Getting your Trinity Audio player ready...
|
Najpierw umarła żona, a w dniu jej pogrzebu odszedł jej mąż. Ona umarła w domu, on w szpitalu. Niewykluczone jednak, że w obu przypadkach przyczyna była ta sama – alkohol!
Zgłoszenie o śmierci małżeństwa w gminie Brody policja dostała we wtorek rano z prokuratury, ta zaś o całym dramacie dowiedziała się ze szpitala.
– W poniedziałek na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej starachowickiego szpitala nagle 59 – letni mężczyzna – poinformowała nas dyrektor Jolanta Kręcka. – Zachodziło podejrzenie zatrucia, dlatego wysłaliśmy próbki do Instytutu Toksykologicznego. Wyniki badań wskazywały na alkohol metylowy, dlatego ordynator zawiadomił prokuraturę.
Poinformowana o tym fakcie policja od kilku dni bada sprawę. Wygląda na to, że małżeństwo nie stroniło od alkoholu, pili dużo i często, przeróżnych substancji. Tym razem dla 54 – letniej kobiety skończyło się to tragicznie w sobotę. Policja nie była wzywana. Dwa dni później, w dniu jej pogrzebu, do szpitala został zabrany mąż, który zmarł jeszcze tego samego dnia.
– Na razie trudno powiedzieć, co było bezpośrednią przyczyną śmierci tej pary – ilość czy może rodzaj spożytego alkoholu – stwierdził komendant Jarosław Adamski.
Odpowiedź na to pytanie przyniosą z pewnością wyniki sekcji zwłok, którą zarządziła prokuratura. Specjaliści zbadają też płyny zebrane z mieszkania, w tym wiele niewiadomego pochodzenia.
– Na razie prowadzimy czynności sprawdzające. W ciągu siedmiu dni policja ma nam przedstawić zebrany materiał – powiedział Krzysztof Grudniewski, prokurator rejonowy w Starachowicach. – Wówczas podejmiemy decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Będziemy musieli oprzeć się w dużej mierze na relacjach członków rodziny.