OBCIĘLI PENSJĘ MOŻE TYLKO NA PAPIERZE

Getting your Trinity Audio player ready...

Z inicjatywy PiS radni miejscy przegłosowali obniżenie pensji prezydentowi Starachowic z około 12 do mniej więcej 6 tys. zł brutto. Ale nie wiadomo, czy ich decyzja będzie miała zastosowanie w praktyce.
Prezydent Starachowic, aresztowany pod zarzutem korupcji, już dostaje mniejsze uposażenie. Zgodnie z artykułem 35 paragraf 2 ustawy o pracownikach samorządowych, w czasie zatrzymania przysługuje mu połowa wynagrodzenia. Na konto przebywającego w krakowskim areszcie Wojciecha B. Urząd Miejski przelewa więc co miesiąc 6 tys. 151 zł brutto. Tyle wynosi połowa jego pensji ustalonej przez Radę Miejską 2 grudnia 2010 roku na 12 tys. 302 zł brutto. Czas zatrzymania kończy się 1 marca br. Gdy Wojciech B. wyjdzie na wolność, by czekać na swój proces, znów będzie miał prawo do pełnego uposażenia. Aby zapobiec takiej sytuacji, klub PiS wprowadził na piątkową sesję (27 stycznia br.) uchwałę o obniżeniu prezydenckiej pensji. Po obcięciu wynagrodzenia zasadniczego (z 6 tys. 200 zł do 4 tys. 800 zł brutto) i dodatku specjalnego oraz pozbawienia dodatku funkcyjnego pobory szefa miasta miałyby wynosić 6 tys. 336 zł brutto.
– Mieszkańcom żyje się coraz trudniej, a prezydent, który nie pełni swoich obowiązków, ma wysoką pensję. Wynagrodzenie, które mu proponujemy jest najniższym z możliwych, ale nadal jest wysokie, Nie zostawiamy jego rodziny bez środków do życia – mówiła przewodnicząca klubu PiS Lidia Dziura.
Błąd formalny zarzucił uchwale przewodniczący klubu SLD Piotr Nowaczek, który wcześniej próbował bezskutecznie zablokować jej wprowadzenie do porządku obrad.
– Dlaczego nie ma podpisu radcy prawnego? – pytał.
– Wynika to z kilku kwestii – zabrała głos radca urzędu Paulina Jesionek. – Po pierwsze, zawieszony w pełnieniu swoich obowiązków prezydent ma pensję uregulowaną artykułem 35 ustawy o pracownikach samorządowych i nie ma możliwości, aby Rada Miejska jeszcze to wynagrodzenie obniżała. Po drugie, uchwała wprowadza opinią publiczną w błąd: nie chodzi o ustalenie, ale o zmianę wynagrodzenia. Ponadto artykuły: 11 i 24 Kodeksu Pracy wymagają pisemnej zgody pracownika, czyli w tym wypadku prezydenta, na każdą zmianę warunków pracy i płacy. Na ten temat są także aktualne orzecznictwa sądowe – dodała.
– Ja też śledziłam orzecznictwa i nie jest prawdą, że bez zgody prezydenta nie można mu obniżyć wynagrodzenia – polemizowała radna Dziura.
– Na przykład Sąd Najwyższy w 2010 roku stwierdził, że rada gminy to jedyny organ władny do ustalania mu pensji. Po drugim aresztowaniu prezydenta sprawa dojrzała już do tego, by ją uregulować. Nie chcę naciskać na radnych, jak mają głosować, ale jedyne na, co się narażamy, to uchylenie uchwały przez wojewodę w trybie nadzoru – mówiła przewodnicząca.
– Wasza decyzja nie będzie miała znaczenia, bo kluczem jest artykuł 35. Dopóki on będzie obowiązywał, każdy aresztowany prezydent będzie pobierał połowę pensji. To może zmienić tylko Sejm. Więc niech pani nie prowokuje i nie czaruje radnych, że mogą coś zrobić w tej kwestii – krytykował wiceprezydent Sylwester Kwiecień.
– Orzecznictwo jest bardzo nieprecyzyjne, zobaczymy, co powie wojewoda – stwierdził przewodniczący rady Zbigniew Rafalski szykując się do zarządzenia głosowania.
Wtedy radni spółdzielczości i wspólnot mieszkaniowych: Elżbieta Kucy i Krzysztof Rożycki zawnioskowali o przełożenie uchwały na następną sesję.
– Są kontrowersje, chcemy mieć na piśmie opinię prawnika – uzasadniali.
Ich wniosek jednak nie przeszedł i uchwała autorstwa PiS została poddana pod głosowanie. W czasie podnoszenia rąk ujawniły się różnice nie tylko między ugrupowaniami, ale i w samych klubach. Z koalicyjnej lewicy Robert Sowula głosował za obniżeniem pensji prezydentowi, a Marcin Pocheć wstrzymał się od głosu. Przeczyło to późniejszemu komentarzowi przewodniczącego Nowaczka, że SLD w geście dezaprobaty przeciw typowo politycznemu działaniu, w ogóle nie wziął udziału w głosowaniu. Również w PiS nie było jednomyślności. Radna Dorota Nowakowska – Boska nie podpisała się pod uchwałą, a w czasie głosowania była nieobecna. Projekt obniżenia prezydentowi pensji poparło 12 radnych: 4 przedstawicieli PiS, 5 z PO, 2 spółdzielców i radny Sowula z SLD. Głosowanie zbojkotował proprezydencki klub Forum 2010. Nikt z radnych nie był przeciwny.
Uchwała, zgodnie z zawartym w niej zapisem, wchodzi w życie z dniem podjęcia, czyli 27 stycznia. W praktyce jest to nierealne, bo kłóci się ze wspomnianym już artykułem 35 ustawy o samorządowcach, która jest aktem ważniejszym, niż decyzje lokalnych władz. Może gdyby radni PiS zmienili termin na 1 marca, uchwała miałaby większe szanse na zastosowanie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *