Getting your Trinity Audio player ready...
|
Dobrowolnie można było odejść z MAN-a do dziś. Ci pracownicy, którzy zdecydowali się na takie rozwiązanie umowy o pracę, dostaną w zamian dwie pensje więcej niż przewiduje Kodeks Pracy. Na razie trudno powiedzieć, ile osób skorzystało z takiej opcji. Do końca sierpnia zwolnionych zostanie jednak 130 osób, a kolejnych sześćdziesiąt otrzyma wypowiedzenia we wrześniu.
Jeszcze kilka miesięcy temu ze starachowickiego zakładu koncernu MAN wyjeżdżało kilkanaście autobusów dziennie, trafiały między innymi do Niemiec, Włoch, Hiszpanii. Teraz zamówień jest mniej, więc by utrzymać rentowność spółki, zarząd zdecydował się na redukcję zatrudnienia. Mówiło się o 240 osobach, zatrudnionych na umowy czasowe, ale także na stałe. Dziś już wiadomo, że cięcia dotkną na razie „czasowych”. Do końca sierpnia z pracy odejdzie 130 osób, a kolejne 60 otrzyma wypowiedzenia we wrześniu, poinformował GAZETĘ Jan Seweryn, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji NSZZ „Solidarność”.
Wśród kryteriów decydujących o zwolnieniu będzie m.in. jakość, dyscyplina pracy, kwestie socjalne, czyli liczba osób na utrzymaniu pracownika oraz stan cywilny, o co pytano w rozprowadzonych ankietach.
W zeszłym tygodniu rozpoczęto realizację planu dobrowolnych odejść z zakładu, co uzgodniono na spotkaniu zarządu ze związkowcami.
– Osoby, które do 18 czerwca same zgłoszą się do zwolnienia otrzymają odprawę wyższą o dwie pensje niż przewiduje Kodeks Pracy – mówił Seweryn. – W najlepszym razie będą mogli dostać jednorazowo nawet siedem pensji (łącznie z okresem wypowiedzenia). I pewnie ci, którzy mają jakąś pracę na oku, tak właśnie zrobią. Ale nie jestem optymistą. Nie sądzę, żeby było ich więcej niż jakieś 20 -25 osób – ocenia związkowiec.
Do końca 2012 roku spółka zobowiązała się także utrzymać zatrudnienie na poziomie 1510 osób, ale nie wiadomo, co będzie dalej.
-Niewykluczone, że problem wróci w styczniu. Gwarancje mamy tylko do końca roku – zauważa Seweryn. – A zima, wiadomo, nigdy nie była dobrym okresem, dlatego i teraz nie spodziewamy się większych zamówień – mówi związkowiec.