Getting your Trinity Audio player ready...
|
– Nazywam się Sonia Lebied. Mam jedenaście lat. 17 lipca przyjechałam z Ukrainy…
– Tam mieszkałam w mieście Sumy, chodziłam do klasy piątej. Lubiłam rysunki i wychowanie fizyczne. Na przerwach graliśmy w chowanego. Kiedy wybuchła wojna, obok naszego domu jeździły rosyjskie czołgi i często słychać było wybuchy. Każdego dnia ogłaszano alarm przeciwlotniczy. Wtedy moja babcia wyjechała do Polski. Namawiała także i nas, ale nie mogłyśmy wyjechać, bo nie miałyśmy paszportów. Po wielu kłopotach i staraniach mamy udało nam się je otrzymać i wyruszyłyśmy do Polski. Mój ukochany królik, niestety, musiał zostać u sąsiadów. Najpierw ponad dobę jechałyśmy autobusem do Warszawy. Na dworcu czekała na nas babcia. Popłakałyśmy się, bo tam, w Sumach byłam przekonana, że widziałyśmy się po raz ostatni. Odpoczęłyśmy w Punkcie Pomocy Uchodźcom i razem z babcią przyjechałyśmy pociągiem do Starachowic. Tu zakwaterowano nas w hostelu z obcymi ludźmi. Było smutno, nikogo nie znałam. Do tego gwar, płacz kobiet i małych dzieci, nie zawsze miłe słowa od zdenerwowanych i sfrustrowanych rodaków… Ale babci i mamie udało się znaleźć mieszkanie przy ulicy Żeromskiego. Tam teraz mieszkamy. Poznaję miasto, mam już nawet kilka koleżanek. To od nich dowiedziałam się, że opisywały swoje przeżycia i drukowały w polskich i polonijnych gazetach. Trochę im pozazdrościłam i chociaż dopiero uczę się mówić i pisać po polsku, postanowiłam, że przy ich pomocy ja też podzielę się swoimi wspomnieniami. Mój nauczyciel polskiego obiecał poprawić tekst i wysłać do „Gazety Starachowickiej”. Spróbowałam, a czytelników proszę o wyrozumiałość: nie wszystko jeszcze potrafię ładnie opisać. Bardzo podoba mi się język polski i wydaje mi się bardzo łatwy. Z koleżankami, szczególnie Margaritą i Maszą, które mieszkają w Starachowicach już półtora roku i dobrze mówią po polsku spędzamy dużo czasu: razem bawimy się, a one pokazują mi ciekawe zakątki miasta. Kilka razy byłam na Lubiance. Tam jest super! Odwiedziłam Wąchock i Kielce. Często razem bawimy się i spędzamy ciekawie czas. Zapisałam się do szkoły nr 12. Już mam kilka zeszytów i nowe adidasy na lekcje wychowania fizycznego. Chciałabym tańczyć z Margaritą w zespole „Plejada”; zostałam zaproszona przez Panią Alicję Andrzykowską na pierwsze zajęcia. Już 4 września. Nie mogę się doczekać. Złożyłam też podanie do Ogniska Plastycznego. Może się uda kontynuować moją malarską pasję. Już Starachowicach wzięłam udział w dwóch konkursach plastycznych. Z niecierpliwością czekam na wyniki. W Sumach należałam do sekcji gimnastycznej. Podobno w Starachowicach też można uprawiać gimnastykę… Jak tylko zacznie się szkoła i poukładam sobie tygodniowe zajęcia, spróbuję dołączyć do dziewcząt z „Akro”. Myślę też o nauce francuskiego. Podobno jest to możliwe w moim nowym mieście. Na razie kompletuję zeszyty i przybory szkolne, codziennie poznaję nowe polskie zwroty i wyrażenia, a w „Galardii” i „Action” jestem prawie stałym gościem, bo to ulubione miejsca moich koleżanek. A po kilku tygodniach w nowej szkole spróbuję napisać o tym, jak przyjęły mnie szóstoklasistki z „dwunastki”. Bardzo liczę na ich pomoc i przyjaźń.