Getting your Trinity Audio player ready...
|
Jeszcze 1,5 miesiąca temu, żadne z nich nie umiało utrzymać myszy, a sam komputer zamiast ich nęcić, bardziej chyba odstraszał. Dziś każdy śmiało buszuje w sieci, przegląda strony, a nawet wysyła e-maile. Dzięki zajęciom komputerowym, zorganizowanym przez Miejsko – Gminną Bibliotekę Publiczną w Wąchocku, ośmiu tutejszych seniorów zyskało nowe okno na świat. W poniedziałek odebrali już nawet swoje dyplomy.
Choć wiosnę życia mają już dawno za sobą, nie chcą zamykać się w czterech ścianach. Chcą się spotykać, być na bieżąco z techniką i uczyć się rzeczy nowych udowadniając, że młodość nie zawsze musi iść w parze z wiekiem. Bo największym problemem nie jest ich słaby wzrok czy nawet pamięć, ale przełamanie pewnej bariery psychicznej: że to za trudne i że tylko dla ludzi młodych. Im się to właśnie udało, mimo że myszka nie zawsze chciała się słuchać, a kursor często uciekał na boki. Dziś nie wymyka się im już z dłoni. Można powiedzieć, chodzi jak mu zagrają, otwierając coraz to nowsze strony.
– Chciałem cieszyć się wreszcie dobrodziejstwami techniki, by nie być w tyle mimo swoich 72 lat – mówi GAZECIE Stanisław Życiński, od piętnastu lat emeryt.
Lubi fotografować. Zastanawia się nawet, czy aby nie kupić sobie nowego aparatu, najprawdopodobniej cyfrówki. Umiejętność obsługi komputera z pewnością się przyda. Choć oczywiście łatwo nie było.
Panią Basię wspierała cała rodzina. Dzieci się śmiały, że przyjdą na wywiadówkę. Na koniec kursu sprezentowały mamie własny komputer.
– Ciągle teraz z sobą piszemy, wysyłam i odbieram od nich różne e-maile – cieszy się Barbara Struzik.
Została już przeszkolona, żeby nic nie zamawiać na aukcjach. Często przegląda różne strony. Śmieje się, że nie musi oglądać dziennika, żeby być na bieżąco z informacjami. Ostatnio nawet wciągnęły ją proste gierki.
– Jestem bardzo zadowolona – stwierdziła podczas rozmowy, choć początkowo myślała, że nie da rady.
Z takim zapałem i motywacją nie mogło się im nie udać.
– Państwo byli bardzo sumienni, uczestniczyli we wszystkich zajęciach – chwali ich instruktorka. – Najpierw pracowaliśmy wspólnie, a później ćwiczyli w domu, lub bibliotece. Bo byli też tacy, którzy nie mają wciąż komputera.
Brak sprzętu ich nie powstrzymał w zdobyciu dyplomu. Odebrali je w poniedziałek od doświadczonej adeptki Małgorzaty Polakowskiej, dyrektorki książnicy, która zorganizowała dla nich zajęcia. Wieści o akcji rozchodzą się bardzo szybko, więc chętnych jest tylu, że miejsca są już zajęte, trwają zapisy do następnej edycji, co oczywiście cieszy. Wielu, jak pani Basia, chciałoby więcej, jak choćby kursu języka angielskiego. Takich zajęć na razie nie ma, co nie znaczy, że nie będzie w przyszłości.
– Musimy się zastanowić, poszukać jakiś programów – mówi dyrektor – bo o ile kurs komputera udało się zrobić własnymi środkami, z pomocą pracowników i wolontariuszy, to już zajęcia językowe wymagałyby profesjonalnego instruktora.
Warto się nad tym zastanowić, co pokazała akcja „Senior w sieci”.
– Te kursy bardzo aktywizują – cieszy się M. Polakowska. – Na początku wszyscy byli nieco nieśmiali. Nie wiedzieli, co tak naprawdę daje komputer oraz internet i ile mogą skorzystać na „sieciowych” kontaktach z innymi ludźmi, dziećmi czy wnukami. Nawiązali przy tym mnóstwo nowych przyjaźni. Miło było popatrzeć, jak wymieniają potem swoje adresy e-mail.
Poczuli się w pełni dowartościowani. Mają satysfakcję, że nadąrzają za nowinkami i tym, co się w świecie dzieje. Miejmy nadzieję, że równie miłe odczucia będą mieli następni. Przekonamy się o tym za dwa miesiące. Bo tyle mniej więcej będzie trwać kurs.