Getting your Trinity Audio player ready...
|
Wojewoda świętokrzyski, RIO oraz marszałek Sejmu umywają ręce od problemu wypłacenia wynagrodzenia zawieszonemu w czynnościach prezydenta Starachowic Wojciechowi B. Są niejasności w przepisach i od kilku miesięcy nie dostaje on pensji.
Odkąd prezydent wyszedł z aresztu, a sąd zawiesił go w obowiązkach służbowych, urzędnicy próbują ustalić, czy pensja mu się należy, a jeśli tak, to w jakiej wysokości. Pisali, monitowali, a odpowiedzi, co z tym fantem zrobić, nie otrzymali.
– Niby wszyscy wiedzą, że nie ma uregulowania prawnego, a jakoś się dobrze bawią. Wystąpiłem do wojewody, jako przedstawiciela rządu w terenie, ale dostałem odpowiedź, że nie jest od tego. Zwróciłem się z pismem do Regionalnej Izby Obrachunkowej, jako instytucji nadzorującej finanse publiczne, ale przesłała je służbom wojewody, które ponowiły tylko swoje stanowisko. Wynika z niego jasno, że nie jest to zagadnienie Urzędu Wojewódzkiego, który ma kontrolować jedynie wykonanie prawa. Napisałem też do marszałka Sejmu, prosząc o podjęcie inicjatywy ustawodawczej, ale otrzymałem odpowiedź, że nie jest to organ zajmujący się takimi sprawami. Nie liczyłem, że marszałek zajmie się tym osobiście, ale miałem nadzieję, że skieruje to chociaż do odpowiedniej komisji. Tak się jednak nie stało. W tej chwili czekamy już tylko na odpowiedź ministra administracji i cyfryzacji, już miesiąc. Nie należy się wiele spodziewać. Dalej mamy pata prawnego, z którym nie wiadomo co zrobić – stwierdził Kwiecień.