Getting your Trinity Audio player ready...
|
– Śpiewasz nie od wczoraj. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z muzyką? Od małego brzdąca śpiewałeś?
– Swoją przygodę ze śpiewanie zacząłem właściwie dzięki rodzicom, którzy zawsze śpiewali mi jak byłem małym dzieckiem. Do bycia wokalistą zachęcił mnie natomiast mój nauczyciel muzyki. To było w piątej klasie szkoły podstawowej, kiedy w szkole był zakładany zespół rockowy. Grałem w nim przez pięć lat. Na początku chciałem być perkusistą, ale mój kolega okazał się być w tym lepszym i to on przejął pałeczki, a ja wziąłem do ręki mikrofon. To miejsce w zespole bardzo przypadło mi do gustu.
– Wiem, że współtworzyłeś zespół Celibat?
– Można powiedzieć, że współtworzyłem go z chłopakami. Zaczęliśmy tworzyć własne utwory, ja teksty, oni muzykę, bo wcześniej – z tego co wiem – grali same covery. Nie mówię, że my ich nie graliśmy, bo każdy początkujący zespół gra, ale jak przyszedłem, to zaczęliśmy wszystko na „poważnie”. Gdy już nie gram z chłopakami na moje miejsce weszła wokalistka, która godnie mnie zastępuje. Wiem, bo słyszałem.
– Wysłuchałem paru twoich utworów, jakie udostępniasz w Internecie. Odnoszę wrażenie, że teksty piosenek są dosyć osobiste?
– Teksty, które pisałem, zawsze dotyczyły emocji, które mną targały. Problemów, jakie miałem i były częścią mojego życia. Ja przez całe życie byłem osobą, której ciężko było skupić się na czymkolwiek, ponieważ nie potrafiłem usiedzieć w jednym miejscu. A gdy piszę, to wtedy mogę się wyciszyć, chociaż na te parę godzin i wszystkie myśli przelać na kartkę papieru.
– Co teraz robisz w życiu?
– Przez okres wakacyjny, jak co roku i kiedy tylko mogę, pracuję w rodzinnej firmie. Od października zacząłem studia związane z lingwistyką stosowaną, specjalizacja – tłumacz, a zaocznie idę na realizację dźwięku. W międzyczasie zamierzam chodzić na zajęcia przygotowawcze do akademii teatralnej, bo moim marzeniem jest się dostać na kierunek aktorstwo teatru muzycznego. Dotychczas studiowałem rok w Warszawskiej Szkole Filmowej i miałem zajęcia z Maciejem Ślesickim, Bogusławem Lindą i innymi wspaniałymi aktorami, a na co dzień chodzę do studia i nagrywam to, co uda mi się stworzyć kiedy mam natchnienie.
– Ostatnio mogliśmy cię zobaczyć w jednej z telewizyjnych produkcji, jaką jest The Voice of Poland. Udział w tym programie, to była spontaniczna decyzja?
– Już od dłuższego czasu chciałem się zgłosić, ale tym razem wyszło spontanicznie. Moja koleżanka zadzwoniła do mnie dzień przed przesłuchaniami z informacją o castingach, o których czytałem, że się już zakończyły, no, ale na szczęście się pomyliłem (śmiech). Poszedłem na casting i mnie wzięli. Miesiąc później dostałem informację, że dostałem się do przesłuchań w ciemno, a później to już sami państwo widzieli!
– Co czułeś, gdy wszedłeś na scenę, a potem obrócił się pierwszy, drugi oraz trzeci fotel jurorski?
– Na początku to nie spostrzegłem, że w ogóle którykolwiek się odwrócił! Cały czas przed występem wmawiałem sobie, że nie będę się stresować, bo zawsze jak wychodzę na scenę, to mi to przechodzi, ale wtedy było jakoś ciężej (śmiech) i jedyne na czym się skupiłem, to żeby dać z siebie jak najwięcej. Gdy już ujrzałem, że fotele z jurorami się odwróciły, poczułem ulgę i byłem szczęśliwy. Poza tym, dostałem od jurorów parę miłych słów i do tego jeszcze mój tata wszedł na scenę razem ze mną, więc już w ogóle zrobiło się bardzo przyjemnie (śmiech).
– Jaki utwór wybrałeś i skąd taki wybór?
– Wybrałem utwór „Stand by me”, ponieważ śpiewam go od małego, a poza tym to była dedykacja dla mojej dziewczyny, której śpiewałem go pod balkonami jej mieszkania w Warszawie na naszej pierwszej randce.
– Do kogo ostatecznie trafiłeś i dlaczego wybrałeś akurat tego trenera?
– Ostatecznie trafiłem do drużyny Grzegorza Hyżego. Wybrałem go, ponieważ jego fotel obrócił się jako pierwszy, jak zerknąłem okiem, a ja miałem duży dylemat na kogo się zdecydować.
– Jak wyglądały kolejne etapy?
– Kolejnym etapem jest bitwa, w której trener tworzy pary spośród swoich podopiecznych . Wykonujemy razem jeden utwór, który ćwiczymy na warsztatach z trenerami przez cały dzień. Po zaśpiewaniu piosenki już w studio, przed kamerami i widzami, jurorzy wybierają tylko jednego z nas. Na razie więcej nic nie zdradzę!
– Szykujesz płytę? Co będziesz teraz robił?
– Szykuje płytę, zamierzam dalej robić to, co kocham i spełniać się w śpiewaniu, kiedy i gdzie się tylko da, ale na razie nie zdradzę kiedy i o czym będzie płyta. Póki co, kiedy tylko mogę chodzę do zaprzyjaźnionego studia lub nagrywam w domu surowe piosenki w swojej domowej pracowni.
– Ulubiony wykonawca, gatunek?
– Moim ulubionym wykonawcą był Ray Charles, uwielbiam też Jamesa Browna, Stinga oraz wielu bluesowych i soulowych oraz rockowych wykonawców. Te trzy gatunki najbardziej grają mi w duszy, ale bawię się też stylami i mam jeden projekt złożony z piosenek typu R&B, ale również czeka, by ujrzeć światło dzienne.
– Czego żałujesz?
– Niczego nie żałuję, zawsze uczę się na swoich błędach i wyciągam z nich lekcję. Nie mam tyle czasu, żeby go tracić na żałowanie czegoś w swoim życiu.
– Gdzie można śledzić twoje poczynania?
– Zachęcam wszystkich do obserwowania mojej strony na u, którą niedawno założyłem. Tam będę publikować wiele ciekawych rzeczy związanych ze mną, z programem, z muzyką i życiem.
– Jak chciałbyś, żeby wyglądało twoje życie za 10 lat?
– Chciałbym być szczęśliwym mężem i dumnym tatą, ale poza tym… być producentem muzycznym oraz szanowanym wokalistą i muzykiem. Chciałbym dalej uczyć się w tych kierunkach i zbierać każde możliwe doświadczenie, no i oczywiście chciałbym, żeby pod względem serca i duszy nic się we mnie nie zmieniło. Pragnę po prostu dalej robić to, co kocham ponad wszystko zaraz po mojej Ani, czyli śpiewać i obcować z muzyką.
– Czego mogę życzyć młodemu, spełniającemu swoje marzenia muzykowi?
– Zdrowia i tego, żeby głosu mi nigdy nie zabrakło.
– Dziękuję za rozmowę.
Maciej Cieciora
Grzegorz Hyży to utytułowany muzyk, z dużym dorobkiem scenicznym i to jego wybrał Kacper Hartung.
W fotelu swojego trenera.
Kacper obrócił trzy z czterech foteli jurorskich.
Udział w telewizyjnym show, to niesamowita przygoda.