Getting your Trinity Audio player ready...
|
Według specjalistów, statystycznie jeden chory na odrę może zakazić blisko 18 osób. Jednak w praktyce zachorowań może być więcej. Na zakażenie narażony jest każdy, kto miał kontakt z chorym, a nie ma własnej odporności nabytej przez chorobę lub nie był szczepiony. Mogą to być współpracownicy czy też domownicy. Choroba najgroźniejsza jest dla dzieci do 5. roku życia i ludzi starszych. Do tej pory, tylko na Mazowszu odnotowano 18 przypadków podejrzenia zachorowania na odrę: 17 w powiecie pruszkowskim i jeden w warszawskim. Sanepid poinformował o ognisku odry w dużej firmie produkcyjnej w powiecie kwidzyńskim. W tym przypadku chodzi o osoby dorosłe.
Główny Inspektorat Sanitarny podkreśla, że szczepienia ochronne okazały się najskuteczniejszym dotąd narzędziem zwalczania chorób zakaźnych. I co najważniejsze, przyczyniły się do ogromnego skoku cywilizacyjnego jakiego doświadczyła ludzkość w ciągu ostatniego wieku.
Czym są szczepionki, jaką pełnią funkcję?
– Szczepionki zawierają substancje pobudzające układ odpornościowy do wytworzenia skutecznej ochrony przeciw wirusom i bakteriom. Zawierają osłabione lub martwe drobnoustroje, bądź ich wybrane i oczyszczone cząstki (…). Po podaniu szczepionki, organizm reaguje tak, jakby został zakażony drobnoustrojem chorobotwórczym, ale nie dochodzi do wystąpienia objawów choroby. Szczepienie imituje chorobę, a organizm rozpoznaje jej składniki, jako infekcję, a następnie wytwarza przeciwciała i komórki odpornościowe. Dzięki temu organizm zyskuje odporność – tłumaczy kierownik Oddziału Neonatologicznego Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Starachowicach lek. med. Agnieszka Daniszewska pediatra, specjalista w zakresie neonatologii.
W Polsce obowiązkowe szczepienia dzieci i młodzieży do 19. roku życia realizowane są według ustalonego kalendarza. Obowiązkowo szczepi się m.in. przeciwko gruźlicy, błonicy, krztuścowi, polio, odrze, śwince, różyczce, tężcowi czy wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.
Zwolennicy vs. przeciwnicy szczepień
Na portalach społecznościowych toczy się zażarta polemika między rodzicami, którzy szczepią swoje dzieci a ich (szczepień) przeciwnikami. Ci drudzy przytaczają przykłady szkodliwości szczepień, argumentując m.in. występowaniem chorób poszczepiennych. Zwolennicy piszą o zapewnieniu odporności swoich dzieci na choroby zakaźne, które występują w wieku przedszkolnym i szkolnym.
– Szczepienia wykonuje się, by zapewnić dziecku możliwie wczesną i skuteczną ochronę przed chorobami zakaźnymi zgodnie z istniejącą sytuacją epidemiologiczną. Dają one dziecku możliwość wytworzenia odporności. Bez szczepień, szczególnie malutkie dzieci, narażone są na ciężki przebieg choroby zakaźnej, powikłania, a nawet zgon – podkreśla lek. med. Agnieszka Daniszewska. – W połowie ubiegłego wieku w naszym kraju umierało około 100 na 1000 urodzonych dzieci w ciągu pierwszego roku życia, wiele z nich z powodu chorób zakaźnych. W latach 2008 – 2009 liczba zgonów niemowląt zmniejszyła się do 6 na 1000 urodzonych dzieci. Te statystyki jasno pokazują, że wprowadzenie obowiązkowych szczepień znacznie przyczyniło się do zmniejszenia śmiertelności dzieci z powodu choroby zakaźnej.
Zapytaliśmy rodziców, co sądzą na temat szczepień.
– Dlaczego szczepię dziecko? Wydaje mi się, że odpowiedź jest bardzo prosta – mówi Rafał, ojciec prawie 3 – letniego Antka. – Po to, by nie było poważnie chore. Szczepienia chronią malucha przed chorobami zakaźnymi oraz znacznie łagodzą objawy tych chorób. Warto też dodać, że szczepienie dzieci chroni inne maluchy, np. z chorobami serca czy białaczką. Życie takich dzieci jest o wiele bardziej zagrożone w przypadku kontaktu z dzieckiem nieszczepionym.
Podobny pogląd ma również Anna, mama 14 – latki. Uważa, że szczepienia chronią jej pociechę przed powikłaniami chorób zakaźnych.
– Sama byłam szczepiona, dzięki temu choroby przeszłam łagodnie. Dla mnie czymś naturalnym był fakt, że będę szczepić również moje dziecko. Ufam opinii pediatry, do którego chodzę z moją córką – mówi.
Pani Agnieszka, która choć sama była szczepiona i szczepiła swoje dzieci, obecnie jest przeciwna.
– Dlaczego? Organizm ludzki od wieków dokonywał selekcji bakterii, szczepów wirusów, itp. To człowiek ma żyć tak, aby wyrobić w sobie przeciwciała, ma bronić się sam, ma mieć taki układ immunologiczny, żeby sam zwalczył dany wirus – twierdzi.
Nie ukrywa, że wpływ na nią miała historia, która dotknęła jej rodzinę. Jedno z dzieci zachorowało właśnie po szczepieniu i obecnie jest osobą niepełnosprawną. Na pytanie, co zrobi, gdy zostanie babcią mówi, że będzie starała się wpłynąć na swoje dzieci, by nie szczepiły wnucząt.
– To my musimy zadbać o zdrowe odżywianie, zdrowy tryb życia, żeby względnie funkcjonować. A szczepionki? To sama chemia i zmaganie koncernów farmaceutycznych o ich zbyt. Dodaj do tego media i rozgłos, jak to ma miejsce teraz, a temat za tematem w kolejnych gazetach nie zniknie jeszcze przez parę tygodni – dodaje.
Zgoła odmienne zdanie ma ojciec Antka, który wraz z żoną nadal będzie szczepił swojego syna.
– Nie obawiamy się negatywnych skutków szczepienia. Żadne badania naukowe nie potwierdziły występowania np. autyzmu na skutek szczepienia. Podobnie z innymi chorobami. Zdecydowanie bardziej przemawia do nas to, że dziecko może zostać zarażone np. pneumokokami czy polio. A to może powodować najgorsze – mówi.
Anna, mama 14 – letniej Julki dodaje, że zdaje sobie sprawę, że szczepienia mogą mieć skutki uboczne, ale na pewno robią więcej dobrego, jak złego.
W Polsce, po ostatnich doniesieniach o odrze pojawiającej się również w placówkach oświatowych, są głosy, by nie przyjmować do nich dzieci, które nie posiadają tzw. karty szczepień. Inicjatywa „Szczepimy, bo myślimy” zakłada wprowadzenie jako kryterium przyjęcia dziecka do publicznego przedszkola lub żłobka, wykonanie obowiązkowych szczepień ochronnych, zbiera podpisy pod obywatelskim projektem. Jeden z moich rozmówców popiera takie działanie.
– Chcielibyśmy, aby nasze dziecko było chronione przed chorobami. Całe nasze pokolenie było szczepione, co spowodowało, że nie ma poważnych epidemii na terenie Europy. Argumenty antyszczepionkowców do nas nie trafiają. To nie jest tak, że szczepienie dzieci to tylko sprawa rodziców. Dzieci chodzą do przedszkoli, szkół, na place zabaw, gdzie kontaktują się z innymi dziećmi czy osobami starszymi. Ostatnie przypadki z Europy i Polski wskazują, że wystarczy jedno chore dziecko, aby zarazić kilka osób. Chcąc jak najlepiej dla swoich pociech, powinniśmy je chronić, a taką ochronę dają szczepienia – mówi.
Na odrę w ostatnim czasie zachorowały nie tylko dzieci. Chorobę ujawniono również u osób dorosłych. Ponieważ każde ognisko choroby zakaźnej jest odnotowywane przez Inspekcję Sanitarną, wiemy, że wśród chorych są obywatele zza wschodniej granicy. Media informowały, że wśród nich są osoby, które nie był szczepione.
– Ze względu na coraz większą migrację społeczeństwa znacznie wzrasta ryzyko przenoszenia się chorób zakaźnych z krajów, w których one występują. Zaniechanie obowiązku szczepień prowadzi do nawrotu zachorowań (1991 r. – 25 przypadków błonicy przeniesionej ze wschodu), a nawet epidemii, a w konsekwencji do ciężkich zachorowań, powikłań i zgonów – przestrzega kierownik Oddziału Neonatologicznego lek. med. Agnieszka Daniszewska pediatra, specjalista w zakresie neonatologii.
Trochę danych
Z informacji Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w 2010 roku zanotowano 3437, zaś w roku 2017 – 30 089 odmów szczepień. W województwie świętokrzyskim, wg danych ŚPWIS w Kielcach, liczba rodziców/opiekunów prawnych, uchylających się od wykonania obowiązku szczepień ochronnych wyniosła: na koniec 2014 r. – 135 osób, na koniec 2015 r. – 196 osób, na koniec 2016 r. – 305 osób, natomiast na koniec 2017 r. – 526 osób. W Starachowicach w minionym roku było to 55 rodziców.
Liczba osób uchylających się od obowiązku szczepień ochronnych (dzieci i młodzieży) w woj. świętokrzyskim sugestywnie rośnie. Jak informuje Inspektorat w Kielcach, „z analizy kwartalnych sprawozdań z obowiązkowych szczepień ochronnych (tj. wg informacji zawartych w kartach uodpornienia) na terenie województwa świętokrzyskiego w okresie od 2014 r. do 30.09.2018 r. wynika, iż z roku na rok wzrasta liczba dzieci niezaszczepionych, pomimo zakwalifikowania ich do szczepień przez lekarza”.
– Rozważając zjawisko uchylania się od obowiązku szczepień w skali ogólnopolskiej na podstawie danych statystycznych zawartych w biuletynach (Szczepienia ochronne w Polsce w latach 2014 – 2017) opracowanych przez NIZP-PZH i GIS można stwierdzić, iż ulegało ono nasileniu we wszystkich województwach. Największy wzrost osób uchylających się (dzieci i młodzieży) od obowiązku szczepień dotyczy województw: pomorskiego, wielkopolskiego, śląskiego i mazowieckiego, zaś w najmniejszym stopniu rozprzestrzenia się w województwach: podlaskim, podkarpackim oraz świętokrzyskim – podsumowuje ŚPWIS w Kielcach.
W naszym województwie wskaźnik odmów szczepień na 1 tysiąc osób w wieku 0 – 19 lat w 2017 roku wyniósł 1,7. Dla porównania na Pomorzu wynosi 8,3; na Śląsku 6,6; w Wielkopolsce 6,0; a na Mazowszu 4,2. Ogółem w Polsce 4,1. Analogicznie rok wcześniej, tj. w 2016 roku, ogółem wyniósł 3,2.
Otrzymaliśmy również statystyki dotyczące zachorowań na choroby zakaźne. Pytaliśmy o odrę i pneumokoki.
Państwowa Inspekcja Sanitarna w okresie od 1.01.2017 r. do 30.09.2018 r. zarejestrowała na terenie województwa świętokrzyskiego: 5 zachorowań na odrę (wśród chorych było 2 dzieci w wieku do lat 14 nie posiadających uodpornienia przeciwko odrze), oraz 53 zachorowania wywołane przez Sterptococcus pneumoniae (w tym 4 zachorowania dzieci w wieku do lat 14 nie posiadających uodpornienia przeciwko pneumokokom). W powiecie starachowickim nie odnotowano zachorowań na odrę w ostatnim okresie. Na pneumokoki w 2018 roku zachorowały dwie osoby dorosłe.
Specjaliści podkreślają, że szczepienia nie chronią przed wszystkimi chorobami. Nikt nie zaprzecza faktom, że mogą wystąpić powikłania. Jednak cywilizacja idzie do przodu. Zgony na choroby zakaźne kiedyś były na porządku dziennym. Dziś, rzadko kiedy w krajach rozwiniętych notuje się śmierć z tego powodu.