Na podstawie treści posta zdecydowałam się na krótki opis alternatywny dla obrazka wyróżniającego: "Zainspiruj się do działania - motywacyjna grafika z napisem 'Nigdy nie jest za późno, aby zacząć' na tle zachodzącego słońca nad górami".

Procesowe niedomówienia policjantów

Getting your Trinity Audio player ready...

Jeden z radomskich funkcjonariuszy, zeznający w sprawie policjanta starachowickiej drogówki, który służył na motocyklu bez wymaganych uprawnień, zaprzeczył zeznaniu.
Nie widać końca rozprawy w sądzie przeciw policjantowi, który przez blisko rok czasu pełnił służbę na motocyklu, mimo że nie posiadał uprawnień, najpierw w Radomiu a później w Starachowicach. Sprawa wyszła na jaw latem 2013 roku, po anonimie. Gdy podejrzenia się potwierdziły, znalazła się na wokandzie. Policjant został oskarżony o niedopełnienie obowiązku służbowego przez nie poinformowanie przełożonego o braku prawa jazdy. Zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał też jego zwierzchnik w Starachowicach, który miał go dopuścić do takiej służby. Jak wyliczyła prokuratura pełnił ją u nas 78 razy. Wcześniej jeździł także w Radomiu, skąd przeniesiono go do nas. I to właśnie tam po raz pierwszy przełożeni przydzielili mu pojazd. Kto o tym zadecydował, nie udało się wciąż ustalić. Jego zwierzchnicy, pośredni i bezpośredni, różnili się w zeznaniach. Zdaniem policjanta ze służby nadzoru, dokumenty powinien mu sprawdzić naczelnik i funkcjonariusz odprawiający do służby. Dla tego drugiego już same chęci oskarżonego do jazdy miały wskazywać na posiadanie uprawnień. Naczelnik wydziału powiedział natomiast, że pojazdy przydzielał planista albo kontrolny. Ten jednak „odbił piłeczkę” wskazując na naczelnika albo zastępcę, który wymigał się także z tego mówiąc, że odprawiał zgodnie z rozpiską, jaką sporządzał planista. O tym, że funkcjonariusz robił kurs prawa jazdy na kat. A większość miała nie wiedzieć, z czym kłóciły się jednak słowa kierownika jednego z ogniw, zdaniem którego wiedza o tym była powszechna. Napomknął o tym także zastępca naczelnika, ale na konfrontacji w minioną środę temu zaprzeczył.- Nie pamiętam od kogo się dowiedziałem, że Marcin M. robi kurs prawa jazdy – powiedział na rozprawie, twierdząc po chwili, że o tym nic nie wiedział. Podobnie było z wykazem przydziału funkcjonariuszy do pojazdów służbowych, który – jak wynikało z podpisu – miał sam sporządzać.- Ja tego wykazu nie robiłem fizycznie, mogli robić go kierownicy – powiedział, choć jeszcze kilka tygodni wcześniej na tej samej sali mówił, że nie sprawdzał uprawień osób, które wpisywał w wykaz, przekazywany później planiście.- To są pana słowa. Nie mam w tym celu, żeby coś zmieniać, albo zniekształcać – usłyszał od sędziny Joanny Kucy, która przypomniała mu, że zeznaje pod groźbą odpowiedzialności karnej. Niewiele to jednak dało, bo policjant obstawał przy swoim, wycofując się z tego, co znajdowało się w protokole. Nie potrafił jednak powiedzieć, dlaczego wcześniej zeznał inaczej, ale w końcu powiedział, że zasugerował się swoją pieczątką. Zapewniał, że nie sporządzał wykazu i nie wie kto mógł go robić. Na pewno nie był to ani on, ani naczelnik, bo żaden z nich nie miał komputera.- Podpisując wykaz nie weryfikowałem go – mówił przed sądem, dodając, że nie pamięta czy kiedy to robił oskarżony policjant miał prawo jazdy czy robił kurs.Pojawiła się więc kolejna sprzeczność w zeznaniach, a mianowicie, iż „wiedział widocznie, że funkcjonariusz robi ów kurs”, spodziewał się bowiem, że będzie mieć uprawnienia kiedy rozpocznie już służbę w maju.- Pan ociera się już o fałszywe zeznania – wytknęła mu prokurator. Sędzina spytała natomiast, czy nadal pracuje on w szeregach policji, gdyż trudno jej uwierzyć, że funkcjonariusz publiczny może tak bagatelizować zeznania. Jedyne co usłyszała, to że widzi w nich sprzeczność, ale wytłumaczyć nie potrafi, bo szczegółów nie pamięta. O tym, że oskarżony robi kurs prawach jazdy CHYBA nie informował planistów i CHYBA też osobiście nie sporządzał wykazu przydziału funkcjonariuszy do pojazdów służbowych. Kto zatem decydował o takich przydziałach? Tego też nie pamiętał, ale kwestie te uzgadniane były wspólnie przez niego, naczelnika i kierownika ogniw.Każdy z nich mówił zeznawał jednak co innego. Jedynym zorientowanym wydawał się być tylko kierownik. Personalnie nie był w stanie powiedzieć, kto sporządzał dokument, ale uważał, że robił to albo naczelnik, albo zastępca, sugerując się podpisami. Wiedział też o tym, że oskarżony robił kurs prawa jazdy. Potem poszedł na urlop, a kiedy wrócił policjant pełnił już służbę. Domniemywał więc z tego, że w międzyczasie zdobył uprawnienia. Sam jednak tego nie weryfikował, skoro ktoś wcześniej zrobił takowy przydział.Konfrontacja niewiele więc dała, więc sędzina wystąpiła do komendanta KMP w Radomiu o ustalenie czy oskarżony przed powierzeniem mu motocykla stawał przed specjalną komisją, a jeśli tak, to kto był w jej składzie i o czym zdecydowała. Oczekuje też informacji na temat tego, kto w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu, odpowiadał służbowo w ówczesnym czasie za dokonanie przydziałów funkcjonariuszy do pojazdów służbowych. Kolejna rozprawa odbędzie się w  październiku br.(An)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *