Getting your Trinity Audio player ready...
|
Centralne Biuro Antykorupcyjne wkroczyło we wtorek do Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach. Powodem miały być informacje o rzekomych nieprawidłowościach w spółce, które weryfikują teraz agenci. Nieoficjalnie mówi się, że ma to związek z dostawami węgla, za które w największej mierze odpowiada firma jednego z radnych w Pawłowie. Ale agenci na razie milczą.
Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego, potwierdził że Biuro od kilku dni sprawdza Zakład Energetyki Cieplnej w Starachowicach.
– Dostaliśmy informacje o pewnych nieprawidłowościach – powiedział GAZECIE.
Wymagają one jednak dokładnej weryfikacji, podkreślał w rozmowie z nami, przede wszystkim pod kątem dokumentacji.
– Na tym etapie nie możemy jeszcze powiedzieć, czy polegają one na prawdzie i czy doszło do złamania prawa – zastrzega sobie Dobrzyński. – Jeśli potwierdzą się, będziemy zmuszeni wszcząć dokładną kontrolę. Na razie jednak analizujemy i weryfikujemy dokumenty- zapewnił raz jeszcze rzecznik.
Prezes komunalnej spółki Zakład Energetyki Cieplnej Norbert Gross nie widzi w tym sensacji.
– Przestrzegamy wszystkich procedur, dlatego jestem spokojny – powiedział nam dodając, że poproszono go o udostępnienie dokumentacji związanej z gospodarką opałową firmy.
Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o przetargi na dostawy węgla, a zwłaszcza jeden dotyczący największego zaopatrzeniowca ZEC –u, firmy prowadzonej przez radnego z Pawłowa, którego powiązania rodzinne sięgają kręgów urzędniczych w Starachowicach. Agenci CBA na tym etapie prowadzonej sprawy potwierdzić tego nie chcą.
– Współpracujemy ze sobą od dawna – przyznaje N. Gross. – Dlatego włosy stają mi dęba, gdy słyszę różne zarzuty. Wszystkie postępowania prowadzone są jawnie i zgodnie z przepisami. Można o nich przeczytać na naszych stronach internetowych. Nigdy nie mieliśmy jednego dostawcy. Co roku mamy ich trzech lub czterech.
Ale to właśnie wspomniana firma odpowiadała za największe dostawy, choć towar, był ponoć wątpliwej jakości. Takie przynajmniej opinie krążyły wśród pracowników.
– Jeżeli przywozi się tak dużo towaru, to zawsze mogą być jakieś odchylenia od normy – tłumaczy prezes Gross. – My zamawiamy opał o konkretnych parametrach i jeśli nie są one spełnione, pozostaje nam reklamacja, z której zresztą też korzystamy. Nie tylko w przypadku tej firmy, ale i podczas kontaktów z innymi kontrahentami – zapewnia i zaraz dodaje:
– W spółce nie dzieje się nic, co mogłoby budzić jakiekolwiek wątpliwości. I zrobię wszystko, żeby tak było tak dalej.
Skąd w takim razie wzięły się informacje, które dotarły do CBA?
– Zbliża się bardzo gorący okres. Przykro mi tylko, że to spadło to właśnie na nas – mówi prezes. – Przed ostatnimi wyborami była kontrola NIK, teraz jest CBA – odpowiada spokojnie.