Getting your Trinity Audio player ready...
|
Dziewięć starachowickich rodzin z Bugaju czeka na mieszkania, bo we wtorkowym strawił je pożar. W nocy, tuż po godzinie 1.00 spłonął tam jeden z socjalnych budynków. Piętnaście osób zostało bez dachu nad głową. Pomoc obiecały władze miasta.
W feralnym budynku mieszkało piętnaście osób, większość samotnych, choć była też matka z dziećmi. Wszyscy w jednym momencie stracili lokum. Ogień pojawił się w nocy, tuż przed godziną 1.30, kiedy zgłoszenie dotarło do dyżurnego straży pożarnej w Starachowicach. Na miejsce udały się natychmiast wszystkie zastępy. Ściągnięto także Jednostkę Ratowniczo-Gaśniczą ze Skarżyska – Kamiennej i ochotników z okolicznych jednostek, nawet z Grzybowej Góry. W sumie walczyło z żywiołem aż 19 zastępów.
– W chwili, kiedy tam dojechaliśmy, pożarem była objęta większość budynku. W środku na szczęście nie było nikogo. Mieszkańcy opuścili go wcześniej – powiedział GAZECIE st. kpt. Andrzej Pyzik z Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach.
Część pogorzelców udała do rodzin lub znajomych, a pozostali spędzili noc w specjalnie rozstawionym namiocie. Żaden z poszkodowanych, jak powiedziała nam rzecznik Urzędu Miejskiego – Iwona Ogrodowska – Ogórek, nie zdecydował się na nocleg w hostelu Miejskiego Centrum Rekreacji i Wypoczynku.
Ogień, z którym walczono przez kilka godzin, strawił dach i jedno z tamtejszych mieszkań.
– Co nie spłonęło, zostało zalane wodą. O tym, czy budynek nadaje się do mieszkania, zdecydują inspektorzy nadzoru budowlanego – powiedział nam strażak, choć było to jednak mało prawdopodobne.
O 2.00 w nocy, na miejsce tragedii przybył kierownik Referatu Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych Urzędu Miejskiego, a przed godziną 8.00 także wiceprezydent Sylwester Kwiecień z kierownikiem Referatu Lokalowego – Januszem Twardowskim i naczelnikiem Wydziału Gospodarki Komunalnej i ochrony Środowiska – Marcinem Goździem.
– Wszystkim poszkodowanym zapewnione zostały noclegi w hostelu Miejskiego Centrum Rekreacji i Wypoczynku. Skorzystało z nich jednak dziewięć osób, którym pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej dostarczyli z rana ciepłe napoje. Zaproponowali także posiłki w Caritasie. Wszyscy skorzystają również z zasiłków celowych, a w ciągu kilkunastu dni otrzymają mieszkania socjalne – powiedziała GAZECIE pani rzecznik.- W pierwszej kolejności dostanie je od nas kobieta, z dwojgiem dzieci w wieku 10 i 17 lat.
W tym roku gmina planowała rozbiórkę tego budynku ze względu na jego zły stan techniczny.
– Lokatorzy mieli zostać przeniesieni do wolnych mieszkań – powiedziała nam rzecznik. – Decyzją prezydenta ekipy weszły już do lokali i rozpoczęły wcześniejsze remonty, by zasiedlić w nich rodziny, które straciły lokum.
Magistrat zorganizował też transport dobytku, uratowanego przez pogorzelców, który miał nadzorować przybyły na miejsce Jarosław Michalski, dyrektor MOPS-u w Starachowicach. Cały majątek trafił na teren po byłej spółce, gdzie został zabezpieczony do czasu przekazania mieszkańcom docelowych lokali.
Strażacy podejrzewają, że przyczyną wtorkowego pożaru mogło być zaprószenie ognia, choć – jak zastrzega st. kpt. Pyzik – są to ustalenia wstępne.
Ostateczną „diagnozę” wystawić ma jednak policja, która nie po raz pierwszy zajmowała się zgłoszeniami pożaru w tej dzielnicy miasta. W ubiegłym roku aż czterokrotnie badała sprawy podpaleń. W przypadku trzech postępowań, jak powiedziała GAZECIE Monika Kalinowska, rzecznik prasowy starachowickiej policji, sprawców do dzisiaj nie ustalono. Czwarty przypadek, jak wykazało śledztwo, nie nosił znamion przestępstwa, czyli nie było to podpalenie.