Getting your Trinity Audio player ready...
|
Burze w naszej strefie klimatycznej są w ostatnich latach bardziej intensywne i mają większą dynamikę. W minioną środę i w piątek odczuliśmy to w mieście. Ulewy spowodowały duże utrudnienia na ulicach, woda wyrządziła też spore szkody w nawierzchniach. Mieszkańcy zamieszczali na swoich profilach społecznościowych zdjęcia dokumentujące skutki, psioczyli na władzę i… zareagował prezydent.
– Straty mamy spore. (…) Betonoza. Przyznaję się. Dołożyłem do tego swoją cegiełkę przez 4 lata. Budowaliśmy miejsca postojowe, gdzie się tylko dało, by ułatwić życie kierowcom. Zmniejszyliśmy ilość zieleni, by wybrukować kolejne powierzchnie dla samochodów. Zamiast przestawiać się na pieszych, rowerzystów i komunikację miejską, „robiliśmy dobrze” kierowcom. Swoją cegiełkę dołożyło też wielu mieszkańców. Wystarczy popatrzeć na to, jak wyglądały nasze podwórka kilkanaście lat temu, a jak wyglądają dziś. Ile przybyło na nich kostki, betonu, granitu i ile ubyło zieleni. Ile drzew wycięliśmy, a ile zasadziliśmy nowych. Tu także biję się w pierś. Niektórych wycinek moglibyśmy uniknąć wymuszając na projektantach większe wyczucie względem istniejącej zieleni. Zbyt często też poddawaliśmy się naciskom społecznym, często słyszałem, by wyciąć drzewo „bo w mieszkaniu nie ma światła dziennego lub zasłania widok z okna” – napisał włodarz miasta na swoim profilu w internecie.
– Piszecie Państwo, że brakuje kanalizacji burzowej. To prawda, w wielu miejscach brakuje. Tam gdzie wybudowaliśmy także mamy problemy, bo nawet największe średnice przy tak dużej ilości wody nie wyrabiają (…) – odpowiedział internautom.
No to diagnoza jest, a problem?