„SPOTKANIA Z MŁODZIEŻĄ SĄ DLA MNIE WYJĄTKOWE”

Getting your Trinity Audio player ready...

Maria Seweryn, aktorka teatralna, filmowa i reżyser po raz drugi gościła w Starachowicach. Poprowadziła warsztaty aktorskie zorganizowane przez Młodzieżowy Dom Kultury.
Ukończyła Wydział Aktorski warszawskiej Akademii Teatralnej, gra w stołecznych teatrach: w Teatrze Polonia, Och-Teatrze, Teatrze Imka i Teatrze Syrena oraz w Krakowskim Teatrze STU. Na planie filmowym pojawiła się jako czterolatka w „Dyrygencie” Andrzeja Wajdy. W 1993 r. zadebiutowała w filmie Radosława Piwowarskiego „Kolejność uczuć”. Za tę role otrzymała Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego oraz nagrodę w plebiscycie Radia „Zet” za najlepszy debiut aktorski ostatnich pięciu lat. Później zagrała w „Wielkim tygodniu” Andrzeja Wajdy, „Matce swojej matki” Roberta Glińskiego, w filmach Tomasza Koneckiego: „Pół serio” i „Idealny chłopak dla mojej dziewczyny”, a także w „Julia wraca do domu” Agnieszki Holland, w „Boisku bezdomnych” Kasi Adamik, a niedawno zagrała po francusku w filmie „Meme Pas Froid”. Występowała również w wielu spektaklach teatralnych i widowiskach Teatru Telewizji. Od trzech lat wykłada w szkole aktorskiej Romy Gąsiorowskiej AktoRstudio. Maria Seweryn zajmuje się również reżyserią.
Na warsztaty aktorskie do Starachowic przyjechała po raz drugi. Przyjęła zaproszenie Młodzieżowego Domu Kultury, który spotkanie zorganizował we współpracy ze Starachowickim Centrum Kultury i Stowarzyszeniem Promocji Talentów przy MDK w Starachowicach.
– Warsztaty, które zorganizowaliśmy we wrześniu, cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem młodzieży z miasta i powiatu starachowickiego, więc postanowiliśmy je powtórzyć – mówi Agnieszka Lasek – Piwarska, dyrektor MDK – Młodzież, która uczestniczyła w zajęciach z panią Marią Seweryn, była zachwycona sposobem prowadzenia zajęć, możliwościami i osobowością prowadzącej. Gdy tylko udało się ustalić termin, zaprosiliśmy do Starachowic panią Marię Seweryn ponownie.
Dla dziennikarzy, a przede wszystkim dla młodych adeptów sztuki aktorskiej, Maria znalazła czas między spektaklem a próbami do kolejnej sztuki. Skąd ta sympatia do naszego miasta? Czy Starachowice zajmują jakieś szczególnie miejsce w jej życiu?
– Tu jest nasza rodzina, siostra mojej babci. Tu wychowała się moja babcia, mój dziadek, więc tak, oczywiście… W Starachowicach byłam na nocach teatralnych, we wrześniu 2017 roku, więc zawodowo to była moja pierwsza wizyta. Bardzo dobrze wspominam te warsztaty i atmosferę. Kiedy zadzwoniła do mnie pani Agnieszka (Agnieszka Lasek – Piwarska, dyrektor MDK – przyp.red.), bez chwili wahania dograłyśmy termin, z radością jestem tu znowu… Mam świadomość, że to są tylko trzy godziny, mało czasu. Ale wierzę w spotkania, w to, że ludzie na siebie oddziałują. Chcę, by usłyszeli parę zdań, które mnie pomogły i może im się przydadzą. Kocham teatr, to jest mój drugi dom i jeśli spotkanie ze mną spowoduje, że oni odwrócą się na chwilę w jego stronę, zapragną teatru, to będę szczęśliwa.
Warsztaty, które prowadzi spotykają się z ogromnym zainteresowaniem uczestników. Również aktorce sprawiają przyjemność.
– Lubię to, że mogę się z nimi spotkać, że oni tego chcą. Lubię młodą wiarę, energię i pęd do przodu, potrzebę wyjścia na scenę, radość z tego, że można coś spróbować zagrać, dowiedzieć się. To lubię najbardziej. Bo nie zawsze się to zdarza. A aktorstwo polega na dawaniu…
Maria Seweryn wierzy w młodych ludzi, również w to, że obojętne z jakiej miejscowości pochodzą, są w stanie osiągnąć to, czego pragną.
– Dlaczego nie… Przecież to nie o to chodzi skąd się pochodzi. Czasem właśnie moi koledzy z mniejszych miast lub wsi właśnie czerpią z tego siłę, bo ich świat był mniejszy, nie tak anonimowy, intymniejszy, nie wiem… Nie ma recepty, nie da się też przewidzieć jak komu potoczy się kariera. Jeśli przejrzy pani listę dziesięciu najlepszych w tej chwili aktorów okaże się, że to osoby z małych miast…
Mówiąc o studiach aktorskich nie sposób nie zapytać, jak jej rodzice – Krystyna Janda i Andrzej Seweryn – zareagowali na informację, że ich córka wybiera taką samą drogę życiową i chce zdawać do szkoły teatralnej?
– Byli w rozpaczy. Ale nic nie mogli zrobić. Wychowali mnie w poczuciu wolności.
Aktorka posiada duże doświadczenie, zagrała wiele ról w teatrze i w filmie. Praca aktora związana jest z wieloma wyrzeczeniami, próby i spektakle to ciągły brak czasu dla rodziny, zainteresowanie mediów, castingi do ról. Maria codzienność pracy aktora zna bardzo dobrze. Czy poleca młodym ludziom ten zawód?
– Jeśli tego pragną, są zdeterminowani, to jak najbardziej. Najwyżej się nie dostaną, to zawsze jest jakieś ciekawe doświadczenie… – ze śmiechem mówi Maria Seweryn. – To nie jest łatwy kawałek chleba. To okrutny zawód. Ma sam w sobie zaprzeczenie. Trzeba być niezwykle wrażliwym człowiekiem, otwartym, mieć wiarę dziecka. A przy tym wszystkim, trzeba umieć być cynicznym, nauczyć się chronić siebie, trzeba bywać również egocentrykiem. To trudne. Ilu studentów szkół teatralnych co roku wychodzi ze szkoły, powiedzmy 80 osób, a niewielu osiąga coś, co można nazwać sukcesem czy spełnieniem… A jak raz spróbuje się tego i poczuje przyjemność, trudno o tym zapomnieć i z tego zrezygnować. I to może być bolesne.
Nie da się ukryć tego, kim są rodzice Marii Seweryn, to wybitni aktorzy teatralni i filmowi. Zdobywcy wielu nagród, cenieni zarówno w Polsce, jak i w Europie. Czy dziecko medialnych rodziców jest z góry skazane na medialny sukces?
– Po pierwsze, startowałam w innych czasach, gdzie media jeszcze nie miały takiej bezmyślności i jeszcze panowały zasady. Każdy teraz może nazwać się dziennikarzem. Zresztą tak jak wielu ludzi nazywa się aktorami, a daleko im do bycia aktorem. A jeśli chodzi o mnie, o kontekst moich rodziców, to pewnie z jednej strony było mi łatwiej, bo nazwisko mam z urodzenia i jak ktoś mówi „Seweryn”, to wie o kogo chodzi. Tylko paradoks polega na tym, że chodzi im o Andrzeja Seweryna. A nie o Marię. Z drugiej strony moja praca polegała na tym, by świat się dowiedział, że jest Maria – dodaje ze śmiechem aktorka. – A tak naprawdę to uważam… Jak mówi Marysia Peszek, gdy pyta się ją, jak ona sobie poradziła z nazwiskiem „Peszek”, to ona odpowiada: ja to nic, proszę zapytać Marię, która ma dwoje takich rodziców. Zabawne jest to, że jestem już naprawdę dojrzałą kobietą, a wciąż pytana jestem o moich rodziców. Jakbym wciąż miała 17 lat. To państwo wciąż wracacie do tego, porównujecie mnie. Ja tego nie robię, bo to bez sensu. Nie można żyć i pracować porównując się do kogokolwiek.
Jest skromną osobą i na pytanie, czy ma poczucie, że świat już wie, kim jest nie tylko Andrzej Seweryn, ale też Maria Seweryn odpowiada wprost, że nie. Na pytanie, czy dąży do tego mówi:
– Już mniej. Już nie mam złudzeń. A wynika to chyba z wieku. Mam swoją wartość, wiem ile umiem, czego mi brak, nad czym jeszcze powinnam pracować. Ale jestem chyba niezłą aktorką. Myślę, że jestem aktorką, która potrafi zagrać naprawdę dużo, bo miałam to szczęście grania w niezwykle różnorodnym repertuarze. W teatrze. Tęsknię za kinem, od niego zaczynałam…Choć parę miesięcy temu zagrałam we francuskim filmie…
W polskim kinie, w sztuce wiele się dzieje. Powstają nowe filmy, nowe produkcje. W ostatnim okresie nie widzieliśmy w nich pani Marii.
– Urodziłam syna, który kończy za miesiąc drugi rok. I dopiero zaczynam wychodzić z domu. Przytrafiło mi się dość późne macierzyństwo, więc wykorzystałam je w pełni i mało interesowało mnie kino polskie przez ostatnie dwa lata, bo jedyne co mnie interesowało, to spędzanie jak najwięcej czasu w domu, z dziećmi. Chciałam nadrobić ostatnie lata, które były wspaniałe, ale bardzo intensywne, szczególnie przy moim ukochanym „Och – Teatrze”, któremu poświęciłam się całkowicie.
Przedstawiciele kultury polskiej wielokrotnie swoją postawą wyrażali protest przeciwko politycznej rzeczywistości. Jak aktorka ocenia to, co obecnie dzieje się w teatrze?
– Polska kultura, w sytuacji jaka jest obecnie w naszym kraju, silnie zabiera głos. To, co dzieje się w teatrze, cieszy. Teatr wielokrotnie odgrywał znaczące role w sytuacji politycznej w Polsce, choćby w 1968 roku – mówi Maria Seweryn. – Znów okazuje się, że teatrowi nie da zamknąć się ust, że wtrąca się. Jest niezależny i buntuje się. Teatr nie jest obojętny i w tym sensie pełni wspaniałą rolę społeczną, poza artystyczną. Wierzę w wolność, jest mądra. Kiedy jest wolność, wszystko się porządkuje.
Maria Seweryn jest zajętą osobą. Jej kreacje aktorskie możemy podziwiać nie tylko w Warszawie, ale też w Krakowie. Nie osiada na laurach, wciąż występuje, a w planach ma kolejne role.
– Ze Starachowic jadę znowu do Krakowa, do Teatru STU, gdzie mam pierwszą próbę do nowego spektaklu. Tym razem jest to współczesna, dwuosobowa sztuka, która jest przejmująco smutna. Jestem wdzięczna Teatrowi STU, że ma odwagę robić takie przedstawienia. To sztuka o spotkaniu po latach byłego małżeństwa, z utratą dziecka w tle. Zagram z Robertem Gonerą, a reżyserować będzie Marek Gierszał. A potem wracam do Warszawy, ponieważ w piątek (16 lutego br.), odbędzie się premiera nowej sztuki „Casa Valentina” w reżyserii Macieja Kowalewskiego, w której zagram żonę transwestyty.
Widząc twarz autora, słysząc jego nazwisko utożsamiamy go z konkretną rolą czy rolami. Czy Maria Seweryn ma ulubioną postać, którą odgrywała i z chęcią do niej wraca?
– To jest zadziwiające. Czasami mam wrażenie, że jakieś role do mnie przychodzą dlatego, że coś wydarzyło się w moim życiu i że jestem gotowa to zagrać. A czasami jakieś role antycypują zdarzenia, gram je dwa czy trzy lata i nagle wydarza się coś takiego, co dzieje się w tej roli. Dziwne jest to mieszanie się życia z rolami teatralnymi. To chyba coś innego niż w filmie. Bo role teatralne gramy latami, dojrzewają z nami, zbliżają, oddalają, potem wracają. Abstrahując od tego z kim się utożsamiam, to bardzo chciałabym zagrać Fedrę, albo Medeę, albo Klitajmestrę. Role z repertuaru antycznego, bo jestem na to gotowa. Tylko kto teraz robi antyk?
?????
W drugich warsztatach aktorskich z Marią Seweryn, które odbyły się 10 lutego br., udział wzięło 30 młodych ludzi. Czy będą kolejne?
– Biorąc pod uwagę ciągłe zainteresowanie i zadowolenie uczestników z warsztatów, bardzo byśmy chcieli ponownie zaprosić Marię Seweryn do naszego miasta – mówi Agnieszka Lasek – Piwarska. – Mamy nadzieję, że w Starachowicach, w Młodzieżowym Domu Kultury, pani Maria poprowadzi jeszcze wiele razy takie spotkania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry