Getting your Trinity Audio player ready...
|
O instalacji, zwanej potocznie „spalarnią śmierci” pierwszy raz starachowiczanie usłyszeć mogli w 2016 roku. Wtedy odbyły się konsultacje z mieszkańcami, którym przedstawiono zarys, czym jest, do czego służy i jakie korzyści może przynieść tzw. instalacja odzysku energii. Od początku, budowie IOE sprzeciwiali się lokalni ekolodzy, mieszkańcy ul. Ostrowieckiej i okolicznych osiedli – domów jednorodzinnych. W marcu 2019 r. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska ustalił środowiskowe uwarunkowania dla tego przedsięwzięcia i wyraził zgodę na budowę tzw. spalarni śmieci pod pewnymi warunkami. Według szacunkowych wyliczeń Zakładu Energetyki Cieplnej miałaby ona kosztować ok. 50 milionów złotych. Obecnie jednak takich pieniędzy spółka nie posiada.
Zwolennicy budowy ITPOK (Instalacja Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych) mówią o wzrastających opłatach za ciepło, przeciwnicy wskazują na zanieczyszczenie powietrza, szczególnie w rejonie działania instalacji. Między grupami następuje swoiste odbijanie „piłeczki”, zarówno podczas debat organizowanych chociażby przez stowarzyszenie „Inicjatywa dla Starachowic”, w dyskusji w internecie czy w klasycznych mediach. Nawet Honorowy Obywatel Starachowic, Józef Kowalski wyraził swój sprzeciw i zagroził zrzeczeniem się tytułu.
– Mieszkańcy Starachowic nie chcą, żeby nasze miasto było kojarzone ze „spalarnią śmieci”, nie chcą, żeby setki ciężarówek zwoziły tu odpady z regionu, województwa, może nawet z kraju… – napisał w liście otwartym do prezydenta miasta.
Odmienną opinię zaprezentował Adam Buchelt, inżynier chemik, związany m.in. ze Stowarzyszeniem Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych i Starachowicką Radą Seniorów, który wzywa „Wrażliwych Społecznie” do zaprzestania zbierania głosów pod inicjatywą referendalną. Apel do stowarzyszenia o rezygnację z referendum wystosowała też Starachowicka Rada Seniorów.
Zarząd Stowarzyszenia „Wrażliwi Społecznie” odpowiedziało, że jego członkowie nie prowadzą kampanii przeciwko budowie tzw. „spalarni” i nie chcą dla mieszkańców droższego ciepła, a ich działanie polega na zbieraniu głosów pod obywatelską inicjatywą przeprowadzenia referendum.
Do idei referendum oraz budowy instalacji odzysku energii odniósł się w obszernym liście do GAZETY starachowiczanin, który mieszka 400 m od planowanej lokalizacji inwestycji ZEC.
– W dyskusji nad spalaniem odpadów komunalnych nikt nie określił, co się za tym pojęciem kryje. Mam na myśli odpady, jakie nam towarzyszą na każdym kroku – pisze i wymienia m. in. tworzywa sztuczne, stare farby, celulozę, pomalowane drewno, zepsute odpadki mięsa czy środki higieny osobistej. – Tak duży asortyment daje nam obraz skali powstających problemów z ich utylizacją. Czy to uwzględnia technologia spalania tych odpadów? – pyta.
Głos zabrał także znany regionalista, Aleksander Pawelec.
– Co sprawia, że ten nasz spokój, mieszkańców osiedla Trzech Krzyży, budowanego od podstaw w czynach społecznych, tak jak ja swój dom, usiłuje się nam zburzyć – budując tu „spalarnię śmieci”? (…) Nie mogę zrozumieć, że prezydent miasta permanentnie ignoruje opinie mieszkańców i stowarzyszeń społecznych, które żądają, merytorycznej i rzeczowej odpowiedzi na ich liczne petycje, odzewy, rozmowy w sprawie zaniechania inwestycji w tej lokalizacji.
Prezes Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach, Marcin Pocheć po raz kolejny tłumaczy:
– Rozpoczęcie prac nad koncepcją budowy Instalacji Odzysku Energii (IOE) w Starachowicach podyktowane było kilkoma względami: ekologicznym, energetycznym, ekonomicznym i społecznym. Celem projektu jest kompleksowe rozwiązanie problemu zagospodarowania wyselekcjonowanych odpadów komunalnych poprzez wykorzystanie całego ich potencjału energii do produkcji ciepła i energii elektrycznej w wysokosprawnej kogeneracji do systemu ciepłowniczego. Ogromne znaczenie ma również fakt, że zastąpienie blisko 50 % produkcji ciepła w kotłach węglowych produkcją ciepła z odpadów zmniejszy zużycie węgla oraz ograniczy emisję CO2. W ramach Projektu, przewiduje się budowę instalacji termicznego przekształcania paliwa alternatywnego uzyskanego ze spalania segregowanych odpadów komunalnych (RDF), wynikiem tego procesu będzie produkcja energii elektrycznej i ciepła. Instalacja będzie funkcjonowała przez cały rok z pełnym wykorzystaniem technologii służącej do produkcji energii elektrycznej i ciepła, wytworzone ciepło w całości zostanie zagospodarowanie na potrzeby sieci ciepłowniczej miasta Starachowice – wyjaśnia prezes.
Marcin Pocheć dodaje, że wykorzystanie paliwa pochodzącego z segregowanych odpadów rozwiązałoby w sposób zrównoważony problem składowisk odpadów w naszym regionie. Dodatkowo proces spalania przebiegałby w sposób kontrolowany, z zapewnieniem ciągłego systemu monitoringu emisji zanieczyszczeń.
– Obecna, sytuacja zakładów ciepłowniczych, spowodowana kilkukrotnym wzrostem cen uprawnień do emisji CO2 na giełdach oraz wzrostem cen miału węglowego, ma i będzie miała w najbliższym czasie dramatyczny wpływ na cenę ciepła dla naszych odbiorców. Dodatkowo sytuację pogarsza nadchodząca fala podwyżek opłat za wywóz śmieci, spowodowana m. in. zakazem składowania frakcji wysokokalorycznej, która mogłaby być z powodzeniem zagospodarowana. Takie wykorzystanie odpadów o znacznej wartości kalorycznej pozwoliłoby na uniknięcie lub zmniejszenie wzrostu kosztów, ponoszonych przez mieszkańców, dotyczących zagospodarowania odpadów komunalnych – informuje M. Pocheć.
Dlaczego inwestycja planowana jest przy ulicy Ostrowieckiej w Starachowicach?
– (…) Ciepłownia znajduje się przy drodze krajowej nr 42 dzięki czemu dojazd nie wymaga przejazdu przez drogi powiatowe czy gminne. Samochody dostarczające RDF nie będą więc przyczyniały się do zwiększenia ruchu w mieście. Sposób przechowywania paliwa alternatywnego jest innowacyjnym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Paliwo nie będzie wsypywane do betonowych bunkrów, jak w większości takich instalacji, a przywożone i przechowywane w szczelnych kontenerach. Rozładunek będzie następował za pomocą ruchomej podłogi, dopiero po podłączeniu do instalacji, w hali mającej atmosferę z obniżonym ciśnieniem. Takie rozwiązanie wyklucza jakikolwiek kontakt paliwa z otoczeniem jak również umożliwia ewakuację paliwa jak i popiołów w wypadku zagrożenia powodzią. Analizując wpływ podobnych instalacji tak w Polsce jak i w Europie można z całą pewnością stwierdzić, że komfort życia mieszkańców zamieszkujących w ich pobliżu jest na wyższym poziomie, a stan zdrowia populacji jest powyżej przeciętnej krajowej. Ponadto lokalizacja podobnych instalacji nie ma wpływu na ceny gruntów i nieruchomości – wyjaśnia.
Stowarzyszenie Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych „Nasze Miasto” zorganizowało 25 czerwca br. spotkanie z dr hab. inż. Grzegorzem Wielgosińskim z Politechniki Łódzkiej zajmującym się od lat tematem budowy i działania IOE. Mówił o „spalarniach” działających nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Odniósł się również do tematu, który najbardziej niepokoi starachowiczan, podkreślając, że spalarnia odpadów jest o wiele bardziej ekologiczna niż ciepłownia, w której używany jest węgiel.
– Dioksyny, których mieszkańcy się obawiają, są wszędzie. Pochodzą z ogniska, silnika diesla, kominka, na co dzień jemy je łyżkami i nie mamy na to wpływu. Komin spalarni jest czystszy jeśli chodzi o zanieczyszczenia niż komin ciepłowniczy przy spalaniu węgla – mówił prof. Wielgosiński powołując się na dane z krajów zachodnich, gdzie działają podobne instalacje.
Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński uważa również, że Instalacji Odzysku Energii powinno w Polsce powstawać jak najwięcej, ponieważ społeczeństwo produkuje coraz więcej śmieci, z którymi trzeba coś zrobić, a składowiska nie są rozwiązaniem (wspomniał o samozapłonach, do których w ostatnim czasie dochodzi w naszym kraju).
Niestety, na wykład profesora przyszli przedstawiciele starachowickich stowarzyszeń, spółdzielni mieszkaniowych oraz Rady Seniorów. Pojawiło się kilkoro mieszkańców.
– Panie profesorze, przepraszam w imieniu wszystkich. Wielki szacunek, że zechciał pan przyjechać i nam tu wszystko wyjaśnić. Bardzo dobrze. Przynajmniej mamy jakiś pogląd. Przykrą jest sprawą, że na tyle tysięcy mieszkańców w Starachowicach przyszło tylko tyle osób. To jest wstyd i hańba. To jest bardzo ważny temat, bardzo istotny, gdzie pan to wszystko wyłuszczył, powiedział. Nie ma nikogo z ZEC, nie ma nikogo z Urzędu Miejskiego, nie ma nikogo z ochrony środowiska. O czym to świadczy? My sobie tutaj pogadamy, pogadamy i nic z tego – powiedziała obecna na spotkaniu starachowiczanka.