Getting your Trinity Audio player ready...
|
– Postawione mi przez prokuratora zarzuty zostaną zweryfikowane wyrokiem niezawisłego sądu – oświadczył Wojciech Bernatowicz
Prezydent przeprasza
I już urzęduje
Po ponad dwumiesięcznej przerwie, do pracy wrócił prezydent miasta. Nic nie wskazuje na to, że złoży urząd, czego domaga się nie tylko opozycja.
Powrót do magistratu prezydent zaczął od oświadczenia, w którym „za zaistniałą sytuację”, przeprosił wszystkich starachowiczan. Tłumaczył się również z decyzji, związanych ze zwolnieniem z aresztu. Były one -jak twierdził – podyktowane wyłącznie troską o jego najbliższych.
„… Stają przede mną trudne decyzje – zarówno osobiste jaki zawodowe. Moja trzymiesięczna nieobecność powoduje konieczność dogłębnego przeanalizowania sytuacji gminy. Zwłaszcza, że zbliża się czas przedstawienia najważniejszego dokumentu finansowego – budżetu, który będzie określał zadania, przed jakimi stoi gmina w kolejnych latach.
Będzie to również najważniejszy dokument dla prezydenta miasta – być może mojego następcy. W związku z tym, natychmiast po krótkim, koniecznym dla zdrowia urlopie rozpocznę niezbędne w tej sytuacji działania tak, aby miasto zarówno w sferze wizerunkowej, jak i gospodarczej nie poniosło uszczerbku.
Dobro Starachowic było i jest dla mnie najwyższą wartością. Jeszcze raz przepraszam wszystkich.- dodał, dziękując tym, którzy w tak trudnym czasie udzielili zarówno jemu, jak i jego rodzinie, wsparcia oraz otuchy”.
We wtorek prezydent wrócił jednak do pracy, czym zszokował członków nawet ostrożnych do tej pory partii. PO już nie proponuje prezydentowi rozważenia dymisji, ale stanowczo domaga się, by natychmiast złożył mandat. Nawet część radnych z koalicyjnego SLD uważa, że dalsze rządzenie miastem przez Wojciecha Bernatowicza jest niemoralne. PiS podtrzymuje swój dawny wniosek o ogłoszenie referendum w sprawie odwołania szefa miasta, a poseł Lipiec podjął kroki w sprawie uchwalenia prawa, które umożliwi zawieszanie osób z zarzutami karnymi w pełnieniu ważnych funkcji publicznych.