Getting your Trinity Audio player ready...
|
1,6 promila alkoholu miał w organizmie nauczyciel jednego ze starachowickich gimnazjów i w takim stanie chciał prowadzić w-f. Ktoś jednak wezwał policję. W stosunku do pedagoga wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
Mandat, nagana i póki co grzywna – z tym jak na razie musi liczyć się wuefista, który nietrzeźwy zjawił się w szkole, by prowadzić lekcje.
– 10 czerwca ok. godz. 10.00 dyżurny starachowickiej komendy otrzymał telefoniczne zgłoszenie, iż jeden z nauczycieli prowadzi zajęcia prawdopodobnie pod wpływem alkoholu – powiedziała GAZECIE Monika Kalinowska, rzecznik prasowy starachowickiej policji. – Na miejsce od razu udali się policjanci, którzy sprawdzili trzeźwość 52-letniego mężczyzny. Okazało się, że ma w organizmie 1,6 promila alkoholu. Został odsunięty od prowadzenia zajęć i ukarany mandatem.
– To był szok dla nas wszystkich – powiedziała nam dyrektorka, która nigdy dotąd nie miała z nim żadnych problemów. – Zawsze cieszył się dobrą opinią i angażował w działalność szkoły. Czemu postąpił w ten sposób? Nie chciałabym spekulować. Wprawdzie złożył mi wyjaśnienia, ale na tym etapie nie chciałabym ich ujawniać – dodała.
– Była to jego pierwsza godzina lekcyjna. Został poproszony o wyjście z zajęć przez panią wicedyrektor. W gabinecie dowiedział się o zgłoszeniu, w którym sugerowano, że nie jest trzeźwy. Przyznał, że poprzedniego dnia w godzinach popołudniowych rzeczywiście pił alkohol i zgodził się poddać badaniu. Gdy wynik okazał się pozytywny, podjęłam działania, zmierzające do odsunięcia go od sprawowania obowiązków. Taką też informację przekazałam mu w obecności świadków, zarówno ustnie, jak i na piśmie – mówi nam dyrektorka, która od razu po tym zdarzeniu wszczęła procedurę zmierzającą do wyjaśnienia sprawy pod kątem odpowiedzialności porządkowej i ewentualnego wszczęcia przeciwko niemu odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Jeszcze tego samego dnia spotkała się z osobami, które miały z nim styczność, a później wysłuchała jego wyjaśnień.
– Skontaktowałam się również z Komendą Powiatową Policji, prosząc o wydanie dokumentacji – powiedziała dyrektor.
Efektem tych działań była decyzja o zastosowaniu wobec nauczyciela kary porządkowej, wynikającej z Kodeksu Pracy.
– Biorąc pod uwagę jego dotychczasowy, nienaganny przebieg pracy, a przynajmniej od chwili kiedy ja sprawuję nadzór, dotychczasową ocenę i jego duże zaangażowanie w pracę, zastosowałam karę nagany z wpisem do akt, a także pieniężną – powiedziała dyrektorka.
W stosunku do wuefisty może zostać też wszczęte postępowanie dyscyplinarne, które miałoby sprawdzić, czy nie dopuścił się czegoś, co by godziło w etykę zawodową. O tym, czy tak się stanie zdecyduje rzecznik dyscyplinarny nauczycieli.
– To jest osoba, która w takich przypadkach może się wypowiadać. Nie decyduje o tym ani dyrektor, ani organ prowadzący, który od razu zawiadomiliśmy. Jeśli rzecznik zwróci się do nas, przekażemy mu całą dokumentację, łącznie z teczką akt osobowych nauczyciela – stwierdziła dyrektorka.
Takiego wniosku jednak nie skierowała tłumacząc, że nadal przygląda się sprawie.
– Wciąż nie mam jeszcze z policji pisemnej informacji. Chciałabym wiedzieć, jakie sankcje zostały zastosowane i w jaki sposób potraktowano zajście, jako przestępstwo czy wykroczenie – tłumaczyła dyrektor.
Na wszczęcie postępowania dyscyplinarnego rzecznik ma 3 miesiące. Może go uruchomić na wniosek różnych organów, oprócz dyrekcji, także organu prowadzącego, związków zawodowych, poszkodowanego, czyli w tej sytuacji rodziców uczniów.
– Mogę podziękować tylko osobie, która zdobyła się na odwagę, by zawiadomić policję. To była pierwsza godzina pracy tego nauczyciela. Wcześniej z nim się nie widziałam. Na szczęście szybko zostało to wychwycone i wszczęliśmy procedury. Powodów do dumy raczej nie mamy, jest za to gorzka refleksja…. – oceniła dyrektor.