Bohaterski czyn naszego krajana

Getting your Trinity Audio player ready...

O wyczynie pochodzącego z Godowa w powiecie starachowickim podporucznika marynarki, Piotra Bidzińskiego usłyszała w minionym tygodniu cała Polska. Żołnierz zauważył spadającego mężczyznę wprost na tory, błyskawicznie wskoczył za nim i odciągnął go na bok. 9 sekund później wjechał tam pociąg.
Dramatyczne sceny rozegrały się w poniedziałek (13 lutego br. po południu) na stacji Gdańsk Wrzeszcz. Mężczyzna wpadł na tory, na które właśnie wjeżdżał pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej. Zauważył to oficer Marynarki Wojennej ppor. mar. Piotr Bidziński ze Starachowic, który natychmiast wskoczył na tory i w  brawurowy sposób ocalił mężczyznę od tragicznej śmierci pod kołami kolejki. Sytuację uchwyciła kamera monitoringu Galerii Metropolia. Wiadomość o bohaterskim czynie naszego krajana natychmiast podały wszystkie media w Polsce.- Na początku nie dowierzałem, że coś takiego ma miejsce tuż przy mnie. Czułem się trochę jakbym to oglądał w kinie. Pociąg wjeżdża właśnie na peron, w tym momencie oczekujący mężczyzna spada na tory – mówi o swoich pierwszych odczuciach podporucznik marynarki Piotr Bidziński.Sytuacja była naprawdę dramatyczna i dynamiczna. Na peronie w Gdańsku-Wrzeszczu Piotr Bidziński, jak setki innych podróżnych, czekał na pociąg. W pewnym momencie mężczyzna idący w stronę torów stracił równowagę i spadł w dół. Podporucznik Bidziński widział tę sytuację i zauważył również, że na stację Szybkiej Kolei Miejskiej wjeżdża skład. Ryzykując własne życie wskoczył za mężczyzną.- Mając świadomość, że dosyć szybko zbliża się skład, błyskawicznie zrobiłem to, co widać na filmie. Strachu zbyt dużego nie czułem, bardziej była to pewność, że dam radę uchronić siebie oraz uratować potencjalną ofiarę – dodaje.Jak pokazuje nagranie z monitoringu, od momentu kiedy mężczyzna wpada na tory do chwili przyjazdu pociągu mija zaledwie 9 sekund. Na zastanawianie nie było więc czasu, a reakcja naszego krajana była błyskawiczna, a co najważniejsze racjonalna.- Pomyślałem, że jeśli tego nie zrobię, to niestety będę świadkiem śmierci człowieka. Szybka refleksja, czy dałoby się uratować tego pana czy nie. Wiedziałem co trzeba zrobić, żeby nie zginął, tylko muszę to wykonać już. Przez tę sekundę stwierdziłem, że pod krawędzią peronu jest wystarczająco dużo miejsca, żeby się tam ukryć. Po tym jak przyciągnąłem tego pana właściwie leżeliśmy równolegle do peronu i torów. Nawet gdyby pociąg jechał przeżylibyśmy. Od reportera TVN dowiedziałem się, że pytał o to kolejarzy, którzy potwierdzili moje przypuszczenia. Przebywanie na torach to pewna śmierć, a przy torach szanse nasze, były bardzo duże. Uważam, że to było jedyne wyjście. Mimo decyzji podjętej w sekundzie, nie była optymalną. Proszę sobie wyobrazić, że ten człowiek leży bezwładnie, ma duży plecak na sobie i torbę w ręku. Z dwóch stron tuż przy torach mamy wysoki peron. Nie dałbym rady wrzucić tego człowieka na którykolwiek peron, bo to jest ok. metr nad poziom torów i sam uciec w tak krótkim czasie, bo pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej w chwili upadku już wjeżdżał na peron – opowiada GAZECIE ppor. Piotr Bidziński.Wszystko działo się błyskawicznie, ale pan Piotr do końca zachował trzeźwy umysł i nawet jak już pociąg się zatrzymał, sprawdzał czy wszystko jest w porządku.- Syrena, pisk hamującego pociągu i przed oczami mam bok czoła lokomotywy. Odwróciłem głowę i spojrzałem czy żaden element pociągu nie wystaje na tyle, że mógłby nam zagrozić. Nic takiego nie dostrzegłem. W tamtym momencie to chyba nic nie czułem, ale później czułem się naprawdę zadowolony, że zrobiłem słusznie. W tym czasie już inni oczekujący wskoczyli i wydostali mężczyznę na peron. Tam zajęła się panem Straż Ochrony Kolei, a ja nie oczekując niczego wskoczyłem na drugi tor, z którego odjechałem do Gdyni – wspomina.Pan Piotr w Starachowicach ma rodzinę i przyjaciół, z miastem jest bardzo związany.- Chciałbym bardzo pozdrowić społeczność II Liceum Ogólnokształcącego, którego jestem absolwentem, przesyłam marynarskie pozdrowienia – dodaje.Ppor. Piotr Bidziński urodził się w 1986 roku w Starachowicach, ale pochodzi z Godowa w gminie Pawłów. Jest absolwentem II Liceum Ogólnokształcącego w Starachowicach, a następnie Wydziału Mechaniczno-Elektrycznego Akademii Marynarki Wojennej z 2013 roku. Obecnie pełni służbę w grupie Okrętów Rozpoznawczych 3. Flotylli Okrętów na stanowisku dowódcy działu w Pionie Eksploatacji na okręcie ORP „Hydrograf”. (mp)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *