Jarosław Łyczkowski i Sławomir Celebański / fot. Gazeta Starachowicka

INICJATYWA DLA STARACHOWIC O BUDOWIE SPALARNI: JAK MAMY UFAĆ LUDZIOM, KTÓRZY NA WSTĘPNYM ETAPIE INWESTYCJI POPEŁNIAJĄ BŁĘDY?

Getting your Trinity Audio player ready...

Działacze Stowarzyszenia Inicjatywa dla Starachowic podczas czwartkowej (30 marca br.) konferencji prasowej powiedzieli „sprawdzam” i przedstawili kolejne informacje dotyczące budowy Instalacji Odzysku Energii, potocznie zwanej „spalarnią odpadów”.
Jarosław Łyczkowski i Sławomir Celebański / fot. Gazeta Starachowicka
Na początku lutego br.  wojewoda świętokrzyski uchylił pozwolenie na budowę dla Instalacji Odzysku Energii przy ul. Ostrowieckiej w Starachowicach. Termin minął, a Zakład Energetyki Cieplnej odwołania nie złożył. O takim działaniu SIDS mówi: to przyznanie się przez ZEC do błędu.
Działacze stowarzyszenia Sławomir Celebański oraz Jarosław Łyczkowski poruszyli sprawy związane z wyborem wykonawcy inwestycji, oraz z wyborem inżyniera kontraktu. Skrytykowali działania prezesa spółki Marcina Pochecia w tym zakresie, a także prezydenta Starachowic Marka Materka. Zwrócili uwagę, że ZEC blokuje im dostęp do informacji publicznej, a sprawa oparła się o Naczelny Sąd Administracyjny.
– Wystąpiliśmy do ZEC o udostępnienie korespondencji z wykonawcą, jednak otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. Obawiamy się jednego. Ta inwestycja nie będzie kosztować 100 mln zł, tylko znacznie więcej. Mieszkańcy mają prawo posiadać na ten temat szczegółową wiedzę. To nie jest tajemnica spółki. Nie dziwię się, że prezes ZEC boi się wydać te dokumenty. Czekamy na decyzję NSA – powiedział Jarosław Łyczkowski. – Jak mamy ufać ludziom, którzy na wstępnym etapie inwestycji popełniają błędy? Ta inwestycja, jej dokumentacja zostały niedbale przygotowane przez Zakład Energetyki Cieplnej. Naszym zdaniem „dopycha się ją kolanem”, a ona jest zbędna, a na domiar złego stanowi ryzyko finansowe dla ZEC, rodzi ryzyko upadłości gminnej spółki energetycznej. To jest zagrożenie dla mieszkańców Starachowic, to jest zagrożenie dla odbiorców ciepła.
Sławomir Celebański dodał, że to wszystko budzi wątpliwości Inicjatywy dla Starachowic, ponieważ taka inwestycja powinna być krystaliczna, jasna, prosta i zrozumiała.
– A tutaj mamy wybór wykonawcy w bardzo dziwnej procedurze. Wybór inżyniera kontraktu w bardzo szybkim tempie. Czy radni Rady Miejskiej pochylą się nad tym tematem? Czy tak jak do tej pory uznają, że wszystko jest w porządku i sprawy nie ma – pytał Sławomir Celebański. – Apelujemy do radnych, to jest tragiczne, co robicie. Zachowajcie się tak, jak wymaga od was tego prawo.
– Prezes ZEC nie chce udzielać informacji, a lekką ręką wydaje blisko 10 milionów złotych, w tym blisko 6 milionów złotych zostało wydane na procedurę pozwolenia na budowę. Pozwolenia na budowę, które wojewoda uchylił, a ZEC się od tej decyzji nie odwołał. Zakład Energetyki Cieplnej oraz starosta starachowicki przyznali się tym samym do błędu. Formalnie nie powinno się nic dziać na terenie budowy, a procedury należy rozpocząć od nowa. Zwracam się do radnych Rady Miejskiej. Zajmijcie się tą sprawą, bo jesteście od kontrolowania prezydenta – mówił Jarosław Łyczkowski, dodając, że stowarzyszenie stara się pokazywać prawdziwe fakty dotyczące tej inwestycji. – Prezydent zastosował narrację, że problem podwyżki opłat za śmieci zostanie zniwelowany poprzez budowę spalarni śmieci w Starachowicach. Dołożył do tego argument, że jeszcze będą mieszkańcy mieli tańsze ciepło. Te dwa argumenty funkcjonują w świadomości mieszkańców i ciężko jest nam zmienić tę argumentację. My przestrzegamy teraz. Po co jest to budowane? Nie wiemy, jaki będzie koszt budowy tej inwestycji. W Starachowicach, na terenie województwa świętokrzyskiego będzie brakowało śmieci. Żadnych efektów  ekonomicznych nie będą mieli mieszkańcy.
– Gmina Starachowice będzie miała potężny problem z tym „kukułczym jajem”. Inwestycja ta jest absolutnie zbędna, niepotrzebna. Nieulokowana w systemie gospodarki odpadami. Nie ma żadnego sensu ekonomicznego. Nie ma sensu lokalizacja tej inwestycji. Jednym słowem można to określić. To jest eko ściema – powiedział Sławomir Celebański. – Starachowice są miastem, gdzie ludzie się boją. Boją się władzy jednego człowieka. Władzy człowieka, który zmonopolizował samorząd gminny i powiatowy. Ludzie nabiorą odwagi wówczas, kiedy dojdzie do zmiany, a jesteśmy przekonani, że do niej dojdzie. Pan prezydent ma już inne wizje, inne plany. Żyje poza Starachowicami. Nie ma dnia, żeby nie był w jakimś bardzo odległym zakątku naszego kraju. Wczoraj interesowała go problematyka zbożowa. Jutro pewnie będzie go interesować problematyka transportowa, energetyczna itd. On ma wizję rozwoju państwa, a nie tego miasta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *