Getting your Trinity Audio player ready...
|
Podróż na Sycylię to dziś żaden problem, potrzebna jest tylko gotówka i wolny czas. Dla trzech mieszkańców gminy Pawłów była przede wszystkim pomocą dzieciom z domów dziecka.
Grzegorz Garbacz, Marcin Kwiecień i Marcin Szmalec z gminy Pawłów podszykowali wysłużony w OSP Łęgowo Żuk z 1983 r., pojazd rodem z PRL, którego kupili w gminie Stare Kurowo w województwie lubuskim i wystartować w tegorocznym rajdzie charytatywnym Złombol.Swoją drużynę nazywają „Ta, która poddaje się ostatnia”. I nie bez powodu, bo chyba nikt poza nimi nie wierzył w ten sukces – przekroczenie mety w Palermo, a konkretnie w San Vito Lo Capo na Sycylii i nie z Żukiem na lawecie, ale na czterech kołach z kompletem ekipy w środku.Wyjazd wiązał się z niemałymi nakładami finansowymi i wieloma nocami spędzonymi na gruntownym remoncie, udoskonalaniu i przygotowaniu Żuka do wyprawy, jednak nieodparta chęć osiągnięcia celu była silniejsza od wszystkiego. Dlaczego?? Żeby spełnić swoje marzenia, ale przede wszystkim, by pomóc dzieciakom z domów dziecka. Wszystko zorganizowali sami – części, darczyńców, reklamy… Jednak dzięki uporowi i doświadczeniu w naprawie samochodów kultowy Żuk wyjechał na drogi województwa świętokrzyskiego i nie tylko.Warunkiem wzięcia udziału w rajdzie było zapłacenie zebranie tzw. „wpisowego” oraz zebranie minimum 1,5 tys. złotych od ludzi z wielkim sercem, chcących pomóc dzieciakom oraz wpłacenie ich na konto Fundacji Nasz Śląsk. W zamian za to, załoga Żuka oferowała miejsce reklamowe na samochodzie. W tym roku serdeczne okazały się trzy firmy z gminy Pawłów – Okręgowa Stacja Kontroli Pojazdów „Dezel” w Ambrożowie, Firma „Kowal” i Piekarnia „Kruszynka” Czesław Szmalec.Wystartowali w niedzielę, 25 września z numerem 422 spod katowickiego Spodka. Po przejechaniu paru tysięcy kilometrów, w okolicach Wenecji, Żuk odmówił posłuszeństwa, ale na chwile. Po 12 godzinach naprawy ruszyli dalej. Do San Vito Lo Capo dotarli 30 września. Tydzień później wrócili do Polski po niezapomnianej przygodzie.Złombol, bo tak nazywa się rajd charytatywny, w którym wzięli udział, odbył się w tym roku po raz 10. Dystans w jednym kierunku to ponad 3000 km, po drodze Beskidy, Alpy oraz włoskie Apeniny i wiele, wiele godzin za kółkiem. 8 krajów, 3 pasma górskie i niezliczone awarie! Do tego ekstremalne upały – nic dodać nic ująć…Uczestnicy mogli liczyć na piękne widoki nad Adriatykiem czy w górach, zobaczyli wiele niezapomnianych miast i miasteczek, jednak nie mogli oczekiwać na pomoc assistance, części zamiennych, wygodnych ekskluzywnych noclegów ani dobrej pogody. Mimo to, w tym roku w rajdzie wzięło udział około 510 ekip z całej Polski, którzy dzięki pomocy darczyńców zebrali łącznie ponad 1 000 000 złotych na fascynujący cel – spełnienie marzeń wakacyjnych dzieci z domów dziecka z województwa śląskiego i opolskiego.Tegoroczna złombolowa przygoda, niestety, się zakończyła, lecz w przyszłym roku startuje kolejna edycja, „Ta, która poddaje się ostatnia” już planuje przyszłoroczną wyprawę i liczy na to, że serdecznych ludzi pragnących stać się darczyńcami będzie znacznie więcej. Wszyscy zainteresowani mogą śledzić facebookowy profil załogi na www.facebook.com/Ta-która-poddaje-sie-ostatnia-334643916875077/?fref=tsKarolina Kiczor