MIESZKAŃCY SĄ ZSZOKOWANI!

Getting your Trinity Audio player ready...

56-letnia mieszkanka Brodów jest podejrzewana o zabicie psa swojej matki. Miało do tego dojść w ubiegły wtorek, w trakcie awantury rodzinnej. Jeśli okaże się, że działała ze szczególnym okrucieństwem, może grozić jej nawet do dwóch lat więzienia.
Zgłoszenie o zdarzeniu policjanci z Komisariatu Policji w Brodach dostali po południu we wtorek. Mundurowi, którzy pojechali na miejsce, zastali tam dwie kobiety: 56-letnią córkę i 82-letnią matkę. Jak ustalili, doszło pomiędzy nimi do awantury.
– Trudno określić, co było powodem konfliktu – mówi Aleksy Hamera, naczelnik Wydziału Prewencji w Komendzie Powiatowej Policji w Starachowicach. – Zostaliśmy wezwani na miejsce przez właściciela psa, który poinformował nas o przestępstwie.
Młodsza z kobiet miała chwycić łopatę i uderzyć psa matki. Tożsamość sprawcy nie budziła tym razem żadnych zastrzeżeń. Okoliczności zdarzenia mieli ustalić funkcjonariusze. Powiadomiony został też rakarz, zwierzę zostało zabezpieczone do oględzin. Dalsze decyzje o jego losie, podejmie Komisariat Policji w Brodach wspólnie z prokuraturą.
Wtorkowa awantura nie jest podobno pierwszą w tym domu, a przynajmniej tak twierdzą sąsiedzi, którzy postrzegają rodzinę, jako dość specyficzną.
– Pić raczej nie piją, ale kłótnie są tam o wszystko – mówi jeden z mieszkańców.
– Oni „tną się” nawzajem – matka z córką, synowa z matką, syn z wujem. Codziennie lecą coraz to nowsze epitety – opowiada inny.
Co jest powodem waśni? Okazuje się, że majątek.
– Babka przepisała go swojej córce, a ta z kolei synowi – mówi jeden z sąsiadów. – Tyle, że ten ma jeszcze siostrę, która „sroce spod ogona też nie wypadła”. I tak się kłócą syn z córką, a matka z babką – tłumaczy mężczyzna.
O ojcowiznę upomina się także wujek, czyli brat matki, który we wtorek zjawił się także u nich.
– Myślałem, że znowu się „ścieli” – mówi mężczyzna. – Pełno tam było policji. Co się dokładnie stało? Ja nie wiem – przyznał szczerze.
Inny wiedział już więcej.
– Kłóciły się tam przez kilka godzin , od 16.00 do jakiejś 20.00 – opowiada jeden z miejscowych. – Przekleństwa leciały różne. Słychać też było psa jak piszczał i skomlał. To było straszne… – przyznaje mężczyzna. – Taki mały kundelek, miał może z kilka miesięcy…
Wielu mieszkańców jest zszokowanych, a we wsi aż huczy od różnych plotek. Policja jest raczej zdawkowa w słowach.
– Nie przypominam sobie, abyśmy byli wzywani tam wcześniej na interwencje – powiedziała nam Wioletta Hamera, komendant Komisariatu Policji w Brodach.
Kobieta będzie odpowiadać z ustawy o ochronie zwierząt. Może jej grozić nawet kara pozbawienia wolności do dwóch lat, jeśli okaże się, że działała ze szczególnym okrucieństwem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry