Powitał na świecie Wojtuś Pałasz, syn Agnieszki Pałasz ze Starachowic, ważący 2950 g i mierzący 50 cm. Niech te pierwsze dni maluszka będą napełnione radością i miłością!

„ZIELONO-CZARNI” BEZ TRENERA

Getting your Trinity Audio player ready...

Zaledwie jeden sezon trwała praca Zdzisława Spadły na stanowisku szkoleniowca starachowickiego Staru. Pod jego wodzą „zielono-czarni” odnieśli 12 zwycięstw, 9 remisów i tyle samo porażek, plasując się na siódmym miejscu w tabeli Świętokrzyskiej Klasy Okręgowej. O powodach rezygnacji i minionym sezonie, jeden z najbardziej doświadczonych trenerów w regionie mówi w rozmowie z GAZETĄ.
– Jak pan ocenia miniony sezon ekipy Staru?
– Sytuacja, w jakiej zespół znalazł się zimą spowodowała, że zamiast stawiać sobie cele sportowe musieliśmy walczyć o przetrwanie. Początek nie był najlepszy. Pojawiły się kontuzje i głupio zdobywane kartki. Sytuacja zmieniła się po przegranym meczu w Kunowie, kiedy dość ostro rozmawialiśmy z zawodnikami w szatni. Musieliśmy podjąć wtedy decyzję, co dalej zrobić i już wtedy oddałem się do dyspozycji zarządu. Nasi piłkarze są młodzi i na pewno taka decyzja sprawiła, że dostali przysłowiowy „zimny prysznic”, by zmienili swoje postępowanie na boisku. Od tamtego momentu nasza gra wyglądała zupełnie inaczej i zdecydowanie lepiej. Cóż, do czwartego miejsca zabrakło nam trzy punkty, było blisko. Nie mniej jednak trzeba brać to co jest. Warto też dodać, że w zakończonej rundzie graliśmy aż siedmioma juniorami.
– Wiosną do składu dołączył – po wyleczeniu ciężkiej kontuzji – Łukasz Gruszczyński. Wniósł wiele dobrego go gry „zielono-czarnych” ?
– Łukasza nie trzeba uczyć grać w piłkę. On pewne rzeczy ma wrodzone i na pewno z nich korzystał. Jego sprawność nie była taka jak przed kontuzją, bo widać, że ma jeszcze rezerwy. „Grucha” bardzo pomógł zespołowi i cieszę się, że ta gra sprawiała mu radość. Był pewnym punktem w naszej drużynie. Jeżeli chodzi o dalszą grę, to Łukaszowi, podobnie jak innym wracającym po kontuzji zawodnikom, potrzebny jest czas i odpowiednie warunki do treningów.
– No właśnie, nie mieliście zbyt wielu okazji, żeby trenować w pełnym składzie…
– To był nasz największy problem, bo jeżeli się nie trenuje, to moim zawodnikom sił wystarczało na jakieś 60 minut. W końcówce już ich brakowało i zaczynała się walka o tzw. przetrwanie. Cóż, trzeba się cieszyć, że dobrnęliśmy do końca mimo wąskiej kadry. Gdybym w sezonie mógł korzystać ze wszystkich piłkarzy, na pewno miejsce byłoby lepsze. Jeżeli Starachowice są zainteresowane drużyną seniorską, a – moim zdaniem – powinny być z uwagi na bardzo dużą liczbę młodzieży trenującej w klubach z naszego miasta, to wszyscy muszą się w to włączyć. Prezes Krzemiński był w swoich działaniach osamotniony, a jest człowiekiem, który zasługuje na pomoc.
– Od tygodnia nie jest już pan trenerem Staru Starachowice. Powody tej decyzji?
– Na pewno nie był to łatwy sezon. Do pracy z seniorami Staru dochodziły obowiązki związane z prowadzeniem drużyny juniorów Juventy i każdy weekend zajęty. Traktuję to jako urlop od seniorskiej piłki. Potrzebuje złapać troszeczkę oddechu. Mówiąc wprost: przyczyną mojej decyzji jest zmęczenie i powody osobiste.
– Co na to piłkarze?
– O swojej decyzji poinformowałem piłkarzy przed meczem z Astrą Piekoszów, który – dodam – nie odbył się. Podałem im powody i na pewno przyjęli to ze zrozumieniem. Swoim piłkarzom chciałbym bardzo podziękować za zaangażowanie, z jakim podchodzili do swoich obowiązków. Ktoś sobie może pomyśleć, że gra w Klasie Okręgowej to jest zabawa. Nie! To jest wyczyn na poziomie amatorskim, ale jednak wyczyn. Chciałbym, żeby zostali docenieni, choćby za to, że dokończyli ten sezon, mimo tego że rundę wiosenną rozgrywali za darmo. Należy im się za to wielki szacun.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *