Getting your Trinity Audio player ready...
|
Pomysł ma miejski architekt Marcin Bednarczyk, który przygotował kilka koncepcji. Najrozsądniejsze na naszą kieszeń wydaje się wybudowanie dwupasmowego ronda i dodatkowego pasa wzdłuż ulicy.
Na potężne korki na ul. Radomskiej psioczy każdy kierowca jadący w kierunku południowym w godzinach szczytu. Z pobliskich zakładów wyjeżdżają bowiem dziesiątki samochodów, a jak przejazd kolejowy w Starachowicach Dolnych jest zamknięty błyskawicznie sięgają nawet granic miasta w jego północnej części. O tym jak rozwiązać problem na jednej z najważniejszych miejskich ulic mówi się od dawna.Koncepcję rozładowania korków w Starachowicach Zachodnich opracował architekt miejski Marcin Bednarczyk. Według jego pomysłu, skrzyżowanie trzech ulic w bezpośrednim sąsiedztwie przejazdu kolejowego należałoby zastąpić rondem. Niemniej samo wybudowanie ronda wiele nie zmieni, dlatego miejski architekt proponuje także przebudowę poprzez powiększenie ronda z ul. Piłsudskiego, a także częściową przebudowę ul. Radomskiej.- Przejazd kolejowy to potężny generator korków, dlatego przy okazji stworzenia centrum przesiadkowego zaproponowanego przez prezydenta miasta Marka Materka, od ponad roku zastanawiałem się, jak można ten problem rozwiązać w sposób dosyć ekonomiczny. Głównym założeniem byłoby przebudowanie skrzyżowania ulic Radomskiej, Hutniczej i Nadrzecznej w rondo. Jest to najlepsze rozwiązanie jeśli chodzi o płynne włączanie się do ruchu do drogi głównej, jednak zaznaczam, że rondo nie jest panaceum na wszelkie problemy. Dodatkowo to rozwiązanie rondem powinno być wzbogacone o dedykowany pas do jadących w kierunku przejazdu, bo kiedy przejazd będzie zamknięty samochody stałyby w korku nie blokując innych pojazdów, które chciałyby jechać w innym kierunku, czy w ul. Wielkopiecową, czy ul. Nadrzeczną. Równocześnie rondo z ulicą Piłsudskiego powinno być przebudowane na dwupasmowe kosztem wyspy centralnej, podobnie jak odcinek ulicy między rondem a Fabryczną powinien zostać poszerzony kosztem wyspy rozdzielającej, aby dwa pasy były w kierunku południowym, a nie północnym, jak jest w tej chwili. Takie rozwiązanie umożliwiałoby płynną jazdę wszystkich chcącym jechać w kierunku ul. Piłsudskiego w momencie kiedy przejazd byłby zamknięty – mówi GAZECIE architekt miejski Marcin Bednarczyk.Propozycja przedstawiona przez miejskiego architekta – jak sam zaznacza – jest optymalna zarówno pod względem technicznym, jak i finansowym. Dekadę temu miasto zleciło koncepcję, która całkowicie z użytku eliminowałby konieczność jazdy przez tory kolejowe poprzez wybudowanie długiego wiaduktu, ale takie rozwiązanie jest znacznie droższe i sięga ponad dwustu milionów złotych.- Na temat problemu komunikacyjnego razem z panem prezydentem czy z panią prezydent kilkakrotnie rozmawialiśmy z ówczesnym starostą Dariuszem Dąbrowskim i dyrektorem Zarządu Dróg Powiatowych Leszkiem Śmigasem. We wrześniu ubiegłego roku Starostwo i ZDP zleciło wykonanie ekonomicznej koncepcji bezkolizyjnego przejścia przez linię kolejową. Padła propozycja wybudowania wiaduktu lub tunelu pod linią kolejową. Na spotkaniu w Starostwie projektant przedstawił pomysł przejścia pod i nad linią kolejową. Pomysł tunelu wydaje się raczej niemożliwy, ponieważ wzdłuż linii kolejowej przebiegają dwa kolektory: deszczowy i sanitarny, co wymagałoby przebudowy i dodatkowych kosztów, a spód tego tunelu znajdowałby się niżej niż rzeka Kamienna, poniżej upustu. Aktualnie, w momentach obfitych opadów deszczu, Starachowice Dolne są często zalewane, bo kanalizacja deszczowa nie zawsze wszystko przyjmie, a kiedy powstałby tunel, to byłby zalewany. Bardziej prawdopodobna jest koncepcja wiaduktu, który – zgodnie z założeniem zamawiającego – miałby zaczynać się od ronda z ul. Piłsudskiego i kończyć się za torami w okolicach marketu budowlanego – dodaje architekt miejski.Koszt takiego wiaduktu mógłby się zamknąć kwotą 40 mln zł. W tej chwili czekamy na wersję finalną, a następnie możliwości finansowania, również z funduszy kolejowych.- Chciałbym podkreślić, że droga w ciągu ulicy Radomskiej jest drogą powiatową i to Starostwo jest zobligowane do realizacji rozwiązania usprawniającego komunikację na Dolnych. Gmina, z prezydentem Markiem Materkiem, wspiera i będzie wspierać partnerów samorządowych w rozwiązaniu tego problemu – stwierdza architekt.Pomysłów na rozładowanie korków w mieście, wynikających głównie z chęci przedostania się z północnej części miasta do południowej i odwrotnie, jest co najmniej kilka. Nie raz mówiło się także o dodatkowej przeprawie przez tory kolejowe, która miałaby łączyć się z ul. Rogowskiego. To jednak jedynie rozwiązanie dodatkowe.- Moglibyśmy także wykorzystać most przy ul. Rogowskiego, przy czym trzeba byłoby tam wykonać przejazd kategorii A sterowany z nastawni oraz połączenie ul. Piłsudskiego z ul. Rogowskiego. Usprawniłoby to ruch w kierunku Wierzbnika czy ul. Wojska Polskiego. Byłoby to tylko takie rozwiązanie dodatkowe, można je nazwać bajpasem, ale całkowicie korków by to nie rozwiązało, a wykonanie samego przejazdu kolejarze wyceniają na 1,5 mln zł. Póki co, musimy poczekać na rozwiązania projektowe i możliwości realizacji, wówczas będzie można mówić o wyborze któregoś z wariantów – ocenia Marcin Bednarczyk.Na lepsze skomunikowanie dwóch części miasta może mieć także wpływ przebudowa ul. Moniuszki, od ul. Kieleckiej do Nowowiejskie, na drogę ze statusem dwukierunkowej.- Pomysłem, który wpisywałby się w ogólną koncepcję rozładowania korków byłoby poszerzenie przy okazji przebudowy ul. Moniuszki. Jak już informował prezydent Marek Materek, ulica ta zostanie wyremontowana, a co za tym idzie poszerzona i ruch wówczas mógłby odbywać się w obydwu kierunkach, co także miałoby wpływ na komunikację północnej części miasta z południową – podkreśla architekt miejski.Pomysły zarówno przedstawicieli gminy, jak i powiatu wydają się bardzo sensowne, a co najważniejsze nie są obarczone kosztami zupełnie nierealnymi. Wiadomo również, że tak poważne inwestycje nie zostaną zrealizowane w rok czy dwa, ale gdy już jest pomysł, to i jego urzeczywistnienie znacznie bliżej.(mp)