„W DOLINIE KAMIENNEJ POWINNO BYĆ ŻYCIE DLA LUDZI A NIE NA SPALANIE ODPADÓW”

Getting your Trinity Audio player ready...

Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic nie ustaje w protestach przeciwko budowie „spalarni odpadów”. Podczas cotygodniowych konferencji prasowych, działacze przedstawiają kulisy dotyczące inwestycji Zakładu Energetyki Cieplnej.
Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w czwartek (15 kwietnia br.), m.in. analizowano zapisy umowy pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach na dofinasowanie inwestycji Zakładu Energetyki Cieplnej.
–  Zakład Energetyki Cieplnej w Starachowicach jako zabezpieczenie dla przyszłej inwestycji pokazuje 10 mln zł dochodów rocznie  – mówi Edward Płusa, starachowicki przedsiębiorca, przeciwnik budowy spalarni. – To wyliczone ilości paliwa, które zużyje spalarnia pomnożone przez wartość, którą otrzyma ze składowisk. To obecne ceny rynkowe, ale obecnych cen nie można przekładać na te, które będą za 2, 3 czy 5 lat. W tym czasie nastąpią zmiany, które wymusza na nas UE. (…) To się może odwrócić i jakiekolwiek liczenie dziś nie ma sensu, bo nie wiadomo, w którą stronę to pójdzie. To jest „palcem na wodzie pisane”.
Jak mówi działacz Inicjatywy dla Starachowic, adwokat Piotr Capała, ZEC chce pożyczyć z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach 74 mln 556 tys złotych i miała to być umowa preferencyjna.
– Tymczasem, jak czytamy w odpowiedzi WFOŚiGW, zawarciu umowy nie towarzyszyły żadne negocjacje, a wniosek ZEC został potraktowany standardowo – mówi P. Capała.  – Prezes Pocheć i prezydent Materek próbują sprzedać nam rzekomy sukces. Tymczasem pożyczkodawca przewidział ogromne zabezpieczenia, także sytuacja robi się szalenie niebezpieczna i ZEC stawiany jest w trudnej sytuacji.
Dodał, że umowa ma być zabezpieczona majątkiem gminy, ale także poprzez inne zabezpieczenia. To weksel własny in blanco wystawiony przez ZEC, który nie jest uzupełniony o sumę zabezpieczenia. Wierzyciel samodzielnie go wypełnia i może tu wpisać kwotę dobrowolnie do sumy przeszło 103 mln zł. Weksel ten można przekazać w obrót, co jest niebezpieczne i znacząco pogorszy sytuację ZEC. Jest też oświadczenie pożyczkobiorcy o poddaniu się rygorowi egzekucji z terminem nadania klauzuli wykonalności do 31 grudnia 2046 roku.
W ciągu roku, ZEC będzie spłacał raty w wysokości: 2 372 560 złotych. Ostatnia rata to, aż 22 369 800 złotych, która może być umorzona, jeśli ZEC będzie regularnie przez czas trwania umowy wywiązywał się z zobowiązań. Pożyczka ma być wzięta na lata 2023-2045.
– Umowa ma obejmować 20 lat spłaty pożyczki, to szmat czasu. Wszystko może się zmienić w zakresie gospodarowania odpadami – mówił Sławomir Celebański. – Za trzy lata mogą być inne opakowania,
a cena RDF z ujemnej może się stać dodatnia. Czy jesteśmy upoważnieni, żeby taki dług na dzieci tego miasta narzucić? Co one wtedy zrobią? – skierował pytanie do radnych.
Stowarzyszenie zadało również pytanie, skąd Zakład Energetyki Cieplnej weźmie brakującą kwotę, ponieważ najniższa oferta na budowę instalacji opiewa na 102 679 170 zł. Odejmując od tej kwoty pożyczkę z WFOŚiGW, gminnej spółce brakuje 28 123 170 złotych.
– Skąd weźmiemy brakujące 28 mln zł? Czy to będą kredyty bankowe, bo kapitał własny nie jest możliwy, gdyż wynik finansowy spółki jest na poziomie zero.  Kto realizuje projekty inwestycyjne na 100% długu? Wielcy ryzykanci, ale nie na swoje ryzyko, a ryzyko mieszkańców miasta – mówił Celebański. – Czy radni mają świadomość  tego co się dzieje? Strategia miasta powinna być taka, żeby w dolinie rzeki Kamiennej żyli ludzie, a nie były spalane śmieci.
– To jest hazard uprawiany na mieszkańcach Starachowic – dodał Piotr Capała.
Działacze Inicjatywy dla Starachowic pokazali, jak na przestrzeni lat zmieniały się poglądy prezesa ZEC, Marcina Pochecia.
– Przed wyborami w 2014 roku bulwersowała go niegospodarność i nagrody dla prezesów miejskich spółek. Tymczasem, jako prezes ZEC wziął wynagrodzenie uzupełniające w 2019 roku – 26.400 zł i w 2020 roku – 33.000 zł. Za tak znacznymi kwotami powinien iść wymierny wynik finansowy. A zarówno na sprzedaży ciepła, jak i za usługi komunikacyjne w tym czasie wynik był na zero.
Nawiązano również do wypowiedzi prezydenta Marka Materka w mediach społecznościowych w kontekście zawartej przez ZEC umowy na pożyczkę. „Umowa to jedno, a co faktycznie zostanie zastawione, to drugie. A tu negocjacje trwają i wyglądają dobrze” – cytowano.
– Treść umowy jest taka, jaka jest. My z tą umową zostaniemy. W kontekście tej umowy, nie jest ważne to, o czym rozmawia się ze sobą przy kawce czy przy ośmiorniczkach. Istotne jest to, jaka jest treść tej umowy. To jest niepoważne, by w taki sposób mówić o zobowiązaniu na 75 milionów złotych – podkreślał Piotr Capała. – Jak wygląda zarządzanie? Najpierw zawieramy umowę, po to żeby później, kiedy została ujawniona jej treść i okazuje się, że mieszkańcy nie są do końca zadowoleni z tego, że nie informuje się ich o posunięciach ZEC-u i miasta, że zastawia się szkołę. To nagle teraz pojawiają się negocjacje na podpisanej umowie.
– Porównuje się starachowicką spalarnię do spalarni Krosno, którą realizuje 28 samorządów, a nie jeden. Poza tym, tam nie będzie spalany RDF tylko resztki z procesu recyklingu, których nie da się przetworzyć. Porównywanie się do Krosna jest nie na miejscu, podobnie jak do krakowskiej spalarni, gdzie spalane są odpady zmieszane – mówił Sławomir Celebański.
– Ja należę do przeciwników spalania. Kto jest za spalarnią, od razu może się czuć moim przeciwnikiem. Są inne technologie na niszczenie odpadów. Wcale nie trzeba spalać. To jest jedna z najgorszych technologii – mówił starachowicki przedsiębiorca Edward Płusa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry