Oczyść swoją skórę dzięki nowej maseczce oczyszczającej na bazie węgla aktywnego.🌿🌑 #pielęgnacja #węgielaktywny

JAK W LUSTRZE

Getting your Trinity Audio player ready...

Dostępna była już w 2018 roku. Ukazała się w tym samym wydawnictwie, które zainteresowało się również wspomnieniami z Angoli, spisanymi przez starachowiczanina Józefa Kowalskiego. Nawiasem mówiąc, świetnego gawędziarza, znawcę motoryzacyjnych dokonań rodzimej fabryki ciężarówek i, bagatela, fraszkopisarza. Ale nie dlatego tylko po tę pozycję warto sięgnąć, choć – jak widać – wydawnictwo ma dobrą rękę do podsuwanych czytelnikom książek. Tę powinien mieć w szufladzie biurka każdy urzędnik. Może starachowicki magistrat akurat o to zadbał i obok słownika ortograficznego dał ją w prezencie swoim pracownikom.
Żeby dłużej nie nadwerężać cierpliwości czytelników „GS”, podaję tytuł wydania. To „21 polskich grzechów głównych” wedle Piotra Stankiewicza. Wśród nich m.in. niedasizm, dezinformacja, autorasizm, tupolewizm, magiczny optymizm, kozłoofiaryzm czy antyproceduralizm. Jest w czym wybierać. Niedasizmu zresztą nie sposób się wyprzeć. Bo przecież „po prostu się nie da i już”. Nie da się np. (czego nie może zrozumieć zwłaszcza niejeden mieszkaniec przedmieść) tak opracować lokalnego rozkładu jazdy MZK, żeby można było dojechać tam, gdzie się chce. Najczęściej seniorom, bo młodzi wsiądą we własne auta stojące w zatoczce pod blokiem i za chwilę będą na miejscu. Nie brakuje dezinformacji. Ta króluje przy oznakowaniu dróg. Ale kto by się tym martwił, jeśli kierowca może włączyć GPS. Gorzej, że wszechobecny jest tupolewizm, czyli lekceważenie procedur. Bo przecież „jakoś będzie” lub „a nuż się uda?!”Jeśli takie nieodpowiedzialne działanie nie ma związku z „żyć albo nie żyć”, tragedii się uniknie. Choć nie zawsze. Bo, wydawać by się mogło, drobne zaniedbanie polegające na fikcyjnym przeprowadzeniu behapowskiego szkolenia, w konsekwencji może doprowadzić do nieszczęścia. Jak w przypadku domów zagadek, kiedy zginęły licealistki.
Każdy z 21 grzechów jest dokładnie opisany. Przeciętny Polak się w tym wszystkim bez problemu odnajdzie. Grzechy kłują czytelnika; ba, mają sporą wagę. Popełnia się je na każdym kroku. Ale dopiero usystematyzowane na stronach książki, przekonują, że tak dobrze z nami nie jest. Na co dzień właśnie. Wiele spraw sprowadza się do relacji państwo – obywatel, urząd – petent, placówka usługowo – handlowa – klient. Itp. Innymi słowy, autor każe nam spojrzeć w lustro i z ręką na sercu spróbować powiedzieć, że mnie to nie dotyczy. Dotyczy i to jak bardzo. Bo zawsze się jest po którejś stronie. To tak jak z pieszymi i kierowcami. Ponieważ bywam i jednym, i drugim, staram się (podkreślam: staram się, gdyż świętą nie jestem) na drogę patrzeć z perspektywy pieszego, kiedy siedzę za kierownicą i odwrotnie. Z perspektywy kierowcy przechodząc przez ulicę. Dlatego opowiadam się za przepisami dającymi pierwszeństwo przechodniom zbliżającym się do przejść, ale jednocześnie zakazującym im rozmów przez telefony komórkowe tamże.
Nieprzestrzeganie przepisów drogowych zmieściłoby się we wszystkich 21 grzechach. Bo i dodawanie gazu w terenie zabudowanym, i rozmowy przez komórkę bez zestawów głośnomówiących w aucie, i unikanie nocą odblasków, i wyścigi na drodze, i pokazywanie sobie gestu „fuck you”, podpada pod przynajmniej jeden z już wymienionych grzechów. Ale są i inne. Chociażby „wyrodne państwo”. Przykład? Samorząd podniósł samotnej seniorce (samotnej w dosłownym znaczeniu tego słowa – bez jakiejkolwiek rodziny, bo czy na dalszych krewnych mieszkających na dodatek na drugim końcu kraju można liczyć?) opłatę za opiekuńczą pomoc, do stawek rynkowych. To kwota dla niej ogromna. Wymagająca bowiem stałej opieki seniorka, poza MOPS –owską godziną, na pozostały czas musi ją sobie zapewnić we własnym zakresie. Nie mając średniej krajowej emerytury, jest to ponad jej finansowe możliwości. Pozostają dobrzy ludzie. Ci usłyszeli od urzędników, że przecież może się nią zająć potencjalny spadkobierca. A jeśli są już długi na poczet opieki? Nikt takiego spadku nie przyjmie. Jest niby jeszcze ZOL. Ale jeśli ktoś zbyt dojrzały i w pełni władz umysłowych, mając samodzielne mieszkanie, broni się przed domem starców?! Tak, tak, domem starców – nazywajmy rzecz po imieniu; nie uciekajmy się do eufemizmów, gdyż te ośrodki takie są: gromadne, bez szans na intymność – bo na pobyt w ekskluzywnym pensjonacie osoby nie stać? Oto mamy nibypaństwo i wyrodne państwo w jednym, kolejne polskie grzechy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry