Getting your Trinity Audio player ready...
|
Akcja przeprowadzona przez strażaków ze Skarżyska – Kamiennej i Grzybowej Góry, która miała miejsce 19 czerwca br. podczas pożaru stodoły w Grzybowej Górze była, według interweniującej w GAZECIE, długa i chaotyczna.
Głównym problemem był późny, zdaniem czytelniczki, przyjazd na miejsce zastępów pożarników. Z jej obserwacji wynika, że skarżyscy funkcjonariusze dojechali na miejsce w ciągu 15 – 20 minut od zgłoszenia, a straż miejscowa 15 minut później.
-Dzwoniliśmy na numer alarmowy 112, ale odezwał się błąd w połączeniu. Drugi raz nie próbowaliśmy bo podobno sąsiad już zgłosił – napisała interweniująca w GAZECIE czytelniczka.
Rzecznik prasowy KP PSP w Skarżysku Kamiennej, st. kpt. Michał Ślusarczyk powiedział nam, że zdarzenie zauważono o godzinie 17.01, zgłoszenie do powiatowego stanowiska kierowania było trzy minuty później, a przybycie na miejsce pożaru pierwszego zastępu zostało odnotowane już o godzinie 17.13.
– W przypadku naszej jednostki jest to dość spora odległość. Myślę, że to nie jest długi czas. Od strażaków, którzy bezpośrednio brali udział w akcji wiem, że w momencie przybycia naszych zastępów pożar był mocno rozwinięty, bo w budynku było siano, słoma, drewniane elementy. Tyle ile mogliśmy zrobić, zrobiliśmy. Gdyby zdarzenie zgłoszono wcześniej, mniejsze byłyby straty. Nie sądzę, żeby wpłynęły na to takie parametry jak czas dojazdu – dodał.