„INSPIRACJĘ CZERPIĘ Z NIEOKREŚLONYCH ŹRÓDEŁ…”

Getting your Trinity Audio player ready...

Mateusz Beźnic ze Starachowic znalazł się w gronie uczestników 44. edycji Międzynarodowego Kampusu Artystycznego FAMA w Świnoujściu, gdzie będzie zajmował się animacją kulturalną oraz wydawaniem dwóch festiwalowych gazet. O przygotowaniach do udziału w kampusie i życiu codziennym artysty – malarza opowiedział Piotrowi Gosowi.
Piotr Gos: Na twoim profilu FB piszesz o sobie: „Malarz, wydawca, redaktor niezależnego magazynu o sztuce (www.cafe.art.pl) . Inicjator/uczestnik artystycznych działań intermedialnych. Zajmuje się, malarstwem, grafiką projektową, eksperymentem artystycznym”. Brzmi interesująco, zatem ile z tego jest prawdą, a ile to „fejsbukowy lans”?
Mateusz Beźnic: O.K., Wszelkie CV, życiorys, charakterystyka postaci, spłycają, uwypuklają, zniekształcają obraz osoby. Nie sposób opisać w paru słowach ludzkiego życia, aczkolwiek, umówmy się, każda wzmianka encyklopedyczna o sobie musi być czytana z niejakim zadowoleniem, choćby pisana przez samego siebie..
P.G. ..a więc, po kolei: Tak, jestem malarzem…
M.B. Staram się być malarzem, choć dotychczas więcej pracowałem jako projektant i grafik, płótno i pędzel zamieniając na spray lub graficzne programy komputerowe. Realizuję się także poprzez inne działania artystyczne: instalacje, film, fotografię, oraz jako organizator wydarzeń artystycznych. Maluję, bo moje obrazy istnieją w rzeczywistości, nie tylko w mojej głowie. Można je było (i będzie – jak sądzę) oglądać na wielu wystawach malarskich, także mających miejsce w Starachowicach.
P.G. Rozglądam się po pracowni i widzę, że praca wre; sztalugi, puszki farby, szkice… Mimo półmroku, chłonę twórczą, artystyczną atmosferę..
M.B. Poważnie, jak wspomniałem, staram się być malarzem. Tymczasem w sposobie mojej pracy przeważa pierwiastek artystyczny, aczkolwiek wena nie pojawia się nagle, nawet nie jest to „złośliwa wena – raz jest, raz jej nie ma”. Proces twórczy przebiega u mnie leniwie i długofalowo, narasta. Inspirację czerpię z wielorakich źródeł, często nieokreślonych, często jest to konglomerat wrażeń zewnętrznych i odczuć, przeżyć osobistych. Czasem jest to także czysta przyjemność z obcowaniem z tworzywem, dobieraniem barw, formowanie kształtów, malarski fetysz. Są to piękne chwile, ale przedzielone długimi przerwami; wiesz, moje obrazy długo dojrzewają. Dlatego w międzyczasie prowadzę inną aktywność, wymienioną we wstępie.
P.G. Patrzymy dalej: wydawca. Co wydajesz?
M.B. Od kilku lat prowadzę artystyczny projekt wydawniczy Café Art. Promuję eksperymentalne działania, głównie w zakresie sztuk wizualnych i mody. W związku z tym, że sam szukam inspiracji w wielu obszarach działalności, hasłem pomocniczym czasopisma jest „Inspirujemy!”, czym zachęcamy odbiorców do wczytania się i odnalezienia pomysłu na swój wyraz artystyczny. Do wystąpienia na łamach magazynu zapraszam inspirujące osobowości twórcze, zachęcam do podzielenia się ich poglądami, pomysłami, i nade wszystko działaniami artystycznymi. Żyjemy w czasach wirtualnych środków przekazu, więc magazyn dostępny jest przede wszystkim w wersji elektronicznej (pdf). Rozwiązuje mi to sprawę kolportażu, bo każdy użytkownik Internetu może przejrzeć zawartość on-line. Do każdego wydania wybieram temat przewodni, i podług niego dobieram prezentacje artystów. W moim przekonaniu Café Art jest i będzie ucztą dla odbiorców o wyrobionych gustach jak i poszukiwaczy nowych horyzontów. Korzystając z okazji zapraszam fotografików, copywriterów oraz artystów niszowych do współtworzenia magazynu; chciałbym nadać wydawnictwu trochę dynamiki, a przyznam, że samodzielne tworzenie wszystkiego od początku do końca staje się dla mnie powoli problematyczne czasowo… Uprzedzam od razu, że współpraca taka opierałaby się na zasadach non-profit, jednakże jest to świetne ćwiczenie warsztatu DTP (ang. Desktop Publishing – publikowanie zza biurka. P.G.), branżowe doświadczenie, a zatem, kto wie, trampolina do świata wielkiego dziennikarstwa czy sztuki.
P.G. Teraz będzie ciekawie: patrz – Inicjator/ uczestnik artystycznych działań intermedialnych.
M.B. Pomimo iż uważam, że malarstwo to królowa sztuk pięknych – jednak do wypowiedzi artystycznej używam również innych form, eksperymentuję w różnych dziedzinach: film, performance, instalacja, akcja. Ważne dla mnie – również uważam go jako gest twórczy – jest propagowanie kultury, sztuk nowoczesnych – z jej wielowymiarowością, przekazem na różnych poziomach. Działać twórczo można w każdym miejscu w każdym czasie – pamiętam instalacje, które robiliśmy nad morzem ze znalezionych na plaży, wyrzuconych przez fale przedmiotów; były to „totemy plażowe”, które przez chwilę stanowiły jedność, aby po chwili – rozmyte przez fale – znowu stać się bezładną częścią plaży.
P.G. Konkretnie, w Starachowicach, co realizowałeś?.
M.B. Każdy, kto w naszym mieście ma otwarte oczy na kulturę, nie mógł przegapić SOFFY. SOFFA (Starachowicki Offowy Festiwal Artystyczny .P.G.) to wydarzenie artystyczne zrealizowane w przestrzeni miejskiej Starachowic (skwer przy fontannie pod Skałkami). Przez ostatnie dwa lata w ramach SOFFY oferowaliśmy możliwość prezentacji niezależnych, OFF-owych działań artystycznych: wizualnych – graffiti, performance, happening, fotografia, street art, kino plenerowe; jak i muzycznych – jazz, hip-hop. Celem wydarzenia jest pokazanie i przybliżenie mieszkańcom miasta sztuki alternatywnej, a przez to pobudzenie do odbioru wydarzeń innych niż wszechobecna papka głównego nurtu medialnego. Następnie, PECHA KUCHA NIGHT, to wydarzenie, gdzie nie tylko umożliwiamy uczestnikom odbiór wrażeń, ale dajemy możliwość podzielenia się „sobą”. Są to spotkania, które każdemu dają szansę przedstawienia swoich projektów, prac, świeżych pomysłów czy koncepcji. To spotkanie ludzi chcących opowiedzieć i posłuchać o ciekawych historiach, wyjazdach, hobby czy pasjach. Nie ma żadnych ograniczeń tematycznych, ważne żeby prezentacja była ciekawa i mieściła się w formie 20×20 (tj. 20 slajdów po 20 sekund + autorski komentarz P.G.). Może to być właśnie ukończony budynek, mebel, kampania reklamowa, pokaz mody, obraz, nowy event lub po prostu pomysł, o którym powinien dowiedzieć się cały świat. Pecha Kucha jest dla każdego, ważne, że masz coś do powiedzenia. Niektóre prezentacje poruszają z kolei tematy poważne, jak np. łamanie praw człowieka czy praw dziecka na świecie. Ważne jest to co się kocha, lubi, chęć pokazania swojej pasji, talentu, hobby, inspiracji, przeżyć, doświadczeń… To jest prawdziwe otwarcie; każdy może zaistnieć, pokazać się.. I rzecz zupełnie nowa, „tegoroczna” – Wystawa INDUSTRIAL. To pomysł, który zrodził się z chęci zaproszenia moich przyjaciół do mojej pracowni. Przyjaźń jest sukcesem, codziennym i największym. Mówię o moich koleżankach i kolegach z grupy artystycznej Skład Doczepiony – to niesamowita grupa ludzi, przyjaciół, organizujemy wspólnie wydarzenia kulturalne, wystawy – m.in. w Sanoku, Radomiu i w Starachowicach, gdzie osobiście gościłem ponad trzydziestu artystów i artystek, z Radomia, Sanoka, Ostrowca, Wąchocka i Starachowic. Jako że moja pracownia mieści się w jednym z pofabrycznych budynków byłej FSC na terenie Starachowickiej Strefy Ekonomicznej, scenerią i motywem przewodnim wystawy były fascynacje przemysłowe. Mam nadzieję, że forma ta utrzyma się na przyszłość jako alternatywne, WOLNE czyli społeczne wydarzenie artystyczne, prezentujące sztuki różnorakie w budynku znajdującym się na terenie byłej Fabryki Samochodów Ciężarowych STAR, co też jest przypominaniem o przemysłowej historii miasta przy jednoczesnym ożywianiu miasta świeżym artystycznym tchnieniem.
P.G. Soffa, Peczakcza, Industrial, – wygląda na sporo pracy. Opłaca się?
M.B. W jakim sensie, finansowym? Nie wiem jak odpowiedzieć. Że nie przepadam za komercją, to zabrzmi banalnie. Pracowałem jako grafik w reklamie, w wydawnictwie; ba, prowadziłem własną firmę marketingową, i nie mogłem znieść tworzenia modnych tematów dla szybkiego zarobku kosztem własnej estetyki i odczuć. Zrezygnowałem. Wierzę w działalność społeczną, w działanie dla lokalnej społeczności, nie dla maksymalizacji zysku, ale dla maksymalnego wykorzystania potencjału twórczego – również przez wolontariat. Uczestniczyłem w szkoleniach Starachowickiego Centrum Wolontariatu, podziwiam zapał, pomysłowość moich znajomych z SCW i Stowarzyszenia JES (których z tego miejsca pozdrawiam), zazdroszczę energii, ale właśnie tam można znaleźć radość z działania non-profit, i tworzenia pro publico bono. Idąc dalej chciałbym widzieć świat bardziej otwarty na siebie dzięki działaniu około artystycznemu; dla jasności – nie świat korporacji, tylko ten nasz, tu, starachowicki. Znamy się i pomagamy sobie. Z takiego działania czerpię satysfakcję, chęć dalszych działań, inspirację, wzruszenie. Dlatego – opłaca się. A finansowo? Hmm, jak widzisz, moja pracownia jest dość skromna …
P.G. Obrazy, happeningi, podoba mi się, ale teraz coś dla mnie. Co powiesz na film? Tu, taki, amatorski, lokalny, do bólu regionalny, może nawet nieczytelny dla nietutejszych?
M.B To byłaby świetna inicjatywa, potrzebni są zapaleńcy co potrafią to pociągnąć, potrzebny jest lider, może grupa inicjatywna? Wierzę w działania społeczne, oddolne i jestem pewien, że naprawdę wielkie rzeczy można organizować oddolnie jako działania społeczne.
P.G. Na koniec powiedz, jakie masz plany artystyczne na najbliższą przyszłość.
M.B. Zostałem zauważony jako organizator tegorocznego INDUSTRIAL oraz zeszłorocznych SOFFA ART (współorganizowany z Starachowickim Centrum Kultury) przez organizatorów FAMY- 44. edycji Międzynarodowego Kampusu Artystycznego FAMA w Świnoujściu. Najwyraźniej docenili mój wkład w propagowanie sztuki, animację kulturalną, ale również jako artystę – mianowicie będę wystawiał swoje obrazy w jednej z galerii, zaprosili mnie do współorganizowania FAMY w Świnoujściu w sierpniu – to duże, ugruntowane wydarzenie – międzynarodowy campus sztuki, festiwal studencki. Na FAMIE będę odpowiedzialny za wydanie dwóch gazet festiwalowych oraz animacją kulturalną. To jest odpowiedzialność, wyobraź sobie to oddziaływanie: upraszczając – to co umieszczę w gazetce (i w jaki sposób) trafi do szczególnego grona – młodych twórców kultury. Dodatkowo z koleżanką przygotowujemy projekt artystyczny na temat wojny na Ukrainie. Oprócz strony plastycznej chcę zaprosić ukraińskich dziennikarzy, którzy studiowali w Polsce, a teraz mają „sposobność” nabyć praktyki w warunkach wojny w ojczyźnie.
P.G. Zaprojektowałeś i złożyłeś książkę roku 2013 w Powiecie Starachowickim pt. „Korzenie i skrzydła”autorstwa Grzegorza Sajóra, opisującego historię sukcesu osób związanych ze Starachowicami. Czy mogę się spodziewać, że w drugim tomie tej książki będziesz już występował „wewnątrz” ?
M.B. Chyba jeszcze na to przyjdzie czas….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *