ODBLASKOWY ANIOŁ ZNOWU W WĄCHOCKU

Getting your Trinity Audio player ready...

Maciej Stawinoga, zwany Odblaskowym Aniołem, znów zawitał do Wąchocka. Od sześciu lat przemierza Polskę ucząc cyklistów, jak stać się widocznym.
– Jadę z Bielska – Białej. Wczoraj „strzeliło mi oczko” w rowerze, miałem więc dłuższy postój w Skarżysku-Kamiennej, a teraz jestem w Wąchocku – powiedział GAZECIE w poniedziałek, podczas krótkiego postoju w firmie Autocezar Cezarego Listka.
– Jest u nas już po raz drugi. Mówimy na niego „jeździk” – mówi pan Cezary, który – jak inni podziwia Maćka za to, co robi dla innych.
– Nie tylko jeździ po Polsce i rozdaje odblaski, ale jeszcze pomaga. Dzisiaj na przykład zaproponował, że skosi mi trawnik, nie oczekując niczego w zamian. To nie spotykane często – powiedział pan Czarek, który chcąc się odwdzięczyć sprezentował mu namiot. Stary zdążył się zniszczyć. Ostatnio Maciek spał na przyczepce, podpiętej pod jego rower, która podobnie jak cała reszta, obklejona jest odblaskami. W końcu to taka akcja…
– Oprócz tego, że jeżdżę rowerem po Polsce, rozdaję jeszcze gadżety. Mam tutaj ze sobą ponad 180 kg różnych odblasków, łącznie z dzwonkami rowerowymi, jakie dostałem w jednym ze sklepów. Nie są to może jakieś duże przedmioty, ale na drodze mogą być bardzo cenne. Lepiej rozdać je ludziom, niż miałyby leżeć gdzieś w magazynach – powiedział Maciek, który wręczając takie odblaski tłumaczy również cyklistom, jak stać się bardziej widocznym na drodze.
– W tej chwili dla mnie to taka misja – powiedział nam Stawinoga, który ma już na trasie swoich znajomych, których chętnie odwiedza. W końcu jeździ rowerem już szósty rok…
– U jednych wypiję kawę, a innym – jak tutaj – koszę na przykład trawnik. Mam przy tym chwilę, by złapać oddech. Bo zaraz wsiadam na rower i jadę dalej, najpierw w kierunku Ostrowca Świętokrzyskiego, a potem na Rzeszów – powiedział nam Maciek, który, mimo zmęczenia, zamierza kontynuować podróż.
– Każdy ogląda się zawsze na innych, zamiast coś zrobić samemu. Jakiś czas temu poznałem wiceburmistrza Wąchocka, który – podobnie jak ja – jeździ rowerem. Chciałbym mu za to tu podziękować, bo wiem, że działa na rzecz rowerzystów. Życzyłbym sobie, by takich ludzi, jak ja, pan burmistrz albo pan Listek, było coraz więcej. Oby szli w stronę tego lepszego, a nie zmieniali się tylko na gorsze – powiedział Maciek i wsiadł na swój rower, udając się w dalszą podróż… By rozdawać swoje odblaski i przekonywać, jak ważne jest bycie widocznym i jazda w kasku na głowie.
Z ciekawostek możemy dodać, że Odblaskowy Anioł nie mieszka już na Pomorzu. Niedawno przeprowadził się do Kozienic, choć także i tam nie można go nigdy zastać, bo – jak mówi – można go łapać tylko na trasie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *