NAJDŁUŻSZA PODRÓŻ, NAJLŻEJSZYM STATKIEM POWIETRZNYM

Getting your Trinity Audio player ready...

Kilka kilogramów tkanin, garść linek, dwa napędy i trójka ludzi – bogato utytułowany mistrz Polski w paralotniarstwie, młoda dziennikarka i on, kiedyś radny Wąchocka, kierownik Wiejskiego Domu Kultury w Mostkach, a dziś dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Skarżysku – razem udali się w lot motoparalotnią nad Polskę, gdzie czekało ich prawie 1000 km „podniebnej żeglugi”. W cztery dni przelecieli ze Świnoujści a w Bieszczady. Do tej pory nikt jeszcze tego nie zrobił!
W każdej dziedzinie aktywności człowiek podejmuje różnorodne wyzwania, by pokonywać, przezwyciężać, wyzwalać, opanować. Podobnie jest w motoparalotniarstwie. Od początku „narodzin” tej dyscypliny, ludzie próbują realizować ze „sprzętem” coś, co jeszcze nie wykonane. W kręgach zainteresowanych trwają rozmowy, dyskusje, powstają pomysły: przelotów nad…, pod…, od…, do… po…, śladami…, dookoła …, na… Pomysłów i wyzwań rodzi się całe spektrum. Wielu o nich mówi, snuje plany, zbiera siły i możliwości, ale realizacji podejmują się tylko nieliczni. Podobnie było z koncepcją przelotu przez Polskę – po przekątnej. Najpierw dużo „gadania”, potem „przekładanie”, aż wreszcie nadszedł czas na realizację. Jak do tego doszło i skąd właściwie obecność mieszkańca Parszowa w tym historycznym projekcie?
Loty miał już we krwi. Wcześniej jako kilkunastoletni chłopak, skakał ze spadochronu.
– Za każdym razem, gdy tylko wylatywałem, wyrzucano mnie z samolotu, stąd może to przekonanie i jakaś ufność do miękkich skrzydeł i linek, na tyle wystarczająca, by poczuć się pewnie w przestrzeni – tłumaczy swoją młodzieńczą pasję, do której powrócił osiem lat temu.
Krzysztof Szczygieł, bo o nim mowa, już trzy lata temu był w gronie organizatorów pierwszego przelotu przez Polskę, od gór aż do morza, w wykonaniu m.in. Tomasza Chucińskiego. Potem pojawiły się inne koncepcje – przelotów wzdłuż, w poprzek, dookoła, czy polską granicą Europy.
– Takich pomysłów jest dużo – przyznaje bohater wyprawy. Ale, żeby coś zrobić, trzeba mieć trochę czasu i środków.
Gdy nadarzyła się tylko okazja, nie mógł odmówić. Do udziału w projekcie zaprosiło go dwóch mistrzów paralotniowych – Piotr Krupa z Rzeszowa i Jarosław Balcerzewski z Torunia – prywatnie jego dobrzy znajomi. Z pierwszym poznał się jeszcze w wojsku, z drugim połączyła go wspólna pasja. Tym razem miał jednak wystąpić nie jako organizator, a realizator, jeden z trójki pilotów, która podejmie się tego wyzwania. Już w 2010 roku, wspólnie z miastem Skarżysko, powiatem, przy koordynacji Miejskiego Centrum Kultury, realizował projekt „Skarżysko pod niebem, czyli makroreklama w mikrolotach, dzięki któremu udało się uszyć specjalne skrzydło paralotniarskie w najlepszej z możliwych firm – Dudek Paragliders – z reklamą Skarżyska – Miasta na Szlaku i Powiatu z widokiem nie tylko na góry.
– Pomyślałem, że jest to fajna okazja, żeby zaprezentować go szerszemu gronu – tłumaczy K. Szczygieł. – Domówiliśmy temat. Ale termin się trochę przeciągał. W końcu zapadła decyzja.
Ruszyli…
Warunki pogodowe podyktowały kierunek (z północy na południe), a trasa przelotu rodziła się z odcinka na odcinek.
– 14 kwietnia po krótkich przygotowaniach i spakowaniu standardowego sprzętu, do użyczonych przez firmę MPC Skarżysko i Kampery Rzeszów samochodów, ruszyliśmy w trasę – opowiada Szczygieł.
Krótki sen w Międzyzdrojach, a potem szukanie miejsca na plaży – pięknej lecz trudnej do startu motoparalotniowego. Korzystając z pomocy i wskazówek miejscowych włodarzy, zdecydowali się na start ze Świnoujścia.
– Tamtejsza plaża miała zdecydowanie lepsze warunki – była szeroka, a do tego bardziej wysunięta na północny zachód – tłumaczy.
Ale zamiast przygotowań do lotu, od rana spotykali się z gospodarzami, a także przedstawicielami mediów, które stworzyły sobie na plaży swoiste „miasteczko medialne”, prezentując swój sprzęt i możliwości.
– Były różne rozgłośnie radiowe – RMF FM, Radio ZET, dziennikarze TVN24 z wozem transmisyjnym, Telewizja Słowianin i wiele różnych portali. Byliśmy tym trochę zaskoczeni. Nie wysłaliśmy zbyt wielu informacji. Termin wciąż się przeciągał, a my nie chcieliśmy być gołosłowni. Ale zainteresowanie było bardzo duże, nie chcieli nas nigdzie puścić. Stąd między innymi dość późny start, bo dopiero ok. godz. 17.00 Po wielu rozmowach i wspólnych „zabawach lotniczych” nad wodą i piaskiem, z miejscowymi pilotami podjęli decyzję – lecimy! –relacjonuje nam motoparalotniarz z Parszowa.
Wystartowały dwa skrzydła „Nukleony”: tandem – pilotowany przez mistrza swiata, Polski, Europy, Ukrainy, słowem utytułowanego pilota motoparalotniowego PPGG – rzeszowianina Piotra Krupę, nawigowany przez Alinę Jędrys, fotorepoterkę skarżyskiego portalu www.tsk.24, który został zaopatrzony w reklamę miasta Rzeszowa i regionu – „Podkarpacie – Przestrzeń Otwarta”. Drugim statkiem powietrznym była paralotnia z napędem plecakowym i reklamą miasta oraz powiatu skarżyskiego, zaopatrzona w logotypy Miejskiego Centrum Kultury w Skarżysku, którą pilotował z wielką przyjemnością Krzysztof Szczygieł.
Wystartowali i polecieli w kierunku Tucholi. Była potworna termika, ale i piękna pogoda. Po jakimś czasie musieli zrobić sobie międzylądowanie, by dotankować sprzęt. Pierwszy krótki przystanek i już … kapotaż. Teren był bardzo miękki i grząski, wspomina nasz paralotniarz.
– Krajka miała wywrotkę, ja koziołkowałem – wspomina z uśmiechem na twarzy.. – Pamiętam, że kiedy próbowałem się wydostać, zobaczyłem Piotra, jak biegnie do mnie. Myślałem, że che mi pomóc, a on tylko krzyczał: – Wiesz jaka to miejscowości? – Upadły – odpowiedział sobie śmiejąc się do mnie.
Nazwa okazała się bardzo adekwatna do całej tej sytuacji.
Koziołkowali, szybowali, czasem łapali też gumę
Po zmianie miejsca i uzupełnieniu paliwa, polecieli dalej. Szybko okazało się jednak, że twarde lądowanie parszowianina wygięło mu kosz na tyle, że śmigło wchodziło w oplot. Zarządzono kolejne lądowanie nieopodal Torunia, gdzie koszem fachowo zajął się Jarosław Balcerzewski – członek kadry PPG.
Kolejnym punktem przelotu była miejscowość Trzcianna. Tam uczestników projektu „Polska Przekątna – Lot Rekordów”, ugościł pilot paralotniowy i były członek kadry PPG – Witold Kusiak. Potem pojawili się w naszych stronach. Trasa przelotu wiodła oczywiście przez Skarżysko i gminę Wąchock, na której obrzeżach przyszło im lądować już bez paliwa i z wyłączonymi silnikami.
– Wola dotarcia w bliskie strony była silniejsza niż kalkulacje, planowania i chyba tylko dzięki tej sile woli skutecznie doszybowaliśmy do celu – śmieje się K. Szczygieł.
Innym razem „złapali gumę”, w krajce przebiło się koło.
– Wymagało naprawy. Potrzebny był warsztat, który to zrobi – opowiada Szczygieł. – Trudno jednak o taki w niedzielę. Ale okazało się, że na wsi polskiej można wszystko. Niechcący wylądowaliśmy u gospodarza w zbożu. Bardzo nam pomógł. Podobnie zresztą, jak inni na naszej drodze – gospodarze i właściciele lotnisk. Wszyscy witali nas szczególnie ciepło zapewniając gościnę i wspólne loty samolotowe.
W rewanżu cała załoga pokazywała im na czym polega paralotniarstwo. Rozdawali także ulotki ze swoich miast, wzbudzając przy tym niemałą sensację.
– Często pytano nas, co takiego ważnego jest na przykład w Skarżysku, że robimy aż taką reklamę. Odpowiadałem krótko – wspaniali ludzie i miejsca, które warto zobaczyć, jak te, które zwiedziliśmy na swojej drodze.
Po trasie przelotu, „wielkimi łukami” omijali strefy parków i rezerwatów, podziwiając z wysoka latające orły, bociany, jastrzębie i innych przyjaciół „awiatorów”, którzy czasami lecieli też z nimi. Przepiękne widoki, zmieniające się krajobrazy, różnorodność, przestrzeń, miłe przyjęcia ludzi zabierających ich ze swych pól, spotkania, rozmowy, wiele życzliwości, uśmiechów … Wszystko to tworzyło niepowtarzalny klimat z mocnym ładunkiem pozytywnej energii, udzielającej się wszystkim – zarówno lecącym, jak i dbającym o zaplecze naziemne, czyli Beacie Jedlińskiej, Pawłowi Kupidurze, Rafałowi Woźniakowi oraz spotykanym w podróży.
– „Odwiedzaliśmy” przygodne miejsca, „zaliczając” czasem „wymuszone” lądowania – na polach, łąkach, czy nieużytkach, na których nikt nigdy nie lądował, a o starcie nie było mowy – śmieje się Szczygieł.
Coś dla dużych chłopców i dzielnych dziewczynek
Nie obyło się bez wywrotek, bólu, potu i braku snu.
– Już samo przygotowanie sprzętu, który nie był za bardzo przystosowany do takiej wyprawy, pochłaniało mnóstwo czasu. Do tego podstawowe czynności, przelot, a potem dojazd ekipy, która gdzieś tam goniła za nami, układanie następnych tras, a także regularne konferencje z mediami – wszystko to zajmowało nam dużo czasu – mówi lotnik. – Spaliśmy po 3 – 4 godziny, a czasem i mniej. Byliśmy okropnie zmęczeni, a ja dodatkowo jeszcze głodny – śmieje się Szczygieł – bo wszyscy, oprócz mnie, się odchudzali. Dlatego notorycznie byłem głodny, a przez to może i czasem nieprzyjemny w obyciu. Ale wszystko kończyło się zawsze szerokim uśmiechem. Byliśmy dobrze nastawieni do świata i siebie nawzajem – dopowiada po chwili.
Atmosfera rewelacyjna, a wspomnienia i wrażenia niezapomniane. Bo jeśli ludzie robią coś wspólnie z pasją, to tworzy się między nimi wspaniała więź.
Swoją podróż zakończyli w Bezmiechowej, na startowisku, które pamięta jeszcze czasy międzywojenne. Bardzo zasłużonym dla polskiego lotnictwa, z którym związane są zresztą losy skarżyszczanina – Ryszarda Zygmuntowicza. Był on jednym z najlepszych pilotów w angielskim RAF-ie, a w Bezmiechowej, jako jeszcze licealista, zdobywał najwyższe szlify pilota szybowcowego.
– Jest to przepiękny obiekt, w którym spędziliśmy ostatnie popołudnie i nocleg – opowiada Szczygieł. – Dzięki uprzejmości dyrektorki byliśmy w nim sami, dostaliśmy nawet klucze. Weszliśmy na dach, gdzie znajduje się przepiękny taras widokowy. Wypiliśmy symboliczną lampkę szampana, z pięknymi toastami przy rozgwieżdżonym niebie i przepięknym widokiem na Solinę. Trudno chyba o bardziej bajkowe zakończenie. Aż żal było wyjeżdżać…
Jednak to nie koniec projektu „Polska Przekątna – Lot Rekordów”! Przedsięwzięcie składa się z dwóch etapów. Przelot, który był pierwszym tego typu wydarzeniem w Polsce, już za nimi. Drugi etap stanowi kampania podsumowująca, składająca się między innymi z wystaw – prezentacji fotograficznych i filmowych, warsztatów, spotkań, konferencji, realizowanych w galeriach, klubach, instytucjach kultury, centrach handlowych, czy szkołach. Jedno z nich odbyło się niedawno w Wąchocku. Planowana jest także lekcja instruktażowa.
– Sprawdziłem już teren wokół zalewu – mówi K. Szczygieł. – Na prawym brzegu, patrząc od zapory w górę rzeki, możliwy jest start na kierunku wschód – zachód. Możemy urządzić więc pokaz dla młodzieży, udostępnić jej skrzydła, uprzęże i dać możliwość „pobawienia” się nimi.
Podobne szkolenia, tyle że bardziej profesjonalne, odbywają się już w Skarżysku, w ramach projektu „Roboty z krzemienia czyli od Rydna do Skarżyska”, realizowanego przy współpracy ze Stowarzyszeniem Praosada Rydno. Oprócz archeologii eksperymentalnej, warsztatów z robotyki, prowadzone są także warsztaty paralotniowe, w których uczestniczy ponad 85 osób. Jest to największa grupa szkoleniowa w polskiej historii. Co łączy się doskonale z „Lotem po Przekątnej”.
Lot z głębszym przesłaniem
Projekt realizowany był w kilku wymiarach – turystycznym, promocyjnym, sportowym, czy edukacyjnym.
– Chcieliśmy zwrócić uwagę na możliwości przemieszczania się, zwiedzania i odwiedzania wynikające z wykorzystania sprzętu paralotniowego. Pokazać, że także w ten sposób można podróżować. Jeden takie odcinki pokonuje na rowerze, inny w samochodzie, na motocyklu, kajakiem, lub konno. A my proponujemy lot paralotnią, najbardziej dostępny z możliwych sposobów latania, bo sprzęt mieści się w bagażniku samochodu. Możemy wyciągnąć go w każdej chwili, gdy tylko znudzi się nam przejażdżka – namawia Szczygieł, który razem z innymi próbuje ciągle „zaszczepiać” ideę „powietrznych szlaków turystycznych”, a także portali. Szczególnie wśród młodych, których pragnie „zarazić” wolą walki o realizację swych pasji i marzeń. A pytany o cel swojej wyprawy, powtarza słowa, które ją zapowiadały:
– Motoparalotniowy przelot przez Polskę – łączący najbardziej oddalone zakątki kraju – to: wyprawa po piękno… zachwyt… radość życia… To ukazywanie uroków polskiego krajobrazu, pasji… latania… To odsłanianie nowych możliwości… przestrzeni… tych wokół… i w nas… to pokonywanie… zdobywanie… odkrywanie… Odsłaniając szerszą perspektywę krajobrazu, podejmujemy próby ukazywania jego walorów estetycznych – (lub inaczej) – magii, tajemnicy, czaru, harmonii …ale również próbę uświadomienia sobie niepokojących procesów działalności człowieka – skłaniając do refleksji… Zwracamy uwagę na potrzebę rozwoju ponadregionalnej współpracy w wielu dziedzinach – w tym kulturalnej i turystycznej.
Motoparalotnia daje również jedne z największych możliwości wykonania lotniczego materiału fotograficznego i filmowego, bardzo bogaty materiał zdjęciowy. To też atrakcyjny sposób przemieszczania się sprzętem wyczynu sportowego oraz statek turystyki i „rekreacji lotniczej”. Nic więc dziwnego, że Krzysztof Szczygieł nadal chce zarażać swoim uśmiechem i dobrą energią z nieba.
– Mówi się: „latamy by żyć” lub „żyjemy by latać” a czasem po prostu lecimy, by wracać na ziemię… – próbuje wytłumaczyć Krzysztof.
Co ciągnie go w górę?
– Niektórzy mówią o odmiennym stanie świadomości, inni o przyjemności, a jeszcze inni o stanie wolności. Na pewno wszystko to prawda – przyznaje Szczygieł. – Tam, w górze, człowiek poznaje samego siebie. To przestrzeń, w której jest się prawdziwym. A to, co się z nami dzieje, zależy tylko od Najwyższego i w pewnym sensie od nas samych. Możemy zbratać się z żywiołami i odnaleźć swoje prawdziwe „ja” – mówi życząc wszystkim wysokich i pięknych lotów każdego dnia w życiu, a także zawsze szczęśliwych powrotów.
raster
Realizacji zadania podjęli się:
Piotr Krupa z Rzeszowa – członek Mikrolotowej Kadry Narodowej Aeroklubu Polskiego, wielokrotny medalista mistrzostw PPGG. Aktualny złoty medalista Mistrzostw Polski, złoty medalista Mistrzostw Świata PPGG – Czechy 2009, srebrny medalista Mistrzostw Europy – Łomża 2008 i Mistrzostw Świata – Chiny 2007, trzykrotny medalista – dwa razy złoto raz srebro – w mistrzostwach Ukrainy PPGG. Dziennikarz „Przeglądu Lotniczego”, fotograf członek Związku Polskich Artystów Fotografików, podróżnik. (Skrzydło promujące Podkarpacie)
Alina Jędrys ze Skarżyska – Kamiennej – dziennikarz, koordynator portalu www.tsk.24 fotograf, operator i nawigator.
Krzysztof Szczygieł ze Skarżyska-Kamiennej – dyrektor Miejskiego Centrum Kultury. Animator, menedżer kultury. Organizator i realizator projektów – wydarzeń: kulturalnych, sportowo – rekreacyjnych i turystycznych. Instruktor, sędzia sportów obronnych i strzelectwa sportowego. Uczestnik i współorganizator imprez i pokazów lotniczych. Pilot PPGG. Fotograf, podróżnik… (Skrzydło promujące miasto i powiat Skarżysko)
Projektem z ziemi zarządzali i gnanych wiatrem po bezdrożach błękitu zbierali: Beata Jedlińska, Paweł Kupidura, Rafał Woźniak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry