Getting your Trinity Audio player ready...
|
Podczas prac przy budowie północno zachodniej obwodnicy Starachowic znaleziono ludzkie szczątki. Czy są to ciała przymusowych pracowników obozowych z czasu II wojny światowej?
W ubiegłym tygodniu (środa, 10 sierpnia) do Komendy Policji w Starachowicach wpłynęło zawiadomienie, że na budowie północno-zachodniej obwodnicy Starachowic, w okolicy Strzelnicy, odnaleziono ludzkie szczątki.
Sprawę potwierdza prokurator.
– Szczątki nie są świeże, mają z pewnością kilkadziesiąt lat. Zostały zabezpieczone i czekamy na opinię biegłych – powiedział w rozmowie z gazetą Krzysztof Grudniewski z Prokuratury Rejonowej w Starachowicach.
– Nie zdziwiło by mnie to – mówi biegły sądowy Krzysztof Daniszewski – nie byłby to zresztą pierwszy raz. Takie rzeczy i takie znaleziska już się zdarzały.
Czy mamy do czynienia z masowym grobem żydowskich jeńców pracujących w zakładach starachowickich? Czas pokaże.
Poprosiliśmy o komentarz inwestora północno-zachodniej obwodnicy Starachowic – Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Kielcach. Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy.
– Mając na uwadze Pani prośbę skierowaną mailowo w dniu 16 sierpnia 2022r. o pilny komentarz w sprawie odnalezionych na budowie północno-zachodniej obwodnicy Starachowic szczątków ludzkich, uprzejmie informuję, że sytuacja jest nam znana i na bieżąco monitorowana.
Ze swojej strony firma Fabe Polska Sp. z o.o. zapewnia nadzór nad pracami ziemnymi przy budowie obwodnicy Starachowic, który sprawowany jest przez uprawnionego do tego archeologa. Tym samym podejmowane są odpowiednie działania adekwatne do tego rodzaju sytuacji.
Na terenie wykonywanych prac ziemnych zostało odnalezionych kilka luźnych kości, teren został zabezpieczony i ogrodzony. Trwają czynności archeologiczne mające na celu ustalenie szczegółów co do znalezionych szczątków. Na tego typu inwestycjach znaleziska takie nie należą do rzadkości dlatego standardem jest zapewnienie właściwego nadzoru archeologicznego.
Podczas dalszych prac ziemnych sprawowany będzie ciągły nadzór archeologiczny. Dalsze działania uzależnione są od wyniku badań archeologicznych – napisał Andrzej Kraiński NACZELNIK WYDZIAŁU REALIZACJI INWESTYCJI KIEROWNIK PROJEKTU (Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Kielcach)
Identyczną odpowiedź otrzymaliśmy od firmy Fabe Polska SP. Z O.O.
Sprawą zainteresowany jest Howard Chandler – ocalały z Holocaustu żydowski, 94-letni mieszkaniec dawnego Wierzbnika, który kilka tygodni temu gościł w naszym mieście. Hedy Chandler – córka ma nadzieję, że miejsce to zostanie otoczone należnym mu szacunkiem.
– Zgłosiłam to Naczelnemu Rabinowi Polski Michaelowi Schudrichowi. Jedno jest pewne – miejsce znalezienia szczątków to musi być miejsce święte. Mój ojciec pamięta tamten dzień, co prawda nie było go tam, ponieważ pracował w innym obozie w pobliżu, ale inni robotnicy przymusowi mu o tym opowiadali. Powiedziano mu, że ziemia faluje, ponieważ nie wszyscy, którzy zostali pochowani, byli martwi. Pochowano ich umierających, ziemia była czerwona od krwi. Ojciec pamięta, że był to płytki grób. Skontaktowałam się z biurem Prezydenta Starachowic – przesłałam wszystkie posiadane informacje – napisała będąca w kontakcie z Gazetą Hedy Chandler. Zawiadomiła również dr Christophera Browninga, autora książki Pamięć przetrwania.
– Dziękuję za informację o odkryciu szczątków ludzkich w pobliżu terenu dawnej fabryki amunicji Strzelnica i obozu pracy niewolniczej. W lesie Bugaj tuż za fabryką i obozem odbyło się kilka egzekucji na dużą skalę (największa na początku marca 1943 r., tuż przed wyjazdem Althoffa), a wielu więźniów rozstrzelanych w barakach chorych i innych miejscach obozu zostało prawdopodobnie pochowanych w pobliskim obozie. Także w lesie. Mam nadzieję, że nastąpią staranne, pełne szacunku i rozszerzone poszukiwania i wykopaliska lasu. Szczątków musi być dużo więcej niż jeden zbiorowy grób – napisał autor wspominanej książki. Możemy w niej znaleźć opis tamtych dramatycznych wydarzeń.
– Szał zabijania nasilił się, kiedy wybuchła epidemia tyfusu i Althoffa (komendant Strzelnicy i Majówki) ogarnęła obsesja wyłapywania i eliminowania więźniów, których choroba czyniła tymczasowo niezdolnymi do pracy i którzy rozpaczliwie starali się ją ukryć. Początkowo jego taktyka polegała na pojawianiu się w obozie w nocy i nakazywaniu więźniom opuszczenia baraków. Tych, którzy nie mieli siły podnieść się z pryczy, zabijał. Gdy więźniowie zorientowali się, jak ważne jest to, by zwlec się z pryczy i wyjść z baraku – do pracy i podczas nocnych kontroli – choćby nawet towarzysze mieli ich wynieść na rękach (…) W Strzelnicy istniała przeszkoda szczególnie trudna do pokonania dla cierpiących na zawroty głowy: schody, prowadzące z baraków w górnym obozie na plac apelowy. Chorych, którzy nie potrafili po nich zbiec, nie zataczając się i nie chwiejąc na nogach, odciągano na bok i zabijano. Ta technika selekcji dawała Althoffowi co najmniej dwudziestu, trzydziestu zabitych jednego wieczoru. Jej wariantem było zmuszanie więźniów do przejścia po wąskiej belce czy równoważni, niewykonalne dla osób oszołomionych wysoką gorączką. Czasem Althoff kazał więźniom, zarówno w Strzelnicy, jak i Majówce, biegać w koło – nazywając to ćwiczenie Runde machen, czyli robieniem kółek – żeby oddzielić chorych, niebędących w stanie utrzymać narzuconego tempa. [Browning, str. 177-178]
Sprawa nie trafiła jeszcze do Instytutu Pamięci Narodowej. Szczątkami Pion śledczy IPN może zająć się zależnie od tego, co wykażą ekspertyzy. Wciąż nie mamy komentarza Gminy Żydowskiej.