie to, że nie wytrzymywały świece. Trzeba było zwiększać ciepłotę, żeby się oczyszczały, wypalały, żeby nie osiadał tam olej. Takich prób było trochę zrobionych, a problemy zostały rozwiązane. Udoskonalanie wozu trwało ok. 3 do 4 miesięcy – wspomina W. Grzyb.
Samochód marki STAR, na którego podwoziu zbudowany był papamobile, niezawodnie spisał się przez cały pobyt Jana Pawła II w Polsce. Wzbudził powszechny zachwyt, a dzięki archiwom możemy podziwiać oryginalne dzieło polskich inżynierów. Do polskiego papamobile Papież wsiadł już na lotnisku Okęcie i STAR- em podróżował przez wszystkie dni swojej pierwszej pielgrzymki do Polski, tj. od 2 do 10 czerwca 1979 roku.
?????
Pierwsze odwiedziny ojczystego kraju przez Jana Pawła II wzbudziły euforię wśród Polaków. Jako naród, który potrzebował zmian, poczuliśmy przypływ nadziei, że może być inaczej. W każdym miejscu, w którym się pojawiał, Karol Wojtyła witany był przez tysiące rodaków. Takiej reakcji na obecność Papieża i jego słowa, ówczesna władza mogła się spodziewać. Takiej euforii pewnie już mniej. Wiadome jest, że decydenci widzieli w osobie Wojtyły zagrożenie dla ustroju panującego wtedy w Europie Wschodniej. Swoją charyzmą porywał lud, swoją bezpośredniością skradał serca, a swoją odwagą imponował. Mówił prawdę i o prawdę się upominał. Po wyjeździe Jana Pawła II z Polski „zadbano” o to, by wszystko wróciło do „normalności”. To, czego nie udało się ukryć wiernym przed PRL-owską władzą, zostało przez nią przejęte. Nie chciano, aby przedmioty czy miejsca związane z papieską pielgrzymką do Polski stały się miejscami kultu. Aby pozostała jakakolwiek pamiątka. Władz kościelnych nie było stać na wykup papamobile. Aparat rządowy nie był zainteresowany pozostawieniem auta w całości i zadecydował o jego rozbiórce. Wypożyczone elementy, takie jak nagłośnienie, zostały zwrócone do Gdyni. Fotele trafiły do stolarza. Natomiast gondola została zniszczona. A samochody?
– Ech, szkoda gadać – mówi z żalem Waldemar Grzyb. – Trafiły do PGR-u i miały służyć, jako środek transportu w rolnictwie.
– Było wam przykro?
– No, było… Ale co mogliśmy zrobić, wtedy z pewnymi decyzjami się nie dyskutowało. Jednak była w nas satysfakcja, że On, Papież tym naszym STAR-em jeździł. Że nie chciał żadnym zagranicznym wozem pielgrzymować po kraju, tylko naszym, polskim.
?????
Papamobile zbudowany na konstrukcji polskiej marki, jaką był STAR, był wyjątkowym pojazdem. Wykonany w Polsce, na bazie polskiej myśli inżynierskiej, przez Polaków dla Polaka. Szkoda, że jego los został przesądzony prawdopodobnie już na poziomie jego tworzenia. Że nie zadbano o to, by ta pamiątka z pierwszej, wyjątkowej wizyty Jana Pawła II do Polski przetrwała.Wiele lat później, w 2006 roku, Muzeum Przyrody i Techniki im. Jana Pazdura w Starachowicach zakupiło zachowane pozostałości oryginalnego papamobile wyprodukowanego na podwoziu STARA 660 i zaczęło rekonstrukcję wozu. W 2008 roku zaprezentowano odtworzony papamobile z 1979 roku. Można go podziwiać podczas wizyt w starachowickim Muzeum.
?????
To była kolejna część naszej podróży, kolejna historia. Historia auta, które projektowano z dumą, bo tworzone było dla wyjątkowego Polaka, a które historia próbowała skazać na zapomnienie. Z tamtego, pamiętnego czerwca 1979 roku pozostały fotografie i archiwalne dokumenty. Dzięki pasjonatom udało się odtworzyć pierwsze i jedyne polskie papamobile, które możemy znowu podziwiać. I podkreślać, że jego twórcami byli nasi, starachowiccy inżynierowie Ośrodka Badawczo – Rozwojowego i pracownicy Fabryki Samochodów Ciężarowych STAR. Anna Ząbecka