Getting your Trinity Audio player ready...
|
Na terenie nekropolii komunalnej przy ulicy Polnej w Starachowicach znajdują się dwa „niedokończone” sektory. Kilkadziesiąt lat temu, prawdopodobnie przedstawiciele ówczesnego samorządu, obiecali mieszkańcom z tej ulicy, że te dwa kwartały w ich najbliższym sąsiedztwie nie zostaną zapełnione. Teraz okazuje się, że była to „słowna?” umowa, ponieważ żadnych aktów prawnych w tym względzie nie podjęto.
źródło: UM Starachowice
Temat ten stał się publicznym za sprawą radnego miejskiego Dariusza Grunta, który w jednym z tych sektorów chciał wykupić miejsce. Gmina Starachowice dokumentem podpisanym przez zastępczynię prezydenta miasta ds. gospodarczych Elżbietę Gralec odmówiła. Jednak radny poprosił o udostępnienie przepisów prawa, na podstawie których miasto odmawia wykonania tam miejsca pochówku, skoro te dwa kwartały znajdują się w obrębie cmentarza. Jak się okazało, decyzja wiceprezydent Gralec była bezprawna, choć podjęta w dobrym interesie „sąsiadów” – mieszkańców ulicy Polnej, którym ktoś kiedyś obiecał pozostawienie tych dwóch sektorów pustych.
W minionym tygodniu (22 stycznia br.) w Urzędzie Miejskim odbyło się spotkanie zastępcy prezydenta ds. gospodarczych Elżbiety Gralec oraz radnych z mieszkańcami ulicy Polnej. Przedstawiciele magistratu chcąc doprowadzić do kompromisu, przedstawili zgromadzonym pomysł, by dwa sporne sektory zostały przeznaczone na groby urnowe oraz kolumbaria. Jednak mieszkańcy ulicy Polnej chcą, aby dwie ostatnie części cmentarza pozostały puste. Swoją wolę argumentują tym, że jest to zbyt bliska odległość od ich domów, przez co… sprawowana liturgia pogrzebowa zakłóca ich spokój.
Miasto znalazło się w patowej sytuacji. Z jednej strony, kiedy ktoś zgłosi chęć wykupienia tam miejsca, urzędnicy nie będą mogli odmówić. Z drugiej strony jest sprzeciw mieszkańców ulicy Polnej. Z kolejnej, już teraz w związku z tym, że zaczyna brakować miejsca na cmentarzach, miasto płaci rocznie 200 tysięcy złotych do Lasów Państwowych za wylesienie terenów przy ul. Radomskiej z przeznaczeniem na powiększenie znajdującej się tam nekropolii.
Mieszkańcy przywoływali fakt, że cmentarz przy ul. Polnej miał być większy i większa miała być skala wysiedleń. Projekt nie został dokończony, a ich pozostawiono w niewielkiej odległości od znajdującego się tam miejsca pochówku starachowiczan.
Architekt miasta Marcin Bednarczyk próbował przekonać mieszkańców tym, że budowa kolumbariów oraz wysokiego szpaleru drzew wzdłuż ogrodzenia wytworzy coś na wzór ekranu akustycznego i dźwięki z pogrzebów nie będą, aż tak uciążliwe. Jednak mieszkańcy nie wierzą w te zapewnienia. Ich zdaniem gmina kategorycznie powinna odejść od pochówków w tak niedalekiej odległości od ich domów.
Wśród zdań / argumentów, które padły podczas spotkania mogliśmy usłyszeć m.in.
– Nie ma takiego aktu prawnego, żadnego dokumentu, zabraniającego pochówków w tych dwóch sektorach. Jak ktoś kupował działkę przy ul. Polnej, to chyba wiedział, że koło cmentarza – mówił radny Dariusz Grunt.
– To cmentarz do nas „przyszedł”, nie my do cmentarza. Pan, by tak chciał? Wyjść na balkon i widzieć cmentarz? Jaki to komfort psychiczny, odpoczynek po pracy, kiedy słychać pogrzeby? – zapytała jedna z uczestniczek spotkania.
– Gmina nie ma formalnie możliwości odmówić sprzedaży miejsca pod pochówek. Dlatego proponujemy rozwiązanie. Chcemy iść na kompromis, by w tych dwóch sektorach były groby urnowe i kolumbaria – powiedziała zastępca prezydenta Elżbieta Gralec.
– My się na to nie zgadzamy. Nam to sprawia ogromną uciążliwość. Będziemy działać, by nie było możliwości pochówków tak blisko naszych domów. Chcemy zmniejszenia cmentarza komunalnego – podkreślił jeden z mieszkańców przycmentarnej ulicy.
Spotkanie nie przyniosło rozwiązania. Gmina Starachowice wystąpi do Sanepidu o aktualizację informacji, która została wydana kilkadziesiąt lat temu, że są przeciwwskazania, aby na tym terenie powstawały groby. Jako powód wskazywano podmokłość terenu.