Getting your Trinity Audio player ready...
|
Tylko my informowaliśmy w poprzednim wydaniu GAZETY o zwolnieniach 10 osób w MZK i rozdzwoniły się telefony, otrzymaliśmy też kilka listów od zaniepokojonych starachowiczan. Sprawa budzi ogromny niepokój i duże emocje.
Prezes MZK, Ryszard Staszowski potwierdził nasze wcześniejsze informacje, że zatrudnienie zredukowano o 10 osób. Wypowiedzenia umów o pracę otrzymało 6 osób, dwie mają mieć zmniejszony wymiar czasu pracy z pełnego na pół etatu, a dwie kolejne osoby nie zaakceptowały zmiany warunków pracy i postanowiły odejść, w tym jedna na świadczenie przedemerytalne.- Aby nie zbankrutować, MZK musi wygenerować poważne oszczędności w organizacji pracy i kosztach. Ograniczenie kosztów pracowniczych, to tylko jeden z elementów planu, jaki przedstawiłem Radzie Nadzorczej i właścicielowi (prezydent w imieniu Gminy Starachowice – przyp. autor). Konsekwencją tych działań jest zmniejszenie zatrudnienia o kilka etatów w administracji spółki. Najpierw wystąpiłem do moich zwierzchników o zaakceptowanie tych zmian. Dostałem rekomendację, że są niezbędne. Wypowiedzenia umów o pracę otrzymało sześć osób, dwie są w trakcie zmiany umowy, a dwie samodzielnie podjęły decyzję o rezygnacji z pracy. Zmiany, które zaproponowałem, nie dotyczą podstawowej działalności spółki, czyli kierowców i mechaników, a administracji – informuje prezes MZK Ryszard Staszowski.Części zwolnionych pracowników, o czym też pisaliśmy, oferty pracy przedstawił prezydent Marek Materek. Nie wszyscy jednak zdecydowali się podjąć ją na nowych stanowiskach. Nieoficjalnie wiemy również, że sprawa kobiety zwolnionej na kilka miesięcy przed okresem wypowiedzenia jest tematem wielu rozmów, by znaleźć najlepsze rozwiązanie. Czy kobieta pozostanie na swoim dotychczasowym stanowisku, czy otrzyma ofertę nowej pracy, jeszcze nie wiadomo.Prezes Ryszard Staszowski przekonuje, że zaproponowane zmiany w strukturze pracowniczej są konieczne, aby firma nie zbankrutowała. Co prawda na koniec czerwca – zdaniem prezesa – spółka miała jeszcze dodatni wynik finansowy, ale w lipcu już była na minusie. W skali każdego kolejnego miesiąca wynik finansowy się pogarsza, ale prezes MZK twierdzi, że i tak jest lepiej niż w latach poprzednich.- Spółka do czerwca generowała dodatni wynik finansowy. W zeszłym roku o tej samej porze było ponad 500 tysięcy złotych strat. Lipiec i sierpień to dla nas najgorsze miesiące, bo nie ma części pracowników, którzy są na urlopach i nie ma uczniów. W lipcu wynik wyniósł minus 55 tysięcy, a rok temu w tym samym miesiącu było minus 600 tysięcy. MZK to nie jest spółka produkcyjna, my nie jesteśmy na przykład ciepłownią czy wodociągami. Moje autobusy wyjeżdżają i ponoszę koszty, ale nie mam pewności ile osób do tych autobusów wsiądzie. Z naszej komunikacji najwięcej korzystają uczniowie i osoby starsze, które mają zniżki, zaś pasażerowie powyżej 75. roku życia jeżdżą za darmo. Gdyby ludzie, zamiast tłoczyć się w korku, o godzinie 14.30 wsiedli do autobusów, to ten wynik finansowy byłby znacznie lepszy – dodaje prezes R. Staszowski.Sytuacja w MZK poruszyła wielu mieszkańców Starachowic. Temat bulwersuje obecnych i byłych pracowników komunalnej spółki, którzy do mediów przesłali list otwarty podpisany przez pracowników MZK . Rozesłano też anonimowy list z niepokojącymi informacjami o sytuacji w MZK.W liście otwartym pracownicy apelują do Solidarności innych miejskich zakładów o wsparcie. Autor – anonim opisuje natomiast karierę zawodową prezesa MZK Ryszarda Staszowskiego z konkluzją,że pracował w wielu firmach, które dzisiaj już nie istnieją. Prezes nie odnosi się do anonimów i twierdzi, że w swojej karierze zawodowej nie ma sobie nic do zarzucenia. Dużo uwagi poświęcone jest przewodniczącej NSZZ Solidarność w MZK, która miała przekazać prezesowi listę pracowników wytypowanych do zwolnienia, zamiast ich bronić przed utratą pracy.- Do anonimów, do paszkwili nigdy się nie odnoszę, bo zupełnie nie mam wiedzy, w jakim zakresie i na jaką okoliczność zostały napisane. Temu, kto to napisał nie mogę wyjaśnić, że napisał nieprawdę, bo nie wiem, kto to napisał. Jeśli ktoś ma olej w głowie, to wystarczy, że prześwietli sobie losy tych wszystkich zakładów, w których pracowałem. Nigdy nie wyrządziłem krzywdy żadnemu zakładowi, a to czy pracowałem w jednym, czy w siedmiu, nikogo nie powinno obchodzić. Jeśli chodzi o listę pracowników do zwolnienia, to kategorycznie zaprzeczam, żeby moje relacje z przewodniczącymi związków wykraczały poza zwykłe zasady stosunku pracy. Do bzdur nie będę się odnosić. To ja zarządzam tą firmą, ja podejmuję decyzje i ja za nie odpowiadam – mówi stanowczo prezes MZK Starachowice.W ramach oszczędności, spółka zaprzestanie sprzedaży paliwa, a będzie je jedynie kupować na potrzeby własne.- Decyzja o zlikwidowaniu sprzedaży paliwa na zewnątrz wynika z przepisów unijnych, a nie mojej dobrej czy złej woli. Do nowych przepisów będziemy musieli zastosować się od 1 stycznia 2017 roku i mówią one wyraźnie, że relacja miedzy działalnością podstawową a działalnością dodatkową musi być nie większa niż 80 do 20. W tym roku kilka razy miałem zaburzoną tę relację. Od 1 stycznia nie mogę mieć większych dochodów dodatkowych od tych 20 procent, a tak w tym roku się zdarzało. Przepis jest taki, a nie inny i muszę się do niego dostosować – twierdzi R. Staszowski.Nieoficjalnie już się mówi, że zakupem terenu wokół obecnej stacji paliw żywo zainteresowany jest jeden z większych biznesmenów w Starachowicach. Przypomnijmy, że właśnie przez tereny należące do MZK ma przebiegać planowana północno-zachodnia obwodnica Starachowic. Będzie więc ruch na stacji…- Pytanie o sprzedaż tego terenu jest nie do mnie. Od pana prezydenta otrzymałem zlecenie, że mam przygotować operat szacunkowy całej działki, a jakie będą dalsze decyzje, to już nie zależy ode mnie, a od właściciela i radnych miasta – dodaje prezes MZK.(mp)