Getting your Trinity Audio player ready...
|
Pod koniec listopada ubiegłego roku został wybrany starostą Powiatu Starachowickiego. Podjął decyzję o objęciu tej funkcji, choć praca w Centrum Usług Społecznych, które współtworzył i którym kierował, dawała mu ogrom satysfakcji i stawiała przed nim wiele wyzwań. A on lubi je podejmować. Co czeka powiat, jakie inwestycje będą realizowane, co z budynkiem Klinik Serca i starachowickim szpitalem? Zapraszam na rozmowę ze starostą Piotrem Ambroszczykiem.
Starosta powiatu starachowickiego Piotr Ambroszczyk / fot. Anna Ciesielska
Minęły trzy miesiące pana urzędowania na stanowisku starosty powiatu. Nie żałuje pan decyzji, swojej zgody na objęcie tej funkcji?
– Biorąc pod uwagę skalę wyzwań na obecnym stanowisku, to nie żałuję. W Centrum Usług Społecznych zajmowałem się jedną sferą. Wprawdzie zakres tematyczny był dosyć duży, ale wszystko oscylowało wokół pomocy społecznej i usług społecznych.
A to jest pana „konik”, sfera gdzie pan się realizował i przede wszystkim chciał realizować.
– Tak. To nie tylko bardzo wdzięczny dla mnie temat, ale także dający dużo satysfakcji z bezpośredniego kontaktu i pracy z ludźmi. Jako starosta, nadal mam duży kontakt z ludźmi, zarówno z mieszkańcami, jak i współpracownikami, ale zakres obowiązków jest dużo, dużo większy.
W jakiej kondycji zostawił pan Centrum Usług Społecznych?
– O Centrum Usług Społecznych w Starachowicach jeszcze długo będzie się mówić w Polsce, dlatego, że jesteśmy najbardziej zaawansowanym CUS-em w kraju. Dzięki mojej inwencji, ale również dzięki wizji prezydenta Marka Materka i ogromnemu zaangażowaniu moich dawnych współpracowników, jak choćby pań: Anety Gołębskiej, Wioletty Grosickiej, Magdaleny Kosin i wielu, wielu innych osób zbudowaliśmy markę Centrum Usług Społecznych, która jest rozpoznawalna w Polsce. Idąc do powiatu, za jeden ze swoich celów, stawiałem sobie aktywizację polityki społecznej. Powiat, mimo wielu innych zadań, ma też duże pole do działania w tej sferze. Mam nadzieję, że uda mi się ją zaktywizować. Chciałbym również rozszerzyć dotychczasowy zakres działania Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej o ochronę zdrowia psychicznego. Tak, aby stała się ona jednostką diagnostyki spektrum autyzmu. Obecnie, taki punkt znajduje się w Kielcach. Gdyby udało się go uruchomić również w Starachowicach, sądzę że chętnie skorzystałaby z tego cała północna część naszego województwa.
Wróćmy do początku pana kadencji na stanowisku. Wiemy, że zaczęła się ona w trudnym momencie dla klubu Marka Materka. Ze stanowiska zrezygnował klubowy kolega, pan dostał propozycję objęcia funkcji starosty. Trudno było ją przyjąć?
– Tak. W pierwszej chwili odmówiłem. Powiedziałem prezydentowi, że nie jestem zainteresowany, bo tak jak wcześniej wspomniałem, realizowałem się w Centrum Usług Społecznych. Prezydent ponawiał jednak ofertę aż w końcu się zgodziłem.
Jaki ma pan kontakt z byłym starostą Piotrem Babickim?
– Rozmawiamy ze sobą. Jesteśmy kolegami, zarówno w klubie, jak i w życiu prywatnym. Nie ma między nami niesnasek.
Zaskoczyły pana, wówczas radnego, informacje, jakie zaistniały w przestrzeni publicznej, o „łamaniu standardów KWW Marka Materka”?
– Bardzo. Pracując w komisji budżetu i finansów zajmowałem się głównie sprawami finansowymi. O sytuację szpitala, kwestię jednoimienności, dopytywałem na sesji. Ale sprawa, która „wyszła”, była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Pamiętam spotkanie w tym gabinecie, zapraszał na nie starosta. Prezydent był wtedy w podróży, więc połączyliśmy się z nim telefonicznie. Zapanowało duże przygnębienie. Nie rozpatrywaliśmy tego w kategorii „kto zawinił”, tylko że „pojawiły się informacje , które należy zweryfikować. Poprzedni Zarząd podjął pewne działania, zaczął przyglądać się działalności dyrektora szpitala. Zapadły również decyzje pana prezydenta dotyczące osób z naszego komitetu, w stosunku do których pojawiły się podejrzenia. Należało je odsunąć od zadań do czasu wyjaśnienia tych kwestii, stąd moje pierwsze decyzje. Od razu po objęciu funkcji starosty powołałem zespół do przeprowadzenia kontroli doraźnej w Powiatowym Zakładzie Opieki Zdrowotnej. Po pierwsze po to, żeby wyjaśnić co tak naprawdę się tam zadziało, a po drugie, żeby nikt nam nie zarzucał, że coś zamiatamy pod dywan.
Panie starosto, to co się zadziało w szpitalu?
– Nie chcę uprzedzać faktów. Będzie ogłoszony raport…
Kiedy poznamy ustalenia komisji?
– Komisja zakończyła już praktycznie czynności w rozpoznaniu polityki zatrudnieniowej w PZOZ. Pozostały jeszcze dwie drobne kwestie, które lada moment zostaną zamknięte. Kontaktowaliśmy się ze związkami zawodowymi. Spośród sześciu działających w PZOZ-ie, trzy zechciały podjąć współpracę z komisją. Jeden ze związków wskazał kilka dodatkowych obszarów do potencjalnej kontroli. Dlatego zdecydowaliśmy, że do końca lutego zamkniemy jeden rozdział kontrolny (polityka kadrowa – red.), jednak komisja nie zakończy jeszcze prac. Zakres kontroli zostanie poszerzony o kwestie związane z zakupami czy dodatkowymi świadczeniami covidowymi, które rząd Rzeczypospolitej Polskie hojną ręką rozdaje. Tylko w ubiegłym roku przez budżet szpitala powiatowego w Starachowicach przeszło 50 milionów złotych na dodatkowe wynagrodzenia dla osób pracujących z pacjentami covidowymi. To nie jest złe, że ludzie dostają pieniądze, zwłaszcza ci którzy pracują w tak dużym obciążeniu, obcując co dzień ze śmiercią. Ale musimy mieć świadomość, że za chwilę będziemy mieć duży problem, na co zwracałem już uwagę. Pojawia się bowiem pytanie, co dalej? Kiedy nie będą już wypłacane dodatki? W mojej ocenie były one trochę za wysokie.
? propos dodatku covidowego. Ze strony poseł Prawa i Sprawiedliwości Agaty Wojtyszek padł zarzut w kierunku szpitala, ale również pana jako starosty, że nie dopilnowaliście tego, by w odpowiednim momencie wysłać dokumenty w sprawie dodatku dla personelu niemedycznego.
– W styczniu przyjąłem grupę pań z firmy Impel, które podobnie jak personel biały są narażone na kontakt z koronawirusem. I rzeczywiście, poprzedni pan dyrektor, tak bardzo wychwalany przez radnych Prawa i Sprawiedliwości, nie złożył wniosku w terminie. Trzeba mieć jednak świadomość, że szpital miał tylko 48 godzin na złożenie szeregu, wymaganych przez NFZ, dokumentów. Ministerstwo Zdrowia przypomniało sobie o tej grupie zawodowej dopiero 30.11.2021, warunkując wypłatę świadczenia wykonywaniem pracy przez co najmniej 21 dni, w okresie od czerwca do końca listopada zeszłego roku, w warunkach bezpośredniego kontaktu z pacjentami z podejrzeniem i zakażaniem COVID-19 na oddziałach zapewniających łóżka dla tych pacjentów, co wiązało się z koniecznością skrupulatnej weryfikacji każdej osoby ujmowanej na liście pod kątem spełnienia wskazanego wymogu. Ponadto, każda z tych osób musiała złożyć pisemne oświadczenie o zgodzie na udostępnienie i przetwarzanie danych osobowych oraz informacji potwierdzających spełnienie przez osobą uprawnioną warunków do jego otrzymania. Zebranie oświadczeń utrudniała częsta nieobecność i urlopy w okresie przedświątecznym, nie pracowników szpitala, ale właśnie bezpośrednio zainteresowanych czyli pracowników firm kooperujących, a sam proces weryfikacji uprawnień, w tym ustalenie 21 dni wykonywania czynności zawodowych w warunkach bezpośredniego kontaktu z pacjentami, nie był łatwy z powodu hybrydowej pracy szpitala. Trzeba bowiem pamiętać, że do 30 czerwca 2021 był „covidowy”, od 1 lipca 2021 r. pracował jako „hybrydowy”, a od 1 listopada 2021 r. ponownie stał się szpitalem „covidowym”.
Nie chciałbym tutaj tłumaczyć poprzedniej dyrekcji, ale to na szpitalu spoczywał ciężar udokumentowania spełniania warunków koniecznych do otrzymania świadczenia przez każdą osobę figurującą na liście. I to szpital, w razie wskazania nieuprawnionych osób, mógłby podlegać z tego tytułu dyscyplinie finansów publicznych.
Nowa dyrekcja w pierwszych dniach swojej pracy podjęła odpowiednie działania, by mimo opóźnienia uwzględniono wniosek szpitala. Nie udało się. Trzeba mieć na uwadze to, że każdy odpowiada za swoje działanie. W kompetencji Zarządu Powiatu nie leżało składanie wniosku. To leży w gestii dyrekcji szpitala. Obecnie pracujemy nad tym, by doprowadzić do tego, żeby pracownicy niemedycznie otrzymali te pieniądze. Wszystko jest na najlepszej drodze by tak się stało.
Pani poseł zwróciła uwagę na fakt, że organem prowadzącym – nadzorującym szpital jest powiat i, że to wy również nie dopilnowaliście tej sprawy.
– A ja mógłbym spytać panią poseł i pozostałych 459 posłów dlaczego każdego dnia uchwalana jest masa kiepskiego prawa przez polski Sejm. Czemu tego nie dopilnowują? Zarząd Powiatu podjął działania w sprawie wyjaśnienia i rozwiązania problemu z wypłatą dodatku covidowego. Słowa pani poseł uważam za nadużycie.
To jeszcze pozostańmy chwilę w kwestii szpitala. Uda się powrócić do normalności w starachowickim PZOZ lub stworzyć model hybrydowy z częścią przeznaczoną dla pacjentów zakażonych? Na jakim etapie są rozmowy z panem wojewodą i z ministerstwem zdrowia? Co z Klinikami Serca?
– Rozmowy trwają cały czas. Propozycję modelu szpitala hybrydowego wysłaliśmy do wojewody świętokrzyskiego, premiera RP, ministra zdrowia. Na początku stycznia odbyliśmy spotkanie, najpierw z panem wojewodą, a później z panią Ewą Kopolovets – dyrektor Wydziału Polityki Społecznej i Zdrowia Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego, podczas którego dokonaliśmy oględzin budynku PAKS. Byliśmy zgodni, że jest to doskonała baza do tego typu leczenia. Chcielibyśmy rozbudować oddział zakaźny w naszym szpitalu, który mógłby na stałe być takim dużym oddziałem, gdzie można leczyć Covid-19, ale i też inne choroby zakaźne. Powoli przychodzi czas, by nie traktować Covid -19 jako epidemii ale chorobę, którą się leczy. Każdy szpital powiatowy w Polsce powinien mieć oddział zakaźny i leczyć swoich pacjentów. Wtedy nie zamykalibyśmy całych szpitali, pozbawiając mieszkańców z innymi schorzeniami dostępu do leczenia. Dopóki będę starostą, zrobię wszystko co w mojej mocy, aby nasz szpital, nawet w obliczu kolejnej fali epidemii, nie został znowu przemianowany na szpital jednoimienny.
Budynek będący własnością Polsko-Amerykańskich Klinik Serca. O jakiej kwocie odkupu mówimy?
– Mówimy o kwocie 15 milionów złotych, która jest nam niezbędna na wykupienie budynku Polsko – Amerykańskich Klinik Serca, adaptację pomieszczeń i zakup sprzętu, niezbędnego do utworzenia tam regionalnego ośrodka leczenia COVID – 19
Skąd powiat zamierza wziąć na to pieniądze?
– Prosiliśmy pana wojewodę o środki z funduszu covidowego. Odpowiedział, że nie ma takich środków i wskazał nam jako źródło finansowania Rządowy Funduszu Polski Ład. Ale, gdy chcieliśmy złożyć wniosek, okazało się to niemożliwe. Dlatego poprosiliśmy Wojewodę, aby zwrócił się do Rady Ministrów o środki z rezerwy ogólnej budżetu państwa na wykupienie budynku PAKS-u. Sami nie możemy tego uczynić. Wnioskować o te pieniądze może jedynie dysponent części budżetowej czyli właściwy minister czy wojewoda. Pismo w tej sprawie wysłaliśmy także do wiadomości Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego i Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego. Liczymy na wsparcie naszych działań przez Wojewodę, zwłaszcza w kontekście zapewnień, iż „dopinguje władze powiatu w staraniach o pozyskanie pawilonu od klinik serca”.
A próbowaliście prosić o wsparcie pana posła Krzysztofa Lipca?
– Ale przecież pan poseł działa w drugą stronę. Niekoniecznie widzę możliwość, żeby nam pomógł, ale oczywiście, z każdym będę rozmawiał. Jestem otwarty na dialog.
Jakie są priorytety działań starosty starachowickiego?
– Widzę dwa główne. Obok zakupu budynku PAKS i jego uruchomienia, będzie to zhybrydyzowanie pracy szpitala, wyznaczenie części na leczenie covidowe i doprowadzenie do funkcjonowania 6-7 głównych oddziałów szpitalnych. Drugim priorytetem, stricte inwestycyjnym i najważniejszym, jest oczywiście wybudowanie wielopoziomowego, bezkolizyjnego skrzyżowania czyli wiaduktu w Starachowicach Zachodnich. Inwestycja została wpisana na listę zadań do realizacji z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg, co będzie skutkować 30 mln zł dofinansowaniem.
Panie starosto, co z bezpiecznymi przejściami dla pieszych i inwestycjami na drogach powiatowych?
– Zarówno na terenie miasta Starachowice, jak i na drogach powiatowych w innych gminach, rozpoczęły się prace związane z poprawą bezpieczeństwa na przejściach dla pieszych, dofinansowane z Rządowego Programu Fundusz Rozwoju Dróg. Na ulicy Oświatowej w Starachowicach wykonawca wykonał już azyl dla pieszych, oznakowania pionowe i oświetlenie. Pozostało jeszcze malowanie pasów, co będzie możliwe po ustabilizowaniu się pogody. Na ulicy Zgodnej powstaje wyniesione przejście dla pieszych wraz z nowym oznakowaniem i oświetleniem. Zostanie wyremontowany też chodnik przy dojściu do przejścia. Kolejne wkrótce. Do maja chcemy opracować Plan rozwoju dróg powiatowych na terenie powiatu starachowickiego na lata 2022-2027. Składamy też wnioski do Polskiego Ładu. Mamy przygotowane już projekty drogowe w tzw. „średniej kopercie” do 30 milionów. Chcemy przebudować i rozbudować odcinki dróg powiatowych na terenie Gminy Wąchock i Pawłów o łącznej długości ok. 6 km. Chodzi o drogi w Marcinkowie i Szerzawach.
W ramach projektów do 65 mln zł zgłosiliśmy inwestycję pn. poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego poprzez modernizację odcinków dróg powiatowych. W ramach tego projektu chcielibyśmy zmodernizować dwie drogi: 0617T Starachowice-Lubienia na odcinku od ronda przy ulicy Leśnej do drogi Starachowice-Lubienia i drogę nr 0557 T Skarżysko-Kamienna – Mirzec w miejscowości Gadka.
Poza tym, w ramach Polskiego Ładu i finansowania wniosków dla gmin popegeerowskich, złożyliśmy wniosek o dofinansowanie remontu odcinka drogi powiatowej 0600 T Rzepin – Rzepinek – Szerzawy – Brzezie – Łomno o łącznej długości około 6 km. Aplikujemy też o pieniądze na modernizację bazy materiałowo-sprzętowej Zarządu Dróg Powiatowych w Starachowicach.
Co ze szkołami?
– W ramach grantu podstawowego Polskiego Ładu złożyliśmy wniosek dotyczący rozbudowy infrastruktury sportowo-szkolnej. Chcielibyśmy dokończyć termomodernizację i wykonać remont wewnętrzny hali sportowej Zespołu Szkół Zawodowych nr 3 w Starachowicach, a obok, za miedzą, na ile środki pozwolą, wybudować boisko sportowe przy II Liceum Ogólnokształcącym w Starachowicach wraz z całą infrastrukturą techniczną.
Mówimy o tym, że potrzeba ogromnych pieniędzy zarówno z Polskiego Ładu, jak i liczyć na rozdanie unijne. Ale potrzeba również wkładów własnych do inwestycji. Jak wygląda kondycja finansowa Powiatu Starachowickiego? O jakim zadłużeniu mówimy?
– Zadłużenie na koniec ubiegłego roku wynosiło ponad 28 milionów złotych. W roku 2020 Powiat spłacił 3,2 mln zł, a w roku ubiegłym 4,1 mln zł rat kapitałowych. W tym roku czeka nas spłata niespełna 1 mln zł odsetek. Staramy się nadpłacać to zadłużenie, co robił już poprzedni Zarząd ze starostą Babickim na czele.
Czyli jeszcze daleko do wzięcia dużego oddechu?
– Powiat cały czas zipie. Jeśli utrzyma tę dyscyplinę finansową to jest szansa, że za 7 lat złapie wreszcie ten oddech. Jest ciężko… Poprzednie Zarządy miały o tyle łatwiej, że gdy w kasie brakowało, to się inwestycję kredytowało. Dzisiaj, to niemożliwe. Przy ubóstwie wpływów, niskich dochodach własnych, trudno byłoby je spłacić. Dlatego, mówiąc o 50 milionach złotych, które przeszły przez budżet szpitala na dodatkowe wynagrodzenia, myślę że samorząd naprawdę inaczej wykorzystałby te pieniądze.
W swoich wystąpieniach podkreśla pan jak ważna jest współpraca z gminami. Również, jak ważne jest wsparcie gminy Starachowice.
– Nie będę wymieniał, ale szereg inwestycji powiatu, realizowanych jest przy wsparciu gmin, które partycypują w kosztach.
Czyli sprawdza się powiedzenie, że „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Co w takim razie ze zgodą w Radzie Powiatu. Podacie sobie kiedyś z opozycją rękę?
– Od pierwszej minuty kiedy zostałem starostą, powtarzam że jestem otwarty na współpracę. Mówiłem o tym w swoim pierwszym wystąpieniu i deklaruję na każdej sesji. Opozycja ma swoich przedstawicieli w różnych gremiach. Wierzyłem, że pójdzie to w dobrą stronę. Jednak po ostatnich wydarzeniach, choćby z ostatniej sesji, widzę że radnym Prawa i Sprawiedliwości nie zależy na współpracy z komitetem Marka Materka i naszą koalicją. Wygodnie jest powiedzieć „my chcemy, a wy nam nie dajecie”. Mówić, a chcieć, to są dwie różne rzeczy.
***
Ile razy dziennie rozmawia pan z prezydentem Starachowic?
– To zależy. Czasami odbywamy kilka rozmów dziennie, a czasami nie rozmawiamy przez kilka dni. Zależy od potrzeb.
A kto jest pana szefem?
– Moim szefem są mieszkańcy.
Pytam, bo pojawiają się opinie, że starostwem kieruje się z poziomu gabinetu w magistracie przy ulicy Radomskiej.
– To propaganda. Żeby było jasne – w sprawach związanych z polityką, szefem Komitetu Wyborczego Marka Materka jest Marek Materek. Tu bezwzględnie, Marek Materek wyznacza kierunki działań komitetu. Ja również, jako członek tego komitetu, realizuję te wytyczne. Są jednak tematy, w których czasami się nie zgadzamy, mamy różne wizje. Zaufanie nie polega na tym, że się komuś tylko przytakuje. Pan prezydent jest osobą bardzo mądrą, bardzo kreatywną, ale nikt nie ma monopolu na nieomylność. Czasami można podpowiedzieć, że tak jest dobrze, ale tak będzie lepiej. Od początku, jak tylko Marek Materek został prezydentem, zaiskrzyła między nami współpraca i na stopie zawodowej funkcjonujemy ze sobą już ponad 7 lat. Nie utrzymujemy relacji prywatnych i chyba obaj uważamy, że jest to dobre. Nie należy mieszać spraw zawodowych z osobistymi.
***
Jak pan uważa, w ciągu najbliższych 12 miesięcy te inwestycje, o których mówiliśmy ruszą do przodu?
– Jeśli te inwestycje miałyby nie ruszyć, to nie byłbym tutaj, gdzie jestem. Bardzo odpowiedzialnie podchodzę do pracy samorządowej. Uważam, że zarówno Polaków, jak i mieszkańców poszczególnych samorządów, nie stać jest na słabych przywódców, na słabych włodarzy, na słabych urzędników.
Nadal pan utrzymuje, że będzie najlepszych starostą w historii powiatu starachowickiego?
– Zdecydowanie będę robił wszystko najlepiej jak potrafię. Czy będę najlepszym? Rzeczywistość pokaże…