„OCENĘ ZOSTAWIAM MIESZKAŃCOM”

Getting your Trinity Audio player ready...

Prezydentowi Starachowic mija właśnie drugi rok kadencji w miejskim samorządzie. W rozmowie z GAZETĄ Marek Materek mówi o tym, co udało się zrealizować, co nie wyszło tak jak sobie zaplanował, a także o planach na przyszłość. Przyznaje, że przez te dwa lata bywały zgrzyty z Radą Miejską, zadeklarował także poparcie dla Straży Miejskiej, a zamieszanie wokół inwestycji ZEC nazwał „grą polityczną”.
– Jak ocenia pan dotychczasowy przebieg swojej kadencji?- Nie chciałbym oceniać swojej kadencji. Od oceny są mieszkańcy, ja zostałem przez nich wybrany, żeby wykonać pewne zadania, do których zobowiązałem się w kampanii wyborczej i staram się to robić najlepiej, jak tylko potrafię. Efekty mojej pracy można zaobserwować, mogę o nich mówić, ale ocenę zostawiam mieszkańcom.- Co w takim razie uważa pan za największy plus dwuletnich rządów w Starachowicach?- Ciężko wybrać takie zadanie, które jest najważniejsze, bo dla jednych mieszkańców będą to drogi, dla innych to, by ich dzieci uczyły się w odpowiednio wyposażonej szkole, a dla jeszcze innych będą to parkingi obok bloku. Z tych kilkudziesięciu projektów, które zostały zrealizowane w ciągu ostatniego roku i ponad setki w ciągu dwóch lat, ciężko wybrać ten, który jest najważniejszy. Dla każdego mieszkańca będzie to co innego. Natomiast jeśli chodzi o plus dla miasta, to na pewno jest to, fakt, że znaleźliśmy się w gronie 20 miast w Polsce w ramach „Modelowej rewitalizacji miast”, co otwiera nam szeroko drzwi do aplikowania o środki europejskie w różnych branżach. W obszar rewitalizacji wchodzą tak ważne inwestycje jak Lubianka, Pasternik, Dolne Starachowice, Osiedle Wzgórze, Starachowickie Centrum Kultury, Park Miejski czy „Pałacyk”. To są przedsięwzięcia, na które mieszkańcy czekają kilka, a nawet kilkadziesiąt lat. Pierwsze projekty będą realizowane już w 2017 i 2018 roku. To, co osobiście jest dla mnie bardzo ważne, to poczucie, że przez te 2 lata nawiązaliśmy z mieszkańcami dialog. Słuchamy siebie nawzajem, rozmawiamy, tworzymy razem to miasto.- A minusy?- Największym minusem są te inwestycje, które mamy zaplanowane, a które przez długie procedury są odsuwane w czasie, i które nie są realizowane w terminach. Przykładem jest ul. Jagodowa, gdzie mamy już wszystko przygotowane, był ogłoszony przetarg i żaden wykonawca do tego przetargu nie przystąpił. Kolejny przykład to ciąg pieszo-rowerowy pomiędzy ul. Skalistą a ul. Kopalnianą. Była już wybrana firma, która miała przygotować dokumentację, a w momencie, kiedy mieliśmy odebrać tę dokumentację, firma się wycofała. Naliczyliśmy oczywiście kary umowne, ale co z tego, skoro dokumentacji nie mamy i nie mogliśmy realnie tej inwestycji wykonać. Są to sytuacje kompletnie niezależne od nas i niestety się zdarzają, a mnie to boli. Czasami nie satysfakcjonuje mnie jakość wykonania prac. Dla przykładu: tegoroczna inwestycja, przebudowa ulic Południowej, Żytniej i mjr. Nurta przebiegła nie tak, jak to zakładaliśmy. Przy odbiorze zastrzegliśmy co ma być poprawione wiosną przyszłego roku.- Wróćmy jeszcze do początków pana kadencji. Kiedy wygrał pan wybory, o Marku Materku mówiło się w całej Polsce, jako o najmłodszym prezydencie w kraju. Czy nie odczuwał pan w związku z tym nadmiernej presji?- Nie czułem presji, cieszyłem się, że o Starachowicach mówi się dużo i pozytywnie. Wtedy media interesowały się mną, bo byłem najmłodszym prezydentem, dzisiaj interesują się tym, co robię jako prezydent, pokazują miasto, które się zmienia, rozwija i odnosi sukcesy. Obecnie jestem często zapraszany do innych miast w Polsce i za granicą nie dlatego, że jestem najmłodszym prezydentem, otrzymuję zaproszenia w roli eksperta, bo nasze miasto stawia się za wzór w pewnych dziedzinach. To, czego my nie dostrzegamy będąc w Starachowicach na co dzień, jest dostrzegane przez innych w różnych częściach Polski, Europy czy świata. Jest to miłe uczucie, że w tak krótkim czasie tak wiele się zmieniło na lepsze, że zostało to dostrzeżone gdzieś indziej i to nie przez to, że Starachowice mają najmłodszego prezydenta, tylko, że wykonujemy dobrze zadania, do których się zobowiązaliśmy.- A jaki jest odbiór mieszkańców Starachowic?- Z negatywnymi opiniami spotykam się rzadko, ale zdaję sobie sprawę, że głosy krytyczne też się pojawiają. Sprawując funkcję prezydenta miasta trzeba się liczyć z tym, że każda decyzja ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników i nawet jak ma się najlepsze intencje i dobry pomysł, to niekoniecznie musi być on pozytywnie odebrany przez mieszkańców. Tego nie da się uniknąć. Osobiście spotykam się z pozytywnymi reakcjami mieszkańców i jestem wdzięczny, że starachowiczanie przychylnie patrzą na moje działania. Każdy przejaw sympatii, czy poparcia dla tych działań powoduje u mnie jeszcze większą motywację do intensywnej pracy.- Jednak w sprawie planowanej inwestycji Zakładu Energetyki Cieplnej, potocznie nazywanej „spalarnią”, nie może pan liczyć na przychylne spojrzenie mieszkańców…- Trochę jest mi niezręcznie wypowiadać się w tej sprawie dlatego, że Urząd Miejski jest organem, który będzie wydawał decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych dla tej inwestycji. Dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli skompletowane wszystkie dokumenty i opinie, będę mógł się wypowiedzieć jako prezydent miasta Starachowice w tej sprawie. Prywatnie, jako Marek Materek, mogę ocenić tego typu instalacje na przykładzie tych, które funkcjonują na świecie, nie mówiąc konkretnie o tej planowanej w Starachowicach. Uważam, że taki sposób zagospodarowania odpadów jest jedyną drogą na przyszłość w sprawie zagospodarowania odpadów w Polsce. Są dwa rozwiązania: albo będziemy zmuszeni wozić odpady do tego typu instalacji w Polsce, albo w Niemczech, ale wtedy będziemy płacić duże pieniądze. Samorządy nie będą mogły składować odpadów i osadów ściekowych, a to są rzeczy, za które będziemy musieli płacić kolosalne pieniądze. Dlatego albo będziemy płacić innym, którzy taką instalację mają, albo sami taką instalację zbudujemy i będziemy przyjmować opłaty od tych, którzy takie odpady będą produkować. Rozumiem obawy mieszkańców, kiedy sam pierwszy raz spotkałem się z tym tematem powiedziałem „nie”. Sam takie obawy miałem, ale kiedy poznałem szczegóły tego procesu patrzę na to z innej perspektywy. Jestem spokojny, że przy tego typu instalacji żadnego zagrożenia dla mieszkańców nie ma. To co mnie martwi, to fakt, że sprawa spalarni używana jest do walki politycznej. Brakuje argumentów merytorycznych. Były prezydent miasta, pan Sylwester Kwiecień, zachęca do protestów, ale nie ma absolutnie żadnej wiedzy przeciwko czemu protestuje. Ponadto przeprowadzona przez nas kontrola w PWiK wykazała, że spółka w ostatnich latach – także w tej kadencji, płaciła za ilości osadów, których nie była w stanie wyprodukować. Mam nadzieję, że mieszkańcy nie dadzą się wciągnąć w grę polityczną. Wielokrotnie udowodniłem, że potrafię z mieszkańcami rozmawiać i rozwiązywać ich problemy, sprawa spalarni na pewno nie będzie wyjątkiem. Będziemy się spotykać i analizować wszystkie pojawiające się wątpliwości.- Ostre słowa…- Ostre, ale prawdziwe, dlatego, że gmina według prokuratury i policji na różnego rodzaju działaniach, które były nieuprawnione, poniosła straty w wysokości kilku milionów złotych na rzecz firmy, która wywoziła odpady.- Jak ocenia pan w takim razie kondycję miejskich spółek po tym, jak na fotelach prezesów zasiedli nowi ludzie?- Mimo obaw, które były gdy obniżałem wynagrodzenia prezesom, sytuacja miejskich spółek nie uległa pogorszeniu, wręcz przeciwnie, polepszyła się. Na dowód mogę przedstawić konkretne dane. Zakład Energetyki Cieplnej osiągnął w 2014 roku zysk netto w wysokości 215 tys. złotych, to wynik, na który zupełnie nie miałem wpływu, natomiast w 2015 roku zysk netto wyniósł 865 tys. złotych. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w 2014 osiągnęło zysk 190 tys. złotych, a rok później 2 mln 155 tys. złotych. Starachowickie Towarzystwo Budownictwa Społecznego odpowiednio 27 tys. złotych i 85 tys. złotych. W przypadku PWiK, dzięki tej polityce, mogliśmy obniżyć cenę za odprowadzanie ścieków o 31 groszy za metr sześcienny, po raz pierwszy w historii spółki. Natomiast Miejski Zakład Komunikacyjny rok 2014 zakończył wynikiem ujemnym 1.476.000, a w 2015 wynik był gorszy, bo wyniósł minus 1.719.000 złotych. Jeśli chodzi o MZK to nadal mam poważne zastrzeżenia i nie jestem zadowolony z tego, co się dzieje w spółce. Kolejne działania związane z restrukturyzacją będą musiały zostać wprowadzone, by firma mogła w miarę normalnie funkcjonować.- Czy oznacza to, że nad głową prezesa Ryszarda Staszowskiego zbierają się czarne chmury?- Prezesowi umowa wygasa z końcem roku, więc jesteśmy zmuszeni ogłosić konkurs na to stanowisko i Rada Nadzorcza ten konkurs jeszcze w tym roku ogłosi.-Jak podczas swojej kadencji oceni pan współpracę z Radą Miejską?- W okresie dwóch lat mojej kadencji współpracę z Radą Miejską oceniam pozytywnie, oprócz kilku przypadków, kiedy tej współpracy zabrakło. Mówię o sytuacjach z uchwaleniem budżetu gminy w zeszłym roku oraz tym, co się stało z nazwami ulic. Gdyby uszanowano wolę mieszkańców, byłoby naprawdę bardzo miło, ale tak się nie stało i tego żałuję. O tym, jak ta współpraca będzie wyglądała w przyszłym roku tak naprawdę przekonamy się niebawem.- W ramach współpracy ze Specjalną Strefą Ekonomiczną Starachowice uwolniliście tereny pod inwestycje na osiedlu Bugaj. Jak tę współpracę pan podsumuje?- Współpraca układa się dobrze. Jesteśmy jednymi z udziałowców, dlatego widzimy się cyklicznie na zgromadzeniach wspólników. Minusem jest to, że terenów inwestycyjnych w mieście jest za mało. Miasto jest z każdej strony otoczone lasem, co dla turystów jest atrakcyjne, ale jeśli chodzi o rozwój inwestycyjny, to jest to minus. W tej chwili będziemy ogłaszali przetarg na sprzedaż dwuhektarowej działki na osiedlu Bugaj i chciałbym, żeby w kolejnych latach kolejne baraki z tego terenu zniknęły po to, żeby można było przeznaczyć je pod inwestycję i tworzenie nowych miejsc pracy. Pozytywne jest natomiast to, że firmy ze Strefy nadal inwestują i się rozwijają, a przez to tworzą nowe miejsca pracy. Poziom bezrobocia jest w tej chwili najniższy w historii Starachowic od przemian ustrojowych i wynosi 10,8%, a jak rozpoczynałem kadencję wynosił 15,5%. Należy pamiętać, że to nie miasto tworzy miejsca pracy, ale wspiera przedsiębiorców, którzy te miejsca tworzą. W miniony piątek dyrektor MAN Stanisław Ziętkiewicz na konferencji prasowej powiedział, że w Starachowicach nie ma rzeczy niemożliwych, a urzędnicy pytają się na kiedy, a nie mówią, że jest to niemożliwe. Inwestorzy mogą liczyć na wsparcie i pomoc urzędników miejskich.- Kilka tygodni temu w kuluarach dużo mówiło się o planowanej zmianie struktury organizacyjnej Urzędu Miejskiego. Będą takie zmiany?- Struktura organizacyjna jest co jakiś czas zmieniana. Jest ona dopasowywana do bieżących potrzeb, ale też stale przeze mnie analizowana. Przyglądam się pracy urzędników i poszczególnych referatów. Żadnych większych zwolnień nie planuję, te, które miały być – zostały wykonane i jeśli będą jakieś korekty osobowe, to będą to tylko drobne ruchy kadrowe.- Niektórzy radni w ostatnim czasie krytycznie wypowiadali się na temat Straży Miejskiej. Czy w tej jednostce planuje pan restrukturyzację lub całkowitą likwidację?- Straż Miejską w Starachowicach oceniam pozytywnie, dlatego, że strażnicy wykonują pracę, której nie wykonałaby policja, która ma swoje obowiązki i nie ma czasu na niektóre interwencje. Struktura organizacyjna Straży Miejskiej uległa zmianie, przez co nie można oczekiwać, że każde zadanie, które byśmy chcieli, żeby było wykonane, zostanie wykonane od razu. Ta ilość strażników jest optymalna jak na 50-tysięczne miasto, które ma taki budżet jaki ma. Przy takim budżecie nie możemy sobie pozwolić na większą ilość strażników miejskich. Niemniej, na pewno nie zamierzam Straży Miejskiej likwidować, zamierzam ją dobrze wykorzystywać do tego czego potrzebują mieszkańcy.- Pana plany na najbliższą przyszłość?- Na pewno będę chciał wykonać ogromne inwestycje drogowe na osiedlu Południe, które są związane z poprawą komunikacji. Będzie to nowa nawierzchnia ul. Moniuszki – od ul. Południowej do ul. Jana Pawła II, nowa nawierzchnia na części ul. Smugowej. Mamy na to zagwarantowane środki. Jeśli radni zaakceptują te propozycje w budżecie, to będziemy ten projekt realizować w przyszłym roku. Kolejna inwestycja to jest ul. Miodowa oraz pozostała część ul. Smugowej – od ul. Piaskowej do ul. Żytniej. Ten wniosek jest na piątym miejscu listy rezerwowej i jeśli pojawią się w tym programie oszczędności, to będziemy tę inwestycję chcieli jeszcze w przyszłym roku zrealizować. Przygotowujemy również dokumentację na część ul. Moniuszki, aby w 2017 lub w 2018 r.aplikować o środki. Jeżeli chodzi o rewitalizację miasta, to mamy zagwarantowane środki na zagospodarowanie Parku Miejskiego. Na początku roku rozpoczniemy proces aplikowania do Regionalnego Programu Operacyjnego o środki na remont Pałacyku, Starachowickiego Centrum Kultury wraz z otoczeniem, prace remontowe na osiedlu Wzgórze, zagospodarowanie Lubianki oraz północnej linii brzegowej Pasternika. Następnie będziemy się starali pozyskać dofinansowanie na modernizację dworca i Starachowic Dolnych.- A co z inwestycjamisportowymi?- Budujemy kompleksy boisk przy Szkole Podstawowej nr 10 i Szkole Podstawowej nr 13. Złożyliśmy stosowny wniosek do Regionalnego Programu Operacyjnego o budowę boiska pełnowymiarowego ze sztuczną nawierzchnią na terenach Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji i chcielibyśmy, aby to zostało wykonane w najbliższych latach. Natomiast jeśli chodzi o Stadion Miejski, to już nie raz mówiłem, że w tej kadencji nie ma takiej możliwości, abyśmy znaleźli na ten cel środki w postaci wkładu własnego. Zawsze uważałem, że najpierw musi zostać wykonane boisko ze sztuczną nawierzchnią, a w kolejnym etapie będziemy aplikowali o stadion, ale to zostawiamy dopiero na przyszłą kadencję samorządu, bo w tej chwili nie znajdziemy na to środków. Ponadto mamy już gotową dokumentację techniczną związaną z modernizacją strzelnicy Świtu i będziemy aplikowali o środki na ten cel do Ministerstwa Sportu.- W swoich planach wybiega pan myślami do przyszłej kadencji samorządu. W 2018 roku będzie pan ubiegał się o reelekcję?- O tym, czy będę kandydował w następnych wyborach samorządowych, zdecyduję w 2018 roku. Na razie skupiam się na tym, żeby wykonywać te zadania, do których się zobowiązałem najlepiej jak tylko potrafię. Ocenę tych działań zostawiam mieszkańcom, a decyzję dla siebie zostawiam na 2018 rok.- Dziękuję za rozmowę.Marcin Pokrzywka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry