URATOWALI DESPERATA

Odsłuchaj całą treść artykułu, możesz nawet zablokować ekran!
Getting your Trinity Audio player ready...

Podinsp. Andrzej Kusiak ze st. sierż.: Arturem Rymarskim i Mirosławem Kasperkiewiczem uratowali życie 29-latkowi, który próbował się targnąć na życie. Wisiał na drzewie.
– Znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu i czasie – tak o swojej poniedziałkowej akcji mówi podinsp. Andrzej Kusiak, który wspólnie ze starszymi sierżantami: Arturem Rymarskim i Mirosławem Kasperskiewiczem uratowali życie 29-letniegmu mężczyźnie. Wszystko działo się w nocy
– Patrolowaliśmy teren, gdy otrzymaliśmy informację, by udać się na al. Armii Krajowej, gdzie za blokiem nr 23 miał stać mężczyzna, który rzucał kamieniami w jedno z okien. Gdy podjechaliśmy bliżej zobaczyliśmy, że zwisa z konaru.
– Podbiegliśmy szybko. Na szyi miał pętlę, buty spadły mu z nóg. Trzymał się tylko rękami. Gdyby osłabł, pętla zaciągnęłaby mu się na szyi i byłoby po nim – relacjonował Rymarski.
– Gdybyśmy przyjechali ciut później, mężczyzna mógłby nie przeżyć – przyznaje Kusiak.
Wisiał jakieś 2,5 m nad ziemią, ocenił Kasperkiewicz, który wspólnie z kolegą podtrzymał mężczyznę, podczas gdy Kusiak przecinał pętlę, którą desperat zrobił ze sznurowadeł. Że było wysoko wspiął się na rower, potem przewiesił „linę” przez konar, zaciągnął na szyi, nie spodziewając się pewnie, że rower odjedzie. Kiedy to nastąpiło złapał się mocno rękami za gałąź. Długo jednak by nie wytrzymał. Kiedy zjawili się policjanci, praktycznie opadał już z sił.
– Twierdził, że chciał tylko nastraszyć żonę, bo mieli jakieś problemy. Czuć było od niego alkohol, choć trudno powiedzieć to na 100 procent. Odmówił przebadania go alkomatem – powiedział jeden z funkcjonariuszy.
Kiedy rozcięli mu pętlę na miejscu było już pogotowie, które zawiozło go do szpitala.
– Pewnie, że była adrenalina, ale o tym się wtedy nie myśli – powiedział nam Kasperkiewicz, który podobnie i koledzy nie czuje się bohaterem.
– Taką mamy już pracę – twierdzi Rymarski. – Może gdybyśmy nie byli policjantami, patrzylibyśmy na to inaczej. Takie rzeczy po prostu się dzieją, a my musimy być na to przygotowani – mówi.
W policji pracuje od siedmiu lat, trzy lata krócej od Kasperkiewicza. Najwięcej, bo aż 31 lat spędził już w KPP Kusiak, ale dla każdego z tej trójki był to pierwszy taki przypadek.
– Traf chciał, że byłem wtedy kontrolnym, jeździłem z policjantami, sprawdzając jak pełnią służbę. Muszę powiedzieć, że spisali się bardzo dobrze, na piątkę z plusem. Po takiej akcji wiem dziś na pewno, że można na nich liczyć w każdej sytuacji -ocenił na chłodno swoich kolegów podinsp. Kusiak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry