Getting your Trinity Audio player ready...
|
Z wnioskiem o wyznaczenie osoby zarządzającej miastem, chce zwrócić się do premiera poseł Krzysztof Lipiec, według którego prezydent stracił już zdolność do piastowania tej funkcji, a nastąpiło to w chwili jego przyznania się do zarzutów. Taki niespodziewany zwrot w sprawie nastąpił w czwartek, na przesłuchaniu w krakowskiej prokuraturze.
Prezydent podejrzewany o przyjęcie co najmniej 96 tys. zł łapówki, od 29 sierpnia przebywał w areszcie. Korupcja, jaką zarzuciła mu prokuratura, miała mieć związek z działalnością z miejskich spółek, a zwłaszcza jednej – Zakładu Energetyki Cieplnej. Przestępczy proceder miał się odbywać w latach 2008-2010. Razem z prezydentem zatrzymany został także biznesmen, który dostarczał opał do miejskiej spółki ciepłowniczej i urzędniczka, która miała pośredniczyć w transakcjach. Po wpłaceniu kaucji zostali jednak zwolnieni z aresztu. Kobieta do winy się nie przyznała, natomiast mężczyzna owszem. Tak przynajmniej poinformowała prokuratura. On sam, podczas rozmowy z GAZETĄ stanowczo temu zaprzeczał, twierdząc, że przekazał pieniądze, ale tylko na kampanię wyborczą i to w dodatku zaledwie tysiąc złotych. Jak miał wyglądać mechanizm korupcji, i za co prezydent miał otrzymywać pieniądze, tego prokuratura za bardzo ujawnić nie chciała. Od samego początku włodarz do winy się nie przyznawał. Aż do zeszłego czwartku…
– Dziś po południu podczas przesłuchania w prokuraturze Wojciech B. przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia – poinformował nas w czwartek Piotr Kosmaty, z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
– W związku z tym, że nie ma już obawy matactwa, zapadła decyzja o uchyleniu wobec niego aresztu – dodał.
Kaucję wyznaczoną na kwotę 90 tys. zł tego samego dnia wpłacono, więc po południu prezydent mógł wrócić do domu. Wciąż jednak nie może opuszczać kraju.
Co powiedział prokuratorom na przesłuchaniu?
– Ze względu na dobro śledztwa nie będziemy tego ujawniać – powiedział nam prokurator Kosmaty.
Wiadomo, że przez cały czas prowadzone też były czynności procesowe. Na bieżąco przesłuchiwano kolejne osoby. Zeznania złożyło kilkadziesiąt osób.
Akt oskarżenia spodziewany jest jeszcze pod koniec tego roku, potem rozpocznie się proces.
Wojciech B. może pozostać prezydentem Starachowic aż do momentu uprawomocnienia się ewentualnego skazującego wyroku sądu. Choć są i tacy, którzy na ten temat mają inne zdanie. Według posła Krzysztofa Lipca, w tej sytuacji zasada domniemania niewinności przestała obowiązywać.
– Prezydent przyznając się do zarzutów utracił zdolność do piastowania tej godności –stwierdził podczas rozmowy z nami.
Wmyśl prawa jednak, każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Tymi właśnie słowami zasada została sformułowana w art. 42 ust. 3 Konstytucji RP z 1997 r. Przepis ten (to samo czyni art. 5 § 1 kodeksu postępowania karnego) uznaje zatem, że wyłącznie prawomocny wyrok skazujący oznacza obalenie domniemania niewinności. A takowego jeszcze nie było.
Poseł zastanawia się jednak nad podjęciem określonych działań.
– Rozważam możliwość wystąpienia do Prezesa Rady Ministrów o wyznaczenie osoby do zarządzania miastem. W końcu to premier z mocy ustawy, sprawuje nadzór nad samorządem – uważa poseł.
Kierujący dziś gminą wiceprezydent Sylwester Kwiecień na temat ostatnich wydarzeń nie chciał się wypowiadać. Nie potrafił też odpowiedzieć, czy prezydent przyjdzie dzisiaj do pracy.