Odsłuchaj całą treść artykułu, możesz nawet zablokować ekran!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Podczas wrześniowej sesji Rady Miejskiej, prezesi gminnych spółek odpowiadali na pytania radnych dotyczące działalności miejskich jednostek. Jedno z pytań skierowanych do prezesa Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Jerzego Miśkiewicza brzmiało, kiedy oczyszczalnia ścieków przestanie być wreszcie uciążliwa dla mieszkańców miasta?
Przypomnijmy, na problemy związane z odorem we wschodnich Starachowicach mieszkańcy narzekają od dłuższego czasu. Powodem jest fakt, że ścieki (już na oczyszczalni) nie mogą trafić do dwóch zbiorników (komór fermentacyjnych), które przeciekają. Ścieki trzymane są w otwartych zbiornikach i stąd bierze się fetor. Obecnie na terenie oczyszczalni ścieków przy ulicy Bocznej trwa modernizacja.
Miejska spółka zleciła niezależne ekspertyzy politechnikom. Eksperci budownictwa wskazali, że błąd został popełniony na etapie projektowania.
– Oczyszczalnia funkcjonuje bez zakłóceń. Aglomeracja starachowicka jest niezagrożona. Ta sytuacja, która w tej chwili jest przypomina początek lat 60-tych. Stabilizacja osadów odbywa się metodą tlenową, czyli w otwartym zbiorniku. Nowe komory fermentacyjne są niesprawne i doprowadzimy do tego, żeby były sprawne. W momencie kiedy oczyszczalnia zacznie funkcjonować właściwie w całej linii biogazowej, uciążliwość musi zniknąć. Wnioskujemy również o hermetyzację, czyli przykrycie osadnika wstępnego – referował prezes Miśkiewicz. Dodał, że powinno to nastąpić pod koniec kwietnia 2021. – To jest maksymalny czas zakończenia inwestycji z pełnym rozruchem i oddaniem do użytkowania. Natomiast napełnianie zbiorników i rozruch technologiczny, przy sprzyjającej aurze, to jest połowa lub koniec listopada.
Radny Krzysztof Różycki poprosił o podanie konkretnej daty, kiedy oczyszczalnia przestanie być uciążliwa dla starachowiczan. Zapytał prezesa PWiK, czy 1 maja 2021 roku mieszkańcy wschodnich rejonów miasta będą mieli świeże powietrze?
– Nie może być inaczej. Jest to niezależna sytuacja od nas, to jest błąd konstrukcyjny. Nikt nie kupił projektu „durszlaka”. Kupiliśmy szczelne zbiorniki. I te zbiorniki miały mieć szczelność 100 procentową. Jednak w lutym okazało się, że zbiorniki zaczynają przeciekać. Pojawiały się rysy pionowe i poziome – mówił J. Miśkiewicz. – Problem jest poważny, ale sobie z nim radzimy. Od 1 października rozpoczyna się proces sprężania, czyli otaczania tych „walcowych” zbiorników linami. Jest to znana metoda, a wykonawca gwarantuje 100% pewności.