Getting your Trinity Audio player ready...
|
Po udanym debiucie w „Mam Talent”, Kuba Surdy ze Starachowic, wspólnie ze swoją nową grupą – Guardian Angels – zawojował jurorów najnowszej polsatowskiej produkcji – „Tylko taniec. Got to dance”, pokazując na scenie, czym jest taniec erotyczny. Z zapowiadanej porażki wyszło wspaniałe show!
Od hip-hopu do tańca brzucha. Od burleski do pole dance’u, a po drodze step, salsa, flamenco, bollywood i modern jazz. Ale męskiego striptizu w „Tylko taniec. Got tu dance” – najnowszym programie Polsatu – z udziałem tych, którzy kochają pląsy, jak dotąd jeszcze nie było. Zmienił to dawny starachowicki bokser, który wspólnie ze swoją nową grupą chippandalesów – Guardian Angels – pozytywnie zaskoczył widzów i jurorów.
Kiedy zobaczyli ich po raz pierwszy, widać było cień przerażenia, a gdy okazało się, że panowie zajmują się tańcem erotycznym, ustąpiło miejsca zdziwieniu. Krystyna Mazurówna, największa polska tancerka i choreograf XX wieku, zdumiała się nawet, że istnieje taki styl. Chłopcy najpierw zrzucili marynarki, potem krawaty, aż w końcu koszule, pokazując trochę swojego ciała, ku niesamowitej radości Joanny Liszowskiej.
– To była taka wisienka na torcie – stwierdziła z uśmiechem jurorka.
Pod mega wrażeniem był także Alan Andersz, osadzony mocno w środowisku hip – hopowym.
– Bałem się, że pójdziecie dalej, a ja „nie jaram” się męskim striptizem” – mówił Alan i z pełnym przekonaniem dał panom zieloną gwiazdkę.
– Świetny początek, jesteście chłopaki jak trzeba, ale coś wystrzałowego w choreografii można było jeszcze dorzucić – powiedziała Mazurówna.
Trudno jednak powiedzieć, co miała na myśli, ale Michał Malitowski, najbardziej utytułowany tancerz latino na świecie, dwukrotny mistrz świata i pięciokrotny mistrz Europy, miał ochotę zobaczyć, jak w tańcu pracują ich mięśnie. I tym sposobem zgarnęli aż cztery gwiazdki, co miejmy nadzieję zapewni im awans do półfinału.
Jednym słowem sukces.
– Chcieliśmy się sprawdzić, pokazać ludziom, że tancerz erotyczny potrafi nie tylko się rozbierać, ale i tańczyć – tłumaczy Kuba, nie kryjąc, że chodziło im też o reklamę.
– Na scenie występujemy od dawna, panie doskonale nas znają, ale zależało nam, by wypromować nazwę naszej nowej grupy – mówi GAZECIE striptizer. – Cieszę się, że spotkaliśmy się z ciepłym przyjęciem, jurorzy potraktowali nas bardzo dobrze, co oczywiście dodało nam tylko skrzydeł. Michał Malitowski powiedział, że myślał, że będzie to dance makabra, a my naprawdę tańczyliśmy i to było widać. Aż się chciało tych gołych ciał więcej oglądać, stwierdził. To było bardzo miłe – przyznaje Kuba.
Wymagało to ogromnej pracy, zwłaszcza że podeszli do tego bardzo profesjonalnie.
-Tym razem mieliśmy wspaniałą choreografkę – Anitę Klimecką z jedynego rewiowego teatru w Polsce Małgorzaty Potockiej. Przygotowania zajęły nam osiem dni. Trenowaliśmy po trzy, czasem i cztery godziny bez przerwy – opowiada Kuba.
Do tego oczywiście treningi na siłowni czy sali fitness, które kształcą ciała tancerzy. Dzięki więc umięśnionej sylwetce i doskonałemu wyglądowi ich show staje się jeszcze bardziej oszałamiające.
– Do perfekcji dopracowywaliśmy układ i dzięki Anitce, stało się to, co się stało i za co jesteśmy jej wdzięczni – mówi Kuba. – Mieliśmy oczywiście własne pomysły i spostrzeżenia, przez które m.in. rozstaliśmy się z poprzednim zespołem. Nie do końca zgadzaliśmy z wizjami menagera, dlatego postanowiliśmy odejść. A teraz chcieliśmy udowodnić, że była to dobra decyzja. Dostaliśmy cztery zielone gwiazdki, czyli najwyższą z możliwych ocen, co mówi samo za siebie. Nas, oczywiście, to cieszy, bo w ten sposób dowiedliśmy, że naprawdę umiemy tańczyć.
O tym, co będzie dalej, zdecydują wkrótce jurorzy. Do półfinału zakwalifikowanych zostanie 24 zawodników, tam oceniać ich będzie grono ekspertów. Ale o tym, kto przejdzie do finału zdecydują już telewidzowie, którzy będą słać smsy. Równolegle, na u istnieje możliwość odtwarzania i oglądania poszczególnych wykonań zarówno odcinków castingowych, jak i półfinałowych. Powstaje też top lista najchętniej oglądanych uczestników programu. Przygotowany na potrzeby programu fan page formatu, stanowi główne narzędzie komunikacji z użytkownikami, uczestnikami castingów i ich kibicami. Podobnie jak w przypadku „Must be the music. Tylko muzyka”, w półfinałowym etapie show użytkownicy a mają możliwość przyznawania złotej karty, dając tym samym szansę na walkę w finale. Zachęcamy więc do głosowania na Kubę, który wspólnie z chłopakami przygotowuje się już do kolejnego występu.
– Mamy już stroje i ciekawy pomysł na półfinał – zdradza w rozmowie z nami. – Jeśli się dostaniemy, będziemy… stepować, przebrani za amerykańskich robotników, w dodatku w wodzie. Chcemy pokazać coś zupełnie nowego, oryginalnego, czego w telewizji jeszcze nie było – mówi.
Pomysł tak jak poprzednio zrodził się w burzy mózgów.
– Wiadomo, że co trzy głowy, to nie jedna. Każdy z nas miał swoją opinię i każdy rzucił kilka pomysłów. Muzykę pomogła dobrać nam choreograf – mówi Kuba.
Co z tego wyjdzie? Miejmy nadzieję, że przekonamy się o tym wkrótce. Na razie chłopcy czekają na wieści, czy przeszli dalej. A do tego czasu być może będziemy mogli oglądać Kubę w kolejnych serialach.
Grał już małe epizody w „Barwach Szczęścia” i w „M jak miłość”. Niedawno wszedł także do kin „Kac Wawa”, w którym znowu wcielił się w rolę tancerza, tym razem na wieczorze panieńskim filmowej Marty, czyli Soni Bohosiewicz. Można go było także zobaczyć w piątym odcinku „Aidy” – najnowszego serialu TVP 2, gdzie pojawił się w fantazji tytułowej Aidy, którą gra również przywołana już Sonia Bohosiewicz.
Natomiast przedwczoraj, w niedzielę wielkanocną, odbyła się TVN-owska premiera filmu „Bokser”, zainspirowanego życiem Przemysława Salety i znowu było go widać. Można powiedzieć, że znów zagrał samego siebie, ale tym razem już nie tancerza, ale boksera.
Bo przypomnijmy, że jako junior Kuba był medalistą Polski.
– Trenowałem prawie dziesięć lat i ten boks ciągle gdzieś w moim sercu pozostał. Wciąż dosyć czynnie uprawiam ten sport, choć nie angażuję się w niego tak bardzo, jak kiedyś. Gdy tylko mam wolną chwilę, lubię porobić technikę i pobić w worek – przyznaje Kuba.
Podobnie zresztą robił to w filmie, kiedy filmowa Ewa, czyli Anna Przybylska, pojawia się klubie, aby porozmawiać z trenerem, on właśnie prowadzi trening.
– Wiadomo, że jest to tylko mały epizod i człowiek czuje pewien niedosyt, zwłaszcza gdy nie jest aktorem – przyznaje w rozmowie z nami i zaraz dodaje: – Marzyłem kiedyś o szkole aktorskiej, tyle z przyczyn niezależnych ode mnie nie mogłem tego zrobić. Myślę, że zacznę kursy aktorskie, bo chciałbym brnąć w to dalej. To bardzo ciekawy sposób na życie.
Próbował także innych zawodów, również jako dziennikarz. Kilka miesięcy był nawet na stażu w TVP Sport i nie wyklucza, że jeszcze kiedyś tam wróci.
– Będą potrzebować ludzi na Euro, a ja pracowałem już przy tworzeniu programów informacyjno – sportowych, EUROexpressu, Sport Telegramu, czy podsumowań sportowego tygodnia, więc może kto wie… – mówi dość tajemniczo.
Obecnie prowadzi rozmowy z Filipem Borowskim z Kabaretu „Filip z Konopi”, który ma zamiar wkrótce zaistnieć jako reżyser i najprawdopodobniej jesienią rozpocznie własną produkcję.
– Mam już zagwarantowaną tam większą rolę, zagram sportowca – zdradza nam Kuba.
Z niecierpliwością czeka na rozpoczęcie zdjęć. A na co dzień pracuje jako przedstawiciel farmaceutyczny i tańczy w „Guardian Angels”.
– Jestem zwykłym, normalnym chłopakiem ze Starachowic – mówi o sobie. – Ale wiadomo, że kiedy tańczy się w telewizji, to trochę przyciąga. Tak zresztą poznał swoją obecną dziewczynę.
– Zobaczyła mnie w jednym z programów, potem napisała do mnie na u. To było bardzo miłe. Z początku nie zauważyłem jej wiadomości, odpisałem chyba po dwóch miesiącach. Ale widocznie los tak chciał, bo zaczęliśmy pisać. Po jakimś czasie przyleciała do Polski z Anglii, a potem ja pojechałem do niej. Może tak miało być… Wierzę w przeznaczenie – przyznaje Kuba.
Co mówią gwiazdy na temat jego dalszego udziału w programie „Got to dance”? Trudno powiedzieć. Ale nigdy nie zaszkodzi mu pomóc, głosując na „Guardian Angels”, do czego raz jeszcze gorąco zachęcamy. I oczywiście trzymamy kciuki!