Getting your Trinity Audio player ready...
|
Turniej Czterech Skoczni wystartował w Oberstdorfie, ale… niedaleko Starachowic też czuć ducha skoków narciarskich! Choć Kielce są dziś kojarzone z innymi dyscyplinami sportu, to nie wszyscy wiedzą, że kiedyś działała tu skocznia narciarska! To właśnie na niej swoje pierwsze kroki stawiał przyszły mistrz olimpijski Wojciech Fortuna.
Pierścienica, szczyt w Paśmie Posłowickim Gór Świętokrzyskich, wznosi się na wysokość 367 m n.p.m., oferując malownicze widoki na Kielce. To właśnie tutaj w latach 30. XX wieku powstała pierwsza prowizoryczna skocznia narciarska. W 1954 roku z inicjatywy Włodzimierza Wójcikiewicza, ówczesnego sekretarza Okręgowego Związku Narciarskiego, zbudowano profesjonalną skocznię o konstrukcji drewnianej. Uroczyste otwarcie obiektu miało miejsce 14 lutego, a inauguracyjny konkurs przyciągnął znanych skoczków z południa Polski. Pierwszymi rekordzistami zostali Jan Starzyński z Kielc oraz Józef Przybyła z Bystrej, którzy osiągnęli odległość 24 metrów.
Skocznia narciarska i jej złote lata
W 1970 roku drewnianą konstrukcję zastąpiono betonową, zaprojektowaną przez Jerzego Muniaka, twórcę m.in. Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Skocznia na Pierścienicy stała się największym tego typu sztucznym obiektem w Polsce. Pierwsze zawody na nowej skoczni, które odbyły się 11 stycznia 1970 roku, zgromadziły kilkanaście tysięcy widzów. Zwyciężył Józef Zubek, choć Wojciech Fortuna skakał najdalej 44,5 i 44 metry a jego skoki zostały nisko ocenione przez sędziów. Rekord skoczni, wynoszący 45 metrów, ustanowił Stanisław Janik.
W kolejnych latach skocznia była areną dla nielicznych zawodów. Wojciech Fortuna powrócił na Pierścienicę w 1976 roku, zajmując trzecie miejsce. Jego przyjazd wiązał się z nietypowym wymaganiem, bo organizatorzy musieli zapewnić telewizor, by mógł śledzić transmisję z igrzysk olimpijskich w Innsbrucku.
Upadek i zapomnienie
Skocznia narciarska funkcjonowała do końca lat 70. W 1977 roku rozegrano ostatni konkurs młodzików o Puchar Gór Świętokrzyskich, który wygrał Janusz Chabik z Budowlanych Kielce. Wkrótce potem obiekt popadł w ruinę. Rozkradziono schody, a sama skocznia zaczęła stwarzać zagrożenie. Doszło do kilku groźnych wypadków, w tym próby zjazdu pijanego rowerzysty ze szczytu rozbiegu. W końcu teren zabezpieczono zasiekami z drutu kolczastego.
Skocznia na Pierścienicy to dziś zapomniany symbol dawnych ambicji narciarskich w regionie, który nigdy nie stał się naturalnym miejscem dla tego sportu. Mimo to pozostaje ciekawym elementem historii Kielc i Gór Świętokrzyskich.